Bovska zapowiada nowy album "Jestem wierszem". "Każda moja płyta jest odważnym krokiem, nie chcę się już bać"

bovska
4092025_OFFTHERECORD_BOVSKA_SHORT
Bovska wraca z nowym, szóstym albumem "Jestem wierszem" – pełnym emocji, odwagi i poetyckich refleksji. Artystka zabiera słuchaczy w podróż przez transformację i życiowe kryzysy, odsłaniając swoją wrażliwą, a zarazem zdecydowaną stronę. O kulisach powstawania płyty, wewnętrznych przemianach, poezji, 40. urodzinach i nadchodzących koncertach opowiedziała w cyklu "Off the record".
Kluczowe fakty:
  • Nowy album "Jestem wierszem" – Bovska prezentuje szóstą płytę, pełną emocji, odwagi i poetyckich refleksji, łącząc intymne ballady z dynamicznymi utworami.
  • Osobiste przemiany i inspiracje – Artystka opowiada o wewnętrznych przemianach, znaczeniu poezji w życiu, 40. urodzinach oraz odwadze bycia sobą.
  • Koncerty – Bovska zapowiada przedpremierowy koncert, wiosenną trasę koncertową i niespodzianki z okazji 10-lecia pierwszej płyty "Kaktus". Nie brakuje także projektów specjalnych.

Nowy album Bovskiej: "Jestem wierszem" to podróż przez emocje i transformacje

W piątek, 19 września 2025 roku ukaże się nowy, szósty album Bovskiej – "Jestem wierszem". To wydawnictwo wyjątkowe nie tylko muzycznie, to podróż przez transformację, kryzys i odwagę bycia sobą, w której Bovska pokazuje pełnię swoich emocji. Nie zabraknie intymnych ballad, jak i dynamicznych utworów zachęcających do tańca.

- Mam ogromną potrzebę tworzenia i poruszania samej siebie. To musi być zawsze związane z tym, co gdzieś we mnie tkwi. Myślę, że na tej płycie zdecydowanie słychać po pierwsze to, że śpiewam o takiej świadomej kobiecie, która zaznacza, czego chce, a co jej się nie podoba. Śpiewa o swoich tęsknotach, o miłości, która bywa trudna, bywa w jakiś sposób skomplikowana i że te rzeczy nie są takie zero-jedynkowe. Śpiewa też o tym, że czasem chciałaby uciec w delegację, pojechać i nie wracać, chociaż wie, że powinna. I że jest bałaganiarą. I że fajnie jest czasem pojechać do Londynu, przewietrzyć głowę zimnym wiatrem. Nie jest to płyta taka stricte konceptualna, ale płyta, która układa się w kalejdoskop emocji, które są związane z jakąś transformacją, pewnie też z kryzysem, który najczęściej zwiastuje rozwój. Mam poczucie na tej płycie, że jestem bardziej kobietą, a mniej dziewczynką – powiedziała Magda.

Magda wystosowała także apel do słuchaczy i widzów. Jak przyznała, nie należy wierzyć tym, którzy mówią, że ludzie się nie zmieniają. W życiu wszystko płynie, a każde nowe doświadczenie, szczególnie to bolesne sprawia, że stajemy się bogatsi o nowe emocje i przemyślenia. Sama artystka zdradziła, że wielokrotnie zadawała sobie trudne pytania, dzięki którym mogła zrobić krok do przodu.

- Ta przemiana ma nas doprowadzić do samych siebie, do tego, by się ze sobą dobrze czuć, by przepracować jakieś rzeczy, które nas zraniły albo które są dla nas trudne. By doszło do tej przemiany, musimy po prostu doznawać jakiegoś rodzaju cierpienia, bo ono nas wyprowadza na wyższy stopień świadomości. Wydaje mi się, że taka jest natura ludzka. I życzę wszystkim, żeby doznawali jak najmniej cierpienia, ale jednak ono jest nieuniknione – powiedziała.

Poezja w życiu Bovskiej. "Wyobrażam sobie, że poeci to są moje ziomeczki"

Bovska w pierwszym utworze otwierającym płytę wyśpiewuje "Jestem wierszem". Na pytanie, jaki cytat lub tekst najlepiej oddaje jej osobowość, powiedziała.

- Jest jeden fragment Wisławy Szymborskiej, dosłownie dwa wersy, które bardzo, bardzo mnie określają. I te dwa wersy będziecie mogli usłyszeć na moim koncercie, ponieważ ja zawarłam w koncercie takie wstawki i tam wybrzmią te słowa, które właśnie mnie bardzo, bardzo określają – powiedziała.

Ten wers to: Moje znaki szczególne to zachwyt i rozpacz.

