Marianna Gierszewska o operacjach plastycznych. "Tniemy się i szyjemy z miłości do siebie, prawda?"

Marianna Gierszewska o samoakceptacji i operacjach plastycznych
Marianna Gierszewska o akceptacji ciała
Marianna Gierszewska o akceptacji ciała
Czy można przewidzieć efekty operacji nosa?
Czy można przewidzieć efekty operacji nosa?
Modelka szczerze o operacji biustu
Modelka szczerze o operacji biustu
Laluna Unique o operacjach plastycznych
Laluna Unique o operacjach plastycznych
Marianna Gierszewska to coach i aktorka młodego pokolenia, która dzieli się w mediach społecznościowych istotnymi przemyśleniami na temat macierzyństwa, partnerskiej relacji, motywacji i samoakceptacji. Tym razem poruszyła kwestię operacji plastycznych. Zapytana o to, czy planuje powiększyć piersi, wytłumaczyła, czym jest według niej prawdziwa miłość do siebie samego. - Żaden wypełniacz nie nakarmi naszych ran - zaznaczyła w poruszającym wpisie.

Marianna Gierszewska o operacjach plastycznych

Głównym celem aktywności Marianny Gierszewskiej w mediach społecznościowych jest promowanie naturalności, edukowanie w zakresie międzyludzkich relacji oraz oswajanie ludzi z widocznymi na ciele objawami choroby, a dokładniej ze stomią, która uratowała życie cierpiącej na wrzodziejące zapalenie jelita aktorce. Gwiazda jest mamą 2-letniego Ignasia, dlatego równie chętnie wypowiada się na tematy dotyczące rodzicielstwa.

Tym razem Marianna Gierszewska poruszyła kwestię sensu dążenia do wizualnych zmian i mody na poprawianie fizycznych niedoskonałości. Jak sama przyznała, niejednokrotnie otrzymuje od internautów pytania, czy nie zamierza powiększyć swojego biustu lub poprawić jego jędrności po karmieniu dziecka. Aktorka postanowiła odnieść się do tych prywatnych wiadomości w publicznym poście.

- Moi drodzy, możemy się poprawiać do woli, do oporu i jeszcze więcej, ja jednak zawsze zadam tu pytanie: "Co poprawiamy, tak naprawdę?". Przykro mi, ale żaden wypełniacz nie nakarmi naszych ran. Żaden wypełniacz nie zalepi naszego poczucia bycia nie dość, niewystarczająco, nie tak… - zaczęła we wpisie.

W dalszej części opublikowanych przemyśleń gwiazda zwróciła uwagę na źle pojmowaną obecnie miłość do samego siebie. - Żyjemy w uprzywilejowanych czasach, gdzie medycyna potrafi uratować i wspomóc. To także czasy, w których "od ręki" możemy przestać przypominać siebie. I mówimy: "Kocham moje ciało". Ja mówię: "Pieprzenie". Jeśli musisz się ulepszyć, obstrzyknąć i wypełnić, żeby spojrzeć na siebie łaskawym okiem, jest to najbardziej warunkowa miłość, o jakiej możemy mówić - wyjaśniła.

Samoakceptacja okiem Marianny Gierszewskiej

Marianna Gierszewska zasugerowała, że przesadna ingerencja w wygląd i korzystanie z zabiegów medycyny estetycznej mogą być próbą odcinania się od bolesnej przeszłości, ale jednocześnie wynikiem braku samoakceptacji, chęci zakrywania własnych słabości i niepogodzenia się z upływem czasu.

- Co próbujemy w tych naszych ciałach i twarzach zamaskować, tak naprawdę? To, że jesteśmy podobni do mamy/taty? Bo mamy im za złe, bo się ich wstydzimy albo żywimy w ich stronę nienawiść i wstręt? A może maskujemy niepewność? Stare poczucie bycia "najbrzydszą w klasie". Maskujemy wrażliwość i delikatność. Maskujemy doświadczenia. I to, ile mamy lat, tak naprawdę - wymieniła aktorka.

Gwiazda zaznaczyła, że poddawanie się operacjom plastycznym z pewnością nie jest przejawem miłości do samego siebie. - Wyrywamy, przeciskamy, zalepiamy, wygładzamy, modelujemy i obstrzykujemy, a dalej tniemy się i szyjemy - z miłości do siebie? To wszystko z miłości do siebie, prawda? - zapytała z nutą ironii. - Dlaczego nasze ciała nam nie wystarczają? - zastanawiała się w następnym fragmencie wpisu. - Dlaczego nikt nie pyta, od czego uciekamy lub co gonimy, umawiając się na kolejne wizyty u plastyków? I wreszcie - kiedy sami będziemy potrafili się zatrzymać - nie nad ciałem, ale nad duchem i nad tą wielką pustką, której żaden botoks jeszcze skutecznie nie wypełnił? - dodała.

Na koniec Marianna Gierszewska jeszcze raz podkreśliła swoje stanowisko, składając publiczną deklarację, którą ubrała w piękne, poruszające słowa. - Nie poprawiam cycków. Nie poprawiam ust. Nie poprawiam czoła. Nie poprawiam bruzd na policzkach. Nie poprawiam brzucha. Moje ciało wygląda dokładnie tak, jak ma wyglądać. Jest w tym boska rysa, której nie śmiem tykać - skwitowała.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości