Jan Englert szczerze o swojej autobiografii. "Popełniłem w życiu parę niegodziwości"

WODZ9142
Jan Englert jakiego zapewne nie znacie
Źródło: Dzień Dobry TVN
Aktor, dyrektor Teatru Narodowego, ojciec i pierwszy amant polskiej sceny Jan Englert dzięki niedawno wydanej biograficznej książce odkrywa siebie na nowo. Jak widzą go jego przyjaciele i jak on sam patrzy na swoje życie?

Przyjaciele Jana Englerta

Jan Englert - nieco enigmatyczny, przystojny, zawsze opanowany - przygodę z aktorstwem rozpoczął, występując u mistrza, Andrzeja Wajdy, w legendarnym filmie "Kanał". To właśnie ten film sprawił, że porzucił marzenia o karierze komentatora sportowego i zdecydował się na szkołę teatralną. Na roku studiowali z nim najlepsi: Damian Damięcki, Marian Opania, Andrzej Zaorski, Irena Karel, Jolanta Wołłejko i Barbara Sołtysik. Już na akademickich korytarzach było wiadomo, że przystojny student zdobędzie serce niejednej wielbicielki.

- Kiedy przyjęto mnie do szkoły, uderzyło mnie to, że nie mam czego tam szukać - wspomina Marian Opania. - Byłem otoczony chmarą przystojnych, wysokich mężczyzn, a szczególnie jednego, o niebieskim, przenikliwym spojrzeniu. Nazwał się Jan Englert.

Po latach wrócił na uczelnię już jako pedagog. Jak sam podkreśla, pracę ze studentami uwielbia, a swoje zaangażowanie przypłacił nawet zdrowiem, kiedy tuż po operacji postanowił zademonstrować młodym aktorom rozpacz, rozeszły mu się szwy i ranę trzeba było szyć ponownie. Jako dyrektor Teatru Narodowego dzień zaczyna od kawy i lektury "Przeglądu sportowego". Czasami w pracy towarzyszy mu suczka Bella.

DD_20211204_Englert_REP
Wszystkie twarze Jana Englerta
Źródło: Dzień Dobry TVN

Jan Englert "Bez oklasków"

Kamila Drecka przeprowadziła z Janem Englertem obszerny wywiad, który właśnie trafił na księgarskie półki. Popularny aktor podkreśla, że ten rodzaj wypowiedzi umożliwia mu pewnego rodzaju posumowanie błyskotliwej kariery. W książce - prócz rozmowy z autorką - pojawiają się napisane przez Jana Englerta teksty, w których mówi o swoim życiu, używając trzeciej osoby.

- Wydaje mi się, że większość ludzi w moim wieku, jakby uzmysłowić im to, to nie myśli o sobie w przeszłości "ja", myśli używając zaimka "on" - powiedział Jan Englert. - To nie jestem ja, to był on. Ja jestem inny. Mnie stać na obiektywne ocenienie tego, co działo się czterdzieści lat temu, nie stać mnie na ocenę mojego dzisiejszego bytowania w tym świecie - dodał filozoficznie.

Jak sam przyznaje, publikacja książki miała też swoją ciemną stronę.

- Wpadłem w pułapkę tego pomysłu - powiedział. - Media, społecznościowe, ale nie tylko, portale, gazetki powyjmowały po jednym zdaniu z mojej książki, niektóre umieszczają to tak, jakby się działo to dzisiaj: Englert wszedł pijany na plan zdjęciowy i moje aktualne zdjęcie, a ja nie opowiadam historii z wczoraj tylko sprzed kilkudziesięciu lat i nie wszedłem pijany na plan, tylko o pierwszej w nocy był koniec zdjęć, napiliśmy się, a potem musieliśmy grać pijani, no i tyle. Ja mówię o mechanizmie. Żeby skończyć ten temat powiem tak: mam w sobie głęboką potrzebę odcedzania prawdy od nieprawdy, szlachetności od nieszlachetności i próbuje zawsze zaczynać od siebie - podkreślił.

Aktor zdobył się też na odważne wyznanie.

- Popełniłem w życiu parę niegodziwości, zrobiłem kilka rzeczy wspaniałych - stwierdził. - Ale wszystko to razem (...) jest zaskakującym odkryciem, że nikt z nas nie jest jednorodny - podsumował.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki zobaczysz na Player.pl.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości