Za 1 kWh średnio płacimy niewiele ponad złotówkę. W tej cenie koszt samego prądu to 41 groszy, reszta to podatki oraz różne opłaty operatorów dostarczających nam prąd.
O rachunkach i podwyżkach rozmawiamy z audytorem energetycznym.
- Mniej więcej jedna trzecia sprawdzanego przez nas rachunku stanową opłaty dodatkowe – wylicza Piotr Dejnarowicz.
Czy mamy na to wpływ?
- Mamy na to wpływ pośrednio. Jeżeli zmniejszymy zużycie energii, to zmniejszymy też dodatkowe opłaty od każdej kilowatogodziny energii, którą zużyliśmy – mówi ekspert. I dodaje: - Najlepszą inwestycją na zmniejszenie rachunków za energię elektryczną jest inwestycja bezkosztowa, to chociażby wyłączanie świateł w pomieszczeniach, w których nas nie ma, czy racjonalne korzystanie z urządzeń.
W naszych domach jest coraz więcej sprzętów
Telefony, komputery, oczyszczacze powietrza czy klimatyzatory – w naszych domach jest coraz więcej urządzeń elektrycznych. Niewiele osób jednak sprawdza, ile zużywają poszczególne sprzęty.
Ile kosztuje jedno pranie czy zagotowanie wody w czajniku?
- Zagotowanie litra wody kosztuje około 14 groszy. Jeżeli potrzebujemy zagotować kubek wody na kawę, to potrzebujemy jedną czwartą litra. Kosztuje nas to 3 grosze. 10 takich zagotowań w tygodniu i robi nam się 1,40 zł – wylicza Piotr Dejnarowicz.
Od lipca ma przestać obowiązywać rządowa tarcza chroniąca nas przed gwałtownym wzrostem cen energii. Dzięki tarczy cena 1 kWh netto dla gospodarstw domowych wynosi 41 groszy (przy zużyciu do 3 tys. kWh rocznie), od lipca mogą to być już 74 grosze. To wzrost niemal o 80 proc. Jednak pozostałe opłaty nie wzrosną, tak jak sam prąd, więc realna podwyżka to 42 proc.
- Szacuje się, że rachunki dla gospodarstw domowych wzrosną na poziomie 30-50 zł miesięcznie. Dlatego warto zastanowić się nad tym, jak racjonalizować zużycie energii – sugeruje Dejnarowicz.
Uwaga! TVN: "Kupowanie bułek wychodzi taniej niż pieczenie"
Pani Wanda jest emerytowaną nauczycielką. Jej emerytura wynosząca niespełna 2,5 tysiąca złotych, z trudem wystarcza na zapłacenie czynszu, kupienie leków oraz jedzenia. Seniorka zużywa jedynie 600 kWh rocznie. Jak wielu emerytów, z wielką uwagą korzysta ze wszystkich sprzętów elektrycznych. Żeby oszczędzać przestała korzystać z pralki i piekarnika elektrycznego.
- Nie piekę ciast, kupuję sobie bułeczki, wychodzi taniej – mówi emerytka. I dodaje: - Wcześniej miałam dużą lodówkę, ale wtedy było nas troje – syn, mąż i ja. Teraz jak jestem sama, kupiłam sobie mniejszą, która ma mały zamrażalnik.
Z kolei rezygnując z pralki pani Wanda nie tylko chce oszczędzać prąd, ale również wodę.
- Bardzo obawiam się podwyżek za energię, bo chyba znowu nie będę mogła pozwolić sobie na kupowanie tego, co potrzebuję do mojej diety. Może nie kupię leków albo nie zapłacę czynszu. Z czynszem czasami zalegam, bo nie mam za co zapłacić.
Pralka, lodówka, piekarnik? Na czym można zaoszczędzić?