- Piosenka sama w sobie jest, można powiedzieć, nawet lekko gorzkawa w refleksji. Z jednej strony jestem taką osobą, która pewnie trochę romantyzuje rzeczywistość, ale jednak jest we mnie taki silny trzon, gdzie nie potrafię oddzielić jednak, że mam ten rozum i decyduję też z tej strony. Więc rozum walczy z sercem na tej płycie. Chciałabym, żeby one się spotkały i podały sobie rączki -powiedziała.

Poezja jest nieodłącznym element w życiu Bovskiej. Artystka od jakiegoś czasu dzieli się z obserwatorami na Instagramie fragmentami ulubionych wierszy. Każdego dnia publikuje na stories nowy tekst.

- Nawet nie wiedziałam, że poezja tak wiele wnosi do mojego życia. Ona jest jakimś katalizatorem emocji, trochę jest jak taki przyjaciel, masz takie poczucie, że ktoś też tak miał, że trochę tak czuł. Więc można powiedzieć, że ci poeci to tak, ja się z nimi tak trochę ziomkuję. Tak sobie to wyobrażam, że są moje ziomeczki – wyjaśniła.

Bovska i jej  "Złota Sukienka"

Złota sukienka, to piosenka, która narodziła się w jednym z najtrudniejszych momentów w życiu artystki. To utwór o odwadze bycia sobą i nieustannym poszukiwaniu własnej prawdy. To także jeden z singli, dzięki któremu artysta odważyła się zrobić krok w przód.

- Wydaje mi się, że każda moja płyta jest takim odważnym krokiem. Ale ja cały czas mam to poczucie, że jest we mnie lęk, że ja się ciągle czegoś boję. Tylko że ja już po prostu bardzo nie chcę się bać. Może to przyszło też z moim wiekiem, taka świadomość tego, że przecież wszystko się i tak w życiu kończy. Więc co masz do stracenia? Wszystko stracisz ostatecznie. Chciałabym próbować naprawdę żyć w zgodzie ze sobą. To nie jest łatwe. Można popełnić wiele błędów, ale już wolę chyba ten błąd popełnić, niż żyć wciąż zastanawiając się co by było gdyby – powiedziała.

Kilka tygodni wcześniej Magda gościła w naszym programie. Wówczas na antenie przyznała, że singiel Złota Sukienka był hymnem, który miał dodać jej sił w trudnym czasie. Dziś złota sukienka nabrała szczególnego znaczenia.

- Jak wyszłam ze studia wtedy, z Dzień Dobry TVN, to nie miałam nic na przebranie. Miałam na sobie złotą sukienkę. Ona jest z siatki, więc bardzo odsłaniała moje ciało. I pomyślałam sobie, że chodzenie w takiej sukience przez miasto jest naprawdę odwagą. I tak dobrze się czułam, idąc w niej. Po to właśnie napisałam tę piosenkę, żeby pamiętać o tej odwadze – podkreśliła.

Bovska ucieka w delegacje

Bovska zabiera słuchaczy w delegację, a właściwie na wewnętrzną emigrację. Po co? By złapać oddech, zaczerpnąć powietrza, poznać siebie i na chwilę przestać myśleć o tym, co było i co będzie. W końcu największą sztuką jest nauka bycia tu i teraz.  

- To jest o tym takim wahaniu się w swojej odwadze. Można powiedzieć, że czasem warto sobie chyba zrobić taką delegację, od tego myślenia, wiecznego analizowania. Ja sobie taką delegację zrobiłam m.in. po to, by zrobić sesję zdjęciową do okładki. Pojechałam też na Fuertę zrobić teledysk do "Płonie Las". Nie chciało mi się wracać wcale z tej delegacji (…) Wolałabym jeździć w delegację i jednak wracać, niż żyć latami na wewnętrznej emigracji i tkwić tam, bo to jest takie opuszczanie, samego siebie w jakiejś samotności – powiedziała.  

Bovska i dwa poruszające duety: "Pomyślałam, chciałabym taki męski głos"

Na płycie "Jestem wierszem" pojawiły się dwa duety. Pierwszy, znany już fanom singiel "Tsunami" to utwór, w którym usłyszeć możemy Wiktora Dydułę. Wokaliści zabierają słuchacza w opowieść o intensywnej relacji miłosnej, która mimo piękna, jakie ze sobą niesie, jest skazana na rozstanie.

