Dlaczego dzieci nie mówią o swoich problemach szkolnemu pedagogowi? "Potrzebna jest profilaktyka"

Próżno rozumieć to, co wydarzyło się we wtorkowy poranek w V Liceum Ogólnokształcącym w Zielonej Górze. 16-letnia Kinga była wzorową uczennicą, z powodzeniem brała udział w konkursach wiedzy, a nawet starała się o stypendium naukowe. Mimo to coś pchnęło ją do zaatakowania nożem trzech koleżanek. Kilka dni wcześniej dziewczyna zamieszczała na portalach społecznościowych niepokojące wpisy. Dlaczego o swoich problemach uczniowie nie informują szkolnego psychologa? Rozmawialiśmy o tym z pedagog, Sylwią Anderson-Hanney.

Rola pedagoga szkolnego

Wszystkie dostępne dane mówią, że dzieci w Polsce odbierają sobie życie częściej, niż w reszcie krajów Europy. W Polsce brakuje minimum 300 psychiatrów dziecięcych. Blisko połowa szkół publicznych nie zatrudnia na odrębnych etatach ani pedagoga, ani psychologa.

Te osoby są bardzo potrzebne w szkołach i powinna być ich adekwatna ilość. Jeden pedagog na 700 uczniów nie ma możliwości, żeby spełnił swoje zadanie

- podkreśla Sylwia Anderson-Hanney, pedagog, trenerka umiejętności wychowawczych.

Dzieci nie chodzą do psychologa szkolnego bądź pedagoga, bo się go zwyczajnie boją. Szkoła bardzo często nie buduje zaufania do tych osób. Nauczyciele niekiedy używają gabinetu psychologa jako miejsca odbywania kar albo - próbując uspokoić klasę - straszą rozmową z pedagogiem.

Teraz widzimy, że potrzebna jest profilaktyka. Pedagog i psycholog nie są od tego, żeby tylko interweniować, ale żeby wcześniej robić różnego rodzaju działania, żeby takich sytuacji nie musiało być. To nie jest tak, że z dnia na dzień ktoś sobie wymyśla: 'zrobię cos złego, wezmę nóż do szkoły'

- tłumaczy nasza rozmówczyni.

Nastolatka z Zielonej Góry – dlaczego system zawiódł?

16-latka, która zaatakowała nożem uczennice zielonogórskiego liceum była - według nauczycieli - grzeczna, miła i cicha.

Najczęściej w szkołach zajmujemy się 'trudnymi' dziećmi lub tymi super uzdolnionymi. A jak są superzdolne, to nie ma potrzeby z nimi rozmawiać , bo świetnie sobie radzą(..) A nawet u dobrych uczniów da się wyłapać obniżenie nastroju, inne zachowanie albo jakiś lęk

- mówi pedagog Sylwia Anderson-Hanney.

Jednak - jak podkreśla - nie wszystko jest do wychwycenia.

Bardzo ważnym czynnikiem jest dom, rówieśnicy. Czasami dzieci są na tyle zamknięte w sobie i nieprzyzwyczajone do tego, by rozmawiać z dorosłymi, że nie zauważymy tego

- przyznaje ekspertka w Dzień Dobry TVN.

To, co dla dorosłych wydaje się być błahą szkolną sytuacją, dla młodego człowieka może mieć duże znaczenie i być przyczyną przewlekłego stresu.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl.

Zobacz też:

Agresja u dzieci – skąd wynika i jak jej zaradzić?

Agresja w szkołach

Aż 45 proc. uczniów doznaje przemocy w szkole. Bądź kumplem, nie dokuczaj!

Autor: Luiza Bebłot

podziel się:

Pozostałe wiadomości