Koronawirus a zaplanowane operacje
Szpitale podejmują szereg działań mających na celu zapewnienia bezpieczeństwa pacjentów w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa. Ponad to, ośrodki zdrowia potrzebują zaplecza szpitalnego i lekarskiego dla osób z podejrzeniem zakażenia, dlatego starają się maksymalnie ograniczyć liczbę zajętych łóżek. Ze względu na ryzyko zarażenia COVID-19 placówki medyczne przekładają niektóre zabiegi medyczne. Pacjenci są na bieżąco informowani o przesunięciu terminu swoich operacji.
Każdy pobyt w szpitalu jest w pewnym sensie obciążeniem. Najlepiej zostań w domu – to się sprawdza. Ograniczamy dostęp ochrony zdrowia w tym sensie, że racjonalizujemy te spotkania, żeby nie przenosić wirusa, nie narażać personelu, a przede wszystkim pacjentów
– wyjaśnił dr Michał Sutkowski, lekarz rodzinny.
Zabiegi konieczne
Pomimo epidemii szpitale nie rezygnują z przeprowadzania zabiegów i operacji koniecznych do ratowania życia i zdrowia.
Będą wykonywane. Część tych sytuacji to sytuacje, chociaż planowe, to jednak wymagające w miarę szybkiej interwencji związanej z zagrożeniem zdrowia czy nawet życia pacjenta. Chociażby takie operacje, jak operacje kardiochirurgiczne, czy zabiegi neurologiczne, na które pacjent czeka. Oczywiście, na razie, większość zabiegów planowych, prostych, nieobciążających pacjenta jakoś nadmiernie zabiegów jest wyciszona, hamowana i z uwagi na sytuację epidemiologiczną szpitale nie przyjmują tych pacjentów
– wytłumaczył lekarz.
Te zabiegi, których przeprowadzenie nie jest natychmiast konieczne powinno się w miarę możliwości przesunąć po konsultacji z lekarzem i szpitalem.
Część rzeczy musi funkcjonować. Mamy po prostu bardzo wielu, różnych chorych i oczywiście nie możemy się skupiać tylko na koronawirusie
– zauważył dr Sutkowski.
Czy powinniśmy przekładać szczepienia?
Ze względu na ogłoszenie w Polsce stanu epidemii Minister Zdrowia oraz Główny Inspektor Sanitarny zalecili odroczenie szczepień obowiązkowych w ramach Programu Szczepień Ochronnych u dzieci do 18 kwietnia 2020 r. Celem rozporządzenia jest ograniczenie skupisk ludzkich w przychodniach. Dopuszcza się jednak wykonywanie szczepień w sytuacji zaistnienia uzasadnionych przesłanek medycznych. W takich sytuacjach decyzję podejmuje lekarz opiekujący się dzieckiem.
Każda sytuacja wymaga trochę innego podejścia, ale póki co na razie te planowe szczepienia, czy bilanse zdrowia, które mogą poczekać, to poczekają
– powiedział gość programu.
Szczepienia poekspozycyjne oraz te przeprowadzane na oddziałach noworodkowych powinny odbywać się na dotychczas obowiązujących zasadach i ustalonych wcześniej terminach.
Jeśli chodzi o szczepienia, na oddziałach noworodkowych te szczepienia oczywiście są, bo porodu nie przełożymy, więc i tego szczepienia nie przełożymy
– zauważył lekarz rodzinny.
W przypadku szczepienia niemowlaków zabiegi mogą zostać przełożone o maksymalnie 5-6 tygodni, w zależności od panującej sytuacji epidemiologicznej.
Osobom dorosłym również zaleca się przełożyć szczepienia, których wykonanie nie jest w danej chwili konieczne.
Każdy wirus ma własną drogę dojścia do nas. Niestety. Jeżeli by tak nie było, to byśmy szczepiąc się na grypę mieli zabezpieczenie przed koronawirusem. To nie jest jakieś mega zabezpieczenie, ale pośrednio jest. Osoby, które zdążyły się zaszczepić, są w o tyle lepszej sytuacji, że nie zachorują na grypę. Osoba zdrowa zawsze jest silniejsza w walce z koronawirusem
– podsumował dr Michał Sutkowski.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Zobacz też:
Wszystko, co musisz wiedzieć o koronawirusie i sytuacji w Polsce
Autor: Agata Polak