- Parę miesięcy wcześniej poznałam Wiktora, śpiewając w projekcie Wodecki Twist. Tam śpiewaliśmy razem "Chałupy welcome to". Poczułam taki super vibe. Ten rodzaj otwartości, takiej przestrzeni na to, by rzeczywiście coś razem stworzyć. Ta piosenka właściwie sama nas poprowadziła. Wiedziałam, że to jest ballada o miłości, która być może jest jakoś trudna, ale chciałam zostawić taką otwartą furtkę dla Wiktora, żeby mógł też wejść i poczuć, że to jest jego tekst - powiedziała

Drugi duet to utwór "London", gdzie do współpracy Bovska zaprosiła Piotra Roguckiego. - To jest w ogóle piosenka, którą napisałam z Jaśkiem Smoczyńskim. Ona powstała i tak leżała. W końcu Jasiek mówi, a może by tak jednak duet? Powiedziałam, chciałabym taki męski głos. Zadzwoniłam do Piotrka Roguckiego i powiedział, zróbmy to. To było takie wspaniałe, bo my się nie znaliśmy dobrze, ale połączyła nas ta piosenka. On ją po prostu poczuł, stwierdził, że to jest jego vibe – powiedziała.

Utwór porusza równie ważny temat odpuszczania czegoś, co nam nie służy. Niestety często nasza głowa wciąż wierzy, ze ktoś lub coś się zmieni. Dajemy nadzieje, ufamy, czekamy, choć nasze ciało daje ewidentne znaki, że nie ma to sensu.

Na pytanie, czy ciało bywa dla Magdy pewnego rodzaju drogowskazem do podejmowania decyzji, odpowiedziała:

- Bardzo bym chciała, żeby było częściej, bo ono czasem musi do mnie krzyczeć, żebym ja naprawdę je usłyszała. Więc moja droga teraz to jest taka, żeby usłyszeć te subtelniejsze sygnały, a żeby to zrobić, to trzeba jednak trochę zwolnić. To takie moje postanowienie na 40. urodziny.

Bovska wersja 4.0. "Czuję się młodsza niż kiedykolwiek"

W tym roku Magda świętowała 40. urodziny. Jak przyznaje, lubi obecną siebie i nigdy nie chciałby wrócić do dawnej wersji. Dlaczego?

- Czuję młodsza niż kiedykolwiek, naprawdę. Nie chciałabym nigdy w życiu być Magdą, która miała 30 lat. No, chyba że z tym wszystkim, co mam w głowie i w ciele, cofnęłabym się i miała ten bonusowy 10. To wtedy spoko. Natomiast chyba bardziej się bałam, więc trudniej mi było być sobą przez te właśnie takie ograniczenia, które sama sobie narzucałam - powiedziała.

Bovska i jej cicha obietnica "Nikt nie płacze wiecznie". Czy na pewno?

Na tej płycie Magda daje także sobie i słuchaczom poetycką obietnicę, że wszystko, co złe kiedyś się skończy i "Nikt nie płacze wiecznie". Choć jak podkreśla pod koniec singla płacze "tylko moje serce". 

- Podkręcam to trochę na koncertach i powtarzam częściej tę frazę, ale wolałabym jednak myśleć, że jednak wszystko mija. Bo jest to w jakiś sposób ulga, że nawet te złe rzeczy w końcu też się kończą - zdradziła.

Do utworu powstał teledysk, w którym Bovska wciela się w rolę syreny, która uwodzi mężczyzn, a następnie zamienia ich w rybki.

- Mnie bardzo śmieszy to, że syrena pracuje w sklepie rybnym, no i że ten dostawca ryb ją w końcu uwiódł i zamknął w akwarium w swoim mieszkaniu. Syrena pojawia się jako symbol takiej niebezpiecznej części nas, może takiej trochę mrocznej, dzikiej, bo syrena uwodziła mężczyzn na morzu, wysyłała ich na manowce i oni przepadali. Trochę to jest o tym, że każdy z nas ma taką sobie cząstkę dziką, której nie jest w stanie okiełznać. Chyba o tym właśnie jest ten teledysk, ja tak czuję – powiedziała.

Bovska zapowiada koncerty i niespodzianki z okazji 10-lecia

Płyta "Jestem wierszem" pojawi się już 19 września, zaś 17 września w warszawskim klubie Niebo odbędzie się przedpremierowy koncert. Magda nie ukrywa jednak, że wiosną przyszłego roku szykuje większą trasę koncertową, a także przygotowuje niespodzianki z okazji 10-lecia pierwszej płyty "Kaktus". Na pytanie, jak czuje się po 10 latach na scenie, odpowiada:

- Czuję się na maksa spełniona, czuję, że w życiu gdzieś doświadczyłam tych najpiękniejszych rzeczy, ale proszę więcej, jeszcze chcę sobie podoświadczać. Nie zamierzam się zatrzymywać, tylko trochę zwolnić. I też zawsze sobie myślę, ciekawe co otworzy mi ten album, bo każda płyta, każda narracja, każda piosenka nawet otwiera jakąś nową przestrzeń przede mną. Wydaje mi się, że to się nie dzieje bez przyczyny, że te piosenki, które puszczam w świat, one są jakimiś takimi sygnałami, które coś otwierają i zmieniają – powiedziała.

Zobacz także:

podziel się:
Prowadzący:

Pozostałe wiadomości