Wspomnienie Aleksandra Doby
Aleksander Doba – polski kajakarz i podróżnik. Jako pierwszy człowiek w historii samotnie przepłynął kajakiem Ocean Atlantycki z kontynentu na kontynent wyłącznie dzięki sile mięśni. Ówczesny 65-latek dokonał rzeczy, która wydawała się niemożliwa.
- Całe życie się kręciło wokół kajaków. Coraz więcej i więcej. Poprzeczkę stawiał coraz wyżej. (…) Ojciec, jak sobie coś postanowił, to realizował. Jego siła woli była olbrzymia i niełatwo było go zniechęcić - przyznał w 2014 roku Bartłomiej Doba, syn podróżnika.
Mężczyzna w kolejnych latach opłynął Atlantyk jeszcze dwukrotnie: z Portugalii na Florydę oraz z Nowego Jorku do Francji. Przez cały ten czas mógł liczyć na wsparcie żony.
- Kosztowało mnie to trochę emocji i uważałam, że już nie powinien się wybierać na tak bardzo ekstremalne wyprawy. Zdawałam sobie sprawę, że go już w domu nie przetrzymam, ale wolałam, by już tak ekstremalnych wypraw nie organizował – mówiła wówczas w Dzień Dobry TVN Gabriela Doba, żona podróżnika.
Jego dokonania śledził i podziwiał cały świat. Widzowie Dzień Dobry TVN wybrali podróżnika jako pierwszego laureata naszej Pozytywki.
Ostatnia wyprawa Aleksandra Doby
23 lutego rodzina Aleksandra Doby poinformowała, że Aleksander Doba zmarł 22 lutego "śmiercią podróżnika" zdobywając najwyższy szczyt Afryki - Kilimandżaro spełniając swoje marzenia". Ta informacja wstrząsnęła całą Polską.
Łukasz Nowak, organizator wyprawy wyjawił w Dzień Dobry TVN, że nic nie zapowiadało śmierci wielkiego podróżnika.
- Sytuacja wyglądała tak, że wszyscy uczestnicy zdobyli Kilimandżaro. Co to tak naprawdę znaczy? Mamy wulkan, na którym są trzy punkty, trzy wierzchołki. Zalicza się już, kiedy się wejdzie na ten najniższy. Dużo osób, kiedy czuje się trochę słabiej, już w tym momencie mówi: "dobra, mam zaliczony szczyt", mogę schodzić - rozpoczął.
- Olek spotkał się z innymi przewodnikami i uczestnikami przy Stella Point 5 756 m n.p.m. Grupie, która akurat wracała, powiedział, że czuje się dobrze i idzie po dach Afryki. (...) Poszedł na szczyt w asyście przewodników (…) W momencie, gdy mieli robić pamiątkowe zdjęcia i szykować się do powrotu, Olek poprosił o dwie minuty przerwy. Usiadł na kamieniu i jak to relacjonują przewodnicy - po prostu zasnął. Mimo reanimacji, nie byli go w stanie uratować - dodał.
Wciąż czekamy na informację o bezpośredniej przyczynie śmierci. Łukasz Nowak zapowiedział, że w pierwszej kolejności dowie się rodzina, a później zostanie przekazana do publicznej wiadomości.
Himalaista Leszek Cichy znał podróżnika ponad 20 lat. O tej wyjątkowej przyjaźni opowiedział w naszym programie:
Zobacz też:
Aleksander Doba odpadł z Agenta: "Był jeden przykry incydent"
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl.
Autor: Dominika Czerniszewska