Młody influencer rozdaje pieniądze. Kim jest Kamil Labudda?
Budda, a właściwie Kamil Labudda jest jednym z najpopularniejszych polskich youtuberów i influencerów, a także przedsiębiorców. Zanim jednak zdobył sławę i zarobił miliony, imał się różnych zajęć. Pracował między innymi na infolinii, a także jako kierowca. Odłożone pieniądze zainwestował w sportowy samochód, który wkrótce zaczął wypożyczać znajomych. Tak zrodził się pomysł na założenie pierwszego biznesu, czyli wypożyczalni samochodów. W 2019 roku otworzył w serwisie YouTube kanał o tematyce motoryzacyjnej. Prezentuje na nim filmy najczęściej ze sportowymi samochodami, kręcone w różnych zakątkach świata. Relacje ze swoich przedsięwzięć, a także własną twórczość muzyczną. Dziś subskrybuje go ponad 2 miliony osób.
Co więcej, Budda dzieli się swoim bogactwem z fanami. Zorganizował między innymi loterie i konkurs, w których wygrać można było samochód. Stał także za akcją tankowania na jego koszt paliwa na stacji benzynowej. Mężczyzna udziela się również charytatywnie. W ubiegłym roku pod drzwiami jednego z domów dziecka pozostawił skrzynię wypełnioną 100 tysiącami złotych i słodyczami. Następne 100 tysięcy, przebrane za starszego mężczyznę, wrzucił niedawno do puszki Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Do kin 21 marca wszedł film dokumentalny pod tytułem Budda – Dzieciak 98. To przejażdżka przez życiowe trudności, osiągnięcia i działalność jednego z najpopularniejszych polskich influencerów.
Kamil Labudda – afera i pieniądze
Niedawno w sieci wybuchła afera, dotycząca Bartłomieja Glinkowskiego, prowadzącego kanał MGP Garage, który w przeszłości był karany za kradzież samochodów. Jak czytamy w mediach, mężczyzna rzekomo miał oszukać inwestorów na 100 tysięcy złotych. Co wspólnego ma z tym Budda? Influencer jeszcze rok temu współpracował Bartłomiejem przy okazji loterii aut. Sam Kamil odcina się od szemranych interesów firmy. Twierdzi bowiem, że rozliczył się z nimi, sam zaś regularnie jest sprawdzany przez Urząd Skarbowy i wszystko, co robi jest w 100 procentach legalne.
- Zostały mi zarzucone dwie rzeczy. Do pierwszej się odniosę, drugą wyśmieję. Pierwszy zarzut dotyczy tego, że promowałem tę osobę. Powiedziałem oficjalnie, mea culpa jeżeli ja kiedykolwiek oznaczyłem osobę, która kiedykolwiek oszukała kogokolwiek z moich widzów na, chociażby złotówkę, ja wezmę to na klatę. Nigdy nie było to jednak intencjonalne. Czy to jest jednak afera, która dotyczy mnie? Nie - powiedział.
Jak przyznał Budda, żaden zarzut dotyczący tematów poruszanych w aferze nie był kierunkowany bezpośrednio do niego. Tym bardziej śmieszą go spekulacje i teorie spiskowe, jakie powstają w sieci.
- Nie mam sobie nic do zarzucenia. Dla mnie to jest komplement. Robimy tak duże rzeczy, że ludzie nie są w stanie zrozumieć tego, że robimy to w sposób legalny. Legalność tych rzeczy nich oceniają organy za to odpowiedzialne i tak jest na co dzień – wyjaśnił.
Influencer przyznał także, że jego działalność internetowa jest głównym i jedynym źródłem jego dochodów.
- Na chwilę obecną nie ma żadnych zewnętrznych źródeł finansowań. Wszystko, to co my robimy to jest 24 godziny na dobę internet, filmy. To wszystko jest w 100 procentach transparentne i nie mamy nic do ukrycia – dodał.
Kamil podkreśla również, że są rzeczy, których dla pieniędzy nigdy nie zrobi. Bowiem to nie stan konta ma dla niego największe znaczenie.
-Niejednokrotnie dostaje niemoralne propozycje, które mogłyby dać nam pieniądze np. promowanie biznesów, z którymi my nie do końca się zgadzamy. Natomiast przede wszystkim chodzi mi o trendy i wywoływanie afer. Ja nie jestem aferzystą i opiniotwórcą, który będzie tworzył w internecie dramy. Ja chce tworzyć rozrywkę i to jest dla mnie najważniejsze – podsumował.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki oraz Dzień Dobry TVN Extra znajdziesz też na Player.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Ola Żuraw chwali się prezentem "za urodzenie dziecka". Co dostała od męża?
- Agata i Piotr Rubikowie przekazali radosne wieści. Udało im się po 7 miesiącach
- Książę William nie nosi obrączki. Czy to zwiastun problemów w małżeństwie?
Autor: Nastazja Bloch
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN