Marynarze w czasie pandemii
Wydawać by się mogło, że pandemia niewiele zmieniła w sposobie życia marynarzy, którzy przyzwyczajeni są do wielomiesięcznej izolacji. Bohaterowie naszego reportażu: safety officer, Rafał, Igor przebywający w Malezjii i Paweł, który właśnie znajduje się na morzu indyjskim, są przyzwyczajeni do zamknięcia, a statki traktują jak dom, z którego nie można wyjść . Można więc powiedzieć, że obecne warunki w Polsce odpowiadają tym dobrze znanym marynarzom.
Warunki na statku nie zmieniły się jakoś drastycznie z tego powodu, że panuje pandemia koronawirusa
- zaczyna w naszym reportażu Igor Zaremba.
Marynarze żyją w bardzo sterylnym środowisku i właściwie przebywają w ciągłej kwarantannie, dlatego głównym zagrożeniem jest dla nich wizyta osoby z zewnątrz.
Na porządku dziennym są rękawiczki, a miejsca i przedmioty, które były dotykane przez ludzi z zewnątrz, są od razu dezynfekowane
- mówi Paweł Troszyński.
Teraz jest trochę nerwowo, dlatego że nikt nie jest w stanie powiedzieć, kiedy to się może skończyć i kiedy będziemy mogli spokojnie wrócić do domu
- kwituje Igor.
Większość połączeń lotniczych nie jest realizowana, hotele w większości są zamknięte na całym świecie, ograniczone są też inne środki transportu, które pozwalały marynarzom na poruszanie się choćby z lotniska na lotnisko. To jest główny parametr, który utrudnia im powrót do domu lub dotarcie do pracy
- wyjaśnia Mateusz Kowalewski, ekspert gospodarki morskiej.
Potwierdzeniem tych słów jest historia Pawła, którego pobyt na statku w tej chwili przedłużył się już o 9 tygodni.
Są tutaj tacy, których kontrakty skończyły się 3-4 miesiące temu
- opowiada Troszyński.
Ze względu na pandemię i wiążące się z nią zagrożenia nie dochodzi również do podmian pracowników. Chcąc więc podnieść morale marynarzy, firmy udostępniają możliwość darmowego korzystania z telefonów satelitarnych. Dostępne jest również stałe łącze internetowe.
Marynarze zgodnie przyznają, że to łączność z bliskim najbardziej podnosi ich na duchu. Ich samopoczucie w dużej mierze zależy od tego, jak radzą sobie rodziny pozostawione w kraju.
Sytuacja żon marynarzy
Dziś w Dzień Dobry TVN gościem była również Pani Żaneta Osiadacz, której mąż-marynarz, do pracy w Norwegii wyjechał na początku marca. Mąż Pani Żanety, szef zmiany na kutrze rybackim, do domu miał powrócić po pięciu tygodniach. Rejs został jednak przedłużony ze względu na pandemię koronawirusa. Jego powrót zaplanowany jest w połowie czerwca. Tym razem jednak liczba środków transportu, które musi wykorzystać, znacznie się zwiększy. Jak ciągłą atmosferę niepewności znoszą marynarze? Pani Osiadacz wie to najlepiej.
Wszyscy są bardzo zmęczeni fizycznie. Zawsze wracali po kilku tygodniach do domu, a teraz muszą dalej pracować
- zwierzyła się w rozmowie z prowadzącymi Dzień Dobry TVN Pani Żaneta.
Życzymy więc Pani Żanecie, aby jej mężowi udało się jak najszybciej wrócić do domu. Nie bez powodu marynarze określają swoje żony i ukochane mianem "superbohaterek". To właśnie one wytrwale czekają na nich w domach i wspierają w wykonywaniu trudnych zadań z dala od miejsca zamieszkania. Zobacz całą rozmowę:
Zobacz także:
Tatiana Okupnik wstydziła się swojego brzucha. "Musimy przestać się przejmować, co mówią inni"
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Autor: Anna Mierzejewska