"Musimy sobie odbić za zeszły rok" - tak tłumaczą swoje zachowania turyści. Historie z hoteli szokują

Projekt bez tytułu - 2021-08-08T140820.495_Easy-Resize.com.jpg
Projekt bez tytułu - 2021-08-08T140820.495_Easy-Resize.com.jpg
Na wyjazdach wakacyjnych różnie bywa. Jakość wypoczynku uzależniona jest od wielu czynników: destynacji, pogody, ale też towarzystwa, w jakim przyszło nam spędzać wakacje. Niestety na niektóre elementy zupełnie nie mamy wpływu - to jest jak loteria, szczególnie jeśli chodzi o to, kto będzie wypoczywał w tym samym hotelu. Najgorzej, jeśli trzeba dzielić przestrzeń z hedonistami, którzy wychodzą z założenia, że wszystko im wolno.

Trwający właśnie sezon urlopowy to dla wielu okazja do nadrobienia zaległości za poprzedni, niespecjalnie udany pod względem wyjazdów rok. Prywatne kwatery, pensjonaty, czy hotele w turystycznych kurortach pękają w szwach. Jedno zdanie wybrzmiewa zewsząd, bez względu na miejsce wakacyjnego leniuchowania – Musimy sobie odbić za zeszły rok. Nie ma też znaczenia, skąd pochodzą turyści, potrzeba jest wszędzie dokładnie taka sama.

Małżeństwo na oko 40-letnie z dwójką dzieci

Ona to zadbana, elegancka kobieta, z burzą loków, kolorowym makijażem i paznokciami. Buduje wizerunek "mamy na pełen etat", głośno mówi, jak bardzo martwi się o swoje dzieci, by za chwilę zapomnieć na kilka godzin o ich istnieniu. Kolorowe drinki sączone z przyjaciółkami nad basenem wygrywają z troską o pociechy. Tata to postawny facet, wysoki, z wydatnym brzuszkiem, który traktuje jako dowód na swoją dobrą sytuację finansową. Kilka niewybrednych uwag sprawia, że wiem, jak może potoczyć się dalsza rozmowa.

– Dwa lata czekaliśmy, żeby odsapnąć – słyszę. A dzieci? Jedno siedzi z głową w telefonie od kilku godzin, drugie na przemian je frytki i lody. – Niech się nacieszą. W szkole mówili, że jakieś depresje są czy coś. Nasze dzieci doskonale sobie poradziły – zapewnia ich mama. Na pytanie, czy nie zauważyła uzależnienia od komputera, odpowiada głośno się śmiejąc: – Przynajmniej spokój w domu był. Wtórują jej koleżanki: – Aj tam, jeszcze nikt od patrzenia w komputer nie umarł. Dzieciaki potrzebują też zabawy. Co tu robić jak sklepy pozamykane, centra handlowe, kina, zwariować można było.

Tę grupę słychać najbardziej. Dzwonią w "ważnych interesach" tłumacząc rozmówcy, że właśnie wypoczywają nad tureckim basenem kalecząc przy tym nazwę miejscowości - w sumie, czy to jest ważne? Gdy pytam, czy wybierają się na jakieś wycieczki z dziećmi, bo my jedziemy do Efezu, historii trochę liznąć, patrzą dziwnie. – Na taki upał? Szkoda dzieci, tu mają wszystko, co potrzeba. No tak, ale przez dwa tygodnie nawet hotel 5-gwiazdkowy może się znudzić. – Mężowie się dowiedzieli, że tu takie taksówki są po 5 euro, które wiozą do tych centrów handlowych, żeby sobie kupić podróbki Dolce&Gabbana i Polo - tłumaczy. – Dobra bawełna, lepszej nigdzie się nie znajdzie – dodaje druga. – I nikt się nie kapnie, że to nie oryginał, po co przepłacać - dodaje mąż innej, pijąc kolejne piwo w 40-stopniowym upale.

Małżeństwo z 6-letnią córką Kasią

Ona pracuje w bankowości, on ma warsztat samochodowy. Miła i dość rozrywkowa para świetnie bawi się razem z przyjaciółmi od pierwszego dnia pobytu. Na początku dość nieśmiało kursują do baru po bezpłatne drinki i przekąski, ale każda kolejka coraz bardziej ich ośmiela. – Kasia, chcesz loda? Nie? A mamusia Ci wzięła. No nic, wyrzucę, zapłacone, to nie szkoda nawet – śmieje się do męża. Ten właśnie wykłóca się z przechodzącym kelnerem przy basenowym snack-barze, że chciałby zjeść kolejnego hot doga. Jest 17.15, a bar otwarty jest do 17. – Mam czekać do 19 na kolację, żartujesz? – mówi łamaną angielszczyzną. – Widzieliście, co za palant. Jakie to all inclusive, do rezydenta zadzwonię – żali się przyjaciołom. – Albo wiem, lepiej, obsmaruję ich w komentarzach, skoro tak pogrywają - dodaje. Nikt z towarzystwa nie stopuje zapalczywego mężczyzny, choć trudno uwierzyć, że ten nie rozumie prostych zasad. Niestety, nieznajomość języka nie pozwala na dalszą kłótnię, pan wzdycha i idzie do baru po piwo. – Dobrze, że alkohol nie jest limitowany i pić można cały dzień – puszcza oko do żony. – No a jak, wakacje przecież, raz się żyje – zabiera lekko wstawionego kumpla do stolika, gdzie stoją już kolejne kufle.

Dwie pary wyrwały się bez dzieci

Ich wejścia do hotelu nie można było przegapić. I piosenki, którą namiętnie śpiewali: "Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni". Nie do końca było to zgodne z prawdą, bo jak nie omieszkali dość szybko powiedzieć wszystkim wszem i wobec, to dzieci zostały z dziadkami, a oni wyjechali w podróż, by w końcu odpocząć od opieki nad nimi, pracy, ale i trochę rozumu. Balanga musiała być na całego, bo tylko 5 dni udało im się wyszarpać, a przecież trzeba sobie odbić za wszystkie czasy – jak powiedziała dość bełkotliwym głosem 34-letnia Anna. Chętnie pokazywała zdjęcia dzieci w telefonie i mówiła, jakie są wspaniałe, gdy są daleko. Na pytanie, czemu nie przyjechała z nimi, w końcu ładna pogoda, baseny, all inclusive, więc niezła gratka – spojrzała dość przeciągle na mnie i zaniemówiła. – Ale jak to? Przecież ja przyjechałam wypocząć, to mam dzieciaki ciągnąć za sobą? Przez ten lockdown to ja z nimi non stop siedziałam, to jak wypoczywać z nimi. Człowiek musi poszaleć, bo zwariuje, rozumie Pani? – pytała, patrząc wyczekująco na moją reakcję. – Tak, w sumie racja. Ja z dziećmi, to wie Pani, trzeba dopilnować. – I to jest błąd. Na imprezę nie pójdziecie, posiedzieć dłużej też nie. Takie wakacje to nie wakacje, a więzienie – zapewnia. I zaczyna śpiewać ulubioną piosenkę – "Wyjechali na wakacje".

Odbijemy sobie? Monika Dreger komentuje

Dziś najczęściej słyszymy zdanie – "Muszę sobie odbić za zeszły rok". Jesteśmy bardziej ekspresyjni, łatwiej puszczają nam hamulce, o czym donoszą choćby właściciele hoteli i pensjonatów. Z czego to wynika?

Monika Dreger, psycholog: Badania na ten temat zapewne powstaną, bo to działka socjologów, natomiast pandemia, która nas zamknęła w domu, wywołała dużo lęku w związku z tym, co się działo, więc kiedy ruszamy na wakacje, trochę te obostrzenia odchodzą w zapomnienie. Było to już widać w ubiegłoroczne wakacje. Szalejemy, mamy tęsknotę za normalnością, tym bardziej że wiemy, co to znaczy nie mieć normalnych wakacji.

Takim osobom ciężko zwrócić uwagę, ich zachowania są często nie tylko egoistyczne, ale również agresywne. Jak powiedzieć bawiącym się na całego ludziom, że nam przeszkadzają, bo mamy inną potrzeby jeśli chodzi o spędzanie wolnego czasu?

Zawsze warto uruchamiać asertywność, choć oczywiście musimy mieć w głowie to, że nie każdy będzie respektować nasze zdanie i oczekiwania. Możemy trafić na osobę agresywną, która za nic będzie miała nasze prośby i uwagi. To jest wtedy trudne, bo odbijamy się od ściany. Jeżeli jednak ktoś uzna nasze potrzeby za mało ważne i nie będzie chciał respektować ich, to pozostaje nam niestety zagryźć zęby albo zmienić miejsce wypoczynku. Natomiast musimy pamiętać, że pandemia w nas wyzwoliła pewne rzeczy albo uwypukliła te cechy, które już były, bo my z chamstwem i bezczelnością oraz coraz większą agresją borykamy się na co dzień. Bardzo dużo osób jest roszczeniowych i rozkrzyczanych, te cechy mogą się nasilać w czasie wakacji.

Spędziliśmy właśnie zamknięci w domu z dziećmi 1,5 roku. Jesteśmy przeciążeni pracą i jednocześnie pomocą przy nauce. To przekłada się na wakacje, w czasie pobytu w hotelu widać, jak wiele dzieci chodzi samopas w czasie, gdy ich rodzice sączą drinki nad basenem. Czy to możemy także zrzucić na karb pandemii?

Problemem jest dziś sposób wychowania dzieci, a nie pandemia. Dwa lat temu czy pięć było podobnie. To nie jest tak, że to teraz rodzice zmęczeni pandemią potrzebują dużo więcej wypoczynku. Oczywiście, bycie w domu z dziećmi wymagało od nas dużo większego zaangażowania i ja to widzę, pracując z klientami. Natomiast z moich obserwacji wynika, że są ludzie, którzy bez względu na pandemię, jadąc z dziećmi na wakacje, puszczają je samopas, nie okiełznują ich, przez co jest bieganie po stołówkach, krzyki, i inne zachowania. Oni sobie z nimi nie radzą i pandemia tylko to nasiliła.

Zobacz także:

Obejrzyj wideo: Uwaga! TVN: Uwaga! nad Bałtykiem. „Plażowicze twierdzą, że mogą wszystko, bo zapłacili za wakacje”

Uwaga! TVN/x-news

Autor: Ewa Podleśna-Ślusarczyk

podziel się:

Pozostałe wiadomości