Łódzcy "łowcy skór"
"Skandal obrzydliwości i makabry", "handel śmiercią" - w 2002 r. zbrodnie dokonane przez parę pracowników łódzkiego pogotowia odbiły się w Polsce szerokim echem. Nic dziwnego - na samą myśl o dokonywanych przez nich straszliwych zbrodniach do dziś przechodzą ciarki.
Zbrodniarze otrzymali miano "łowców skór", ponieważ sami nazywali pacjentów "skórami". Chorych uśmiercali za pomocą pavulonu, tj. leku zwiotczającego mięśnie, właściwie niewykrywalnego. - Przez jakiś czas ludzie bali się wzywać pogotowie. Ilu nie skorzystało przez to z pomocy lub wezwało ją za późno? Nie wiemy - wspomina mec. Bartosz Tiutiunik, pełnomocnik rodziny jednej z ofiar.
Sprawa morderców z łódzkiego pogotowia
Na czym polegał cały proceder? Pytamy o to ludzi, którzy kilkanaście lat temu zaangażowali się w walkę przeciwko "łowcom skór". - Pobierali zaliczki za przekazane zwłoki, a zakład pogrzebowy oczekiwał na zgon. W związku z powyższym trzeba było te zgony w jakiś sposób "wyprodukować" - tłumaczy Bogusław Tyka, były dyrektor Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi. - Oni dostawali za to tysiąc złotych i często się dzielili. Dla kilkuset złotych po podziale mordowali ludzi.
Ówczesny dyrektor pogotowia ratunkowego w Łodzi podjął walkę z okrutnym procederem. Śledztwo w sprawie łapówek rozpoczęli dziennikarze. Nie spodziewali się jednak, że wpadną na trop morderstwa. Równocześnie Bogusław Tyka zauważył, że "dziwnie" szybko ubywało zapasów leku pavulon. - To lek zwiotczający, uniemożliwiający samodzielne oddychanie pacjentowi - tłumaczy były dyrektor - Tego leku szły niesamowicie duże ilości. Okazało się, że jest bardzo duża ilość zgonów. Zgłosiliśmy to na policję - mówi.
Koniec sprawy "łowców skór"
- Wszystko to wymagało żmudnej, benedyktyńskiej jak to wówczas mówiliśmy, pracy - zauważa Krzysztof Bukowiecki, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Łodzi. - Kilkadziesiąt tysięcy zgonów trzeba było zweryfikować, musieliśmy przesłuchać mnóstwo osób. Ta sprawa była bardzo trudna dla funkcjonariuszy, również pod kątem emocjonalnym - zauważa nadkom. Iwona Jurkiewicz, rzecznik prasowy Komendanta Centralnego Biura Śledczego Policji - Zatrzymani potrafili sobie żartować, wspominając zabójstwa.
Dwóch sanitariuszy uznano winnymi dokonania zabójstw. Skazano ich na karę dożywocia oraz na karę 25 lat pozbawienia wolności. Dwaj lekarze za nieudzielenie pomocy zostali skazani na 6 lat pozbawienia wolności. Ci, którzy otrzymali najdłuższe wyroki wciąż pozostają w zakładach karnych.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl.
Zobacz też:
Spis powszechny kolejną okazją do wyłudzenia danych. Ekspert radzi, jak nie dać się oszukać
Ojciec skatował syna i jego kolegę metalową rurką. 9-letni Filip nie żyje. "Było pełno krwi"
Autor: Ola Lipecka