Zapowiedź uwolnienia cen prądu wzmożyła aktywność firm, których przedstawiciele namawiają nas do różnych rozwiązań. Z których propozycji warto skorzystać, by płacić za prąd nie tylko mniej, ale jeszcze na tym zaoszczędzić?
- Najlepiej wymienić lodówkę, wtedy najłatwiej zauważyć różnicę. Jeżeli pralka jest często eksploatowana, jest duża rodzina albo mamy dużo prania, to na pralkę też warto zwrócić uwagę – radzi Zuzanna Siwińska, sprzedawca Outlet AGD.
W przypadku pralek różnica w zużyciu energii elektrycznej między klasą A i E jest nieznaczna, to zaledwie 20 groszy przy jednym praniu. Zakładając, że robimy 3 prania w tygodniu i wybierzemy urządzenie w klasie A nasza oszczędność w ciągu roku wyniesie 50 złotych. Jednak różnica w cenie pomiędzy pralką klasy A w porównaniu do klasy E to 800 złotych, więc na zwrot tej kwoty przyjdzie nam poczekać aż 15 lat.
Z kolei porównując lodówki klasy energetycznej A i klasy E, ta najbardziej energooszczędna zużywa ponad dwa razy mniej prądu niż urządzenie klasy E. Zmiana lodówki na klasę A da nam oszczędność w rachunkach za prąd ponad 150 złotych rocznie. Ale za klasę A zapłacimy 900 złotych więcej i różnica w cenie zwróci się po blisko 6 latach.
Panele fotowoltaiczne na balkonach
W ostatnim czasie na balkonach coraz częściej pojawiają się panele fotowoltaiczne.
Pan Janusz, emeryt z Warszawy, od niespełna miesiąca korzysta z mini instalacji fotowoltaicznej. Dwa panele i urządzenie przetwarzające energię słoneczną w prąd wytwarzają wiosną około 3 kWh dziennie. Inwestycja kosztowała około 5 tysięcy złotych.
- A jak to będzie latem, kiedy dłużej będzie słońce? Instalacja może wyprodukować wtedy do 5 kWh na dzień. W ten sposób nie będę płacił za prąd – uważa mężczyzna.
Optymizm pana Janusza studzi jednak ekspert audytów energetycznych. Można się spodziewać oszczędności, ale nie można uniknąć opłat za energię elektryczną z sieci po zmroku, gdy instalacja fotowoltaiczna nie działa.
- To, czy ten pan nie będzie płacił za prąd jest zależne od tego, ile zużywa energii. Musiałby doprowadzić do sytuacji, że zużywa prąd tylko wtedy, kiedy byłby produkowany. A zimą niestety wcześnie włączamy światło, a wtedy fotowoltaika jej nie produkuje, więc pobieramy prąd z sieci – zwraca uwagę Piotr Dejnarowicz.
Warto wyjmować ładowarkę z kontaktu
Ile możemy zaoszczędzić wyjmując ładowarkę telefonu i kontaktu po naładowaniu urządzenia?
- Jeśli przyjmiemy, że takie urządzenie używa tylko jeden wat w ciągu godziny, to w skali roku to jest 8 kWh, przyjmując, w zaokrągleniu, że mnożymy to razy 1,5 zł, to daje nam to 12 zł oszczędności w skali roku. Jeżeli uzbieramy takich urządzeń 10, to mamy 120 zł – wylicza Dejnarowicz.
Eksperci podkreślają, że nie warto zmieniać urządzeń AGD, jeśli wciąż są sprawne. Z wymianą należy poczekać, gdy naprawa starego sprzętu będzie nieopłacalna i wtedy wybrać urządzenie energooszczędne.
Reportaże "Uwagi!" można oglądać na Player.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Fentanyl w Polsce. "Daje syndrom zombie"
- Wyrwała córkę z nałogu. "Najgorsze były stany, kiedy nie chciało mi się żyć"
- Artur Szpilka o swojej trudnej przeszłości. "Siedziałem trzy dni z nożem w ręku"