Marcin Prokop – profesjonalista z doświadczeniem. Czy zna tremę?
Choć Marcin Prokop od lat należy do najbardziej rozpoznawalnych twarzy polskiej telewizji, nadal zachowuje świeżość i naturalność – cechy, które przyciągają widzów przed ekrany. W duecie z Dorotą Wellman tworzy jeden z najbardziej zgranych i lubianych tandemów w mediach. Ich wzajemne zaufanie, błyskotliwość i poczucie humoru to znaki rozpoznawcze tej wyjątkowej pary. Ale czy ktoś tak doświadczony jak Prokop wciąż czuje tremę przed występami na żywo? Odpowiedź może zaskoczyć.
– Trema w pewnym momencie zamienia się w poczucie koncentracji. Przestaje być paraliżująca, przestaje być dolegliwością – zaczyna być takim momentem skupienia przed wejściem przed kamerę albo na scenę. Przypomnienia sobie, czy jestem przygotowany, czy wiem, po co tam idę. Czy wiem, jaka jest moja rola, jaki jest scenariusz (...) Choćby ze względu na szacunek do widowni trzeba w sobie tę emocję pielęgnować, bo jak ktoś wychodzi na scenę i nie czuje ani tremy, ani koncentracji, ani jakiegoś takiego pozytywnego spięcia, to znaczy, że nie jest osobą do tej pracy gotową. Scena buduje pewne wymagania, stawia pewne oczekiwania i mimo, że wyglądamy jak ludzie, którzy lekko, łatwo i przyjemnie sobie na tę scenę wchodzą i czują się tam jak u siebie, to jednak jak sportowiec przed Igrzyskami Olimpijskimi, przed wyjściem na scenę w Sopocie ja wiem, że nie mogę zawieść – wyznał.
Marcin Prokop to przykład na to, że nawet największe doświadczenie nie wyklucza emocji – wręcz przeciwnie. Trema, zamiast być przeszkodą, stała się dla niego narzędziem, które pomaga skupić się i podchodzić do pracy z odpowiedzialnością i szacunkiem do widzów. Choć dziś czuje się na scenie jak u siebie, wciąż traktuje każde wyjście na żywo jak ważne wydarzenie. I może właśnie dlatego nie przestaje być jednym z najbardziej cenionych prezenterów w kraju.
Jak wyglądały początki pracy Marcina Prokopa w telewizji?
Jakie są pierwsze wspomnienia prezentera związane z pracą w telewizji?
– Lęk, strach, drżące kończyny, wilgotne dłonie, patrzenie w prompter, próba zrozumienia, co ja tutaj robię i dlaczego ja studiowałem finanse przez 5 lat po to, żeby nagle stanąć przed kamerą – stwierdził prowadzący Dzień Dobry TVN podczas jednego z wywiadów.
Prezenter opowiedział również o swoim pierwszym dniu pracy w studiu Dzień Dobry TVN:
– Pierwsze wejście wspominam tak, że zapomnieliśmy z Dorotą zabrać scenariusza z garderoby i nasze pierwsze wejście, jak i zresztą późniejsze wejścia, były totalnym spontanem. Scenariusz właściwie służy nam tylko w pewnym sensie jako podkładka do trzymania rąk, a to, co jest tam napisane, jest czysto umowne i tak było od pierwszego momentu – podsumował.
Zobacz też:
- Znany TikToker jest już po ślubie. Na miejscu nie zabrakło koni i... bajkowej łodzi
- Grażyna Szapołowska u Magdy Gessler: "Miałam 7 operacji kolana i męża, który zdradzał"
- Iga Świątek i Jannik Sinner we wspólnym tańcu. "Król i królowa Wimbledonu"
Autor: Karolina Kalatzi
Reporter: Karolina Kalatzi