Maciej Dowbor dementuje informacje o nieudanych rodzinnych wakacjach. "Telefony się urywają, dzwonią redakcje, prawnicy od odszkodowań"

Maciej Dowbor
Bartosz Krupa/East News
Czy Maciej Dowbor i Joanna Koroniewska zostali wyproszeni z samolotu i wyprowadzeni przez ochronę lotniska? Taka informacja pojawiła się w mediach za sprawą najnowszego odcinka programu "Dowbory Be Happy". Teraz prezenter postanowił sprostować krążące plotki. Co naprawdę się wydarzyło?

Joanna Koroniewska i Maciej Dowbor zostali wyproszeni z samolotu?

W czwartek 8 lipca Maciej Dowbor i Joanna Koroniewska zamieścili w sieci odcinek "Jak zmasakrować urlop?! Antyporadnik Wakacyjny", w którym wspominają swoje nieudane urlopy. Okazało się, że aktorka najchętniej spędzałaby wolne dni na wakacjach all inclusive, z kolei prezenter chciałby podróżować z plecakiem i zwiedzać. Największym echem w mediach odbiła się jednak ich historia o tym, jak Maciej pomylił nazwisko córki i podczas kupowania biletów zamiast "Dowbor" wpisał "Koroniewska". To nie zgadzało się z jej dokumentami, co zwróciło uwagę kontrolera na lotnisku. Ten wyjaśnił im wówczas, że w takim wypadku konieczne jest okazanie aktu urodzenia Janiny. Para sądziła, że dokument mogą dostarczyć podczas powrotu z wakacji, jednak tak się nie stało.

- Zostaliśmy wpuszczeni aż do samego rękawa i tam odbyła się ostatnia kontrola biletu. Ten sam pan powiedział: "Ale zaraz, gdzie jest akt urodzenia?", "Byliśmy umówieni, że będziemy musieli go dosłać dopiero w momencie, gdy będziemy wracali", "Nie, nie, nie. Proszę wyprowadzić rzeczy tych państwa". Musieliśmy przez tę granicę przechodzić z powrotem. Zostaliśmy wyproszeni z rękawa i wracaliśmy w eskorcie ochrony do terminala. Trochę mieliśmy poczucie, że ci ludzie myślą, że zostaliśmy złapani podczas przemytu narkotyków albo materiału wybuchowego. Było to żenujące. Straciliśmy bardzo dużo pieniędzy – wspominał Maciej Dowbor.

Maciej Dowbor o nieudanych wakacjach

Ich historię podchwyciło wiele portali, a także gazet. Media zaczęły pisać, że wyrzucono ich z samolotu, przedstawiając historię w taki sposób, jakby wydarzyła się niedawno. To sprawiło, że do Joanny Koroniewskiej i Macieja Dowbora zaczęło odzywać się wiele osób, oferując swoją pomoc. Z tego powodu prezenter opublikował w mediach społecznościowych post, w którym wyjaśnił całe nieporozumienie.

- Telefony się urywają, dzwonią redakcje, prawnicy od odszkodowań, rodzina się zamartwia, przerażeni widzowie piszą wiadomości ze słowami wsparcia i otuchy ... To ja może sprostuję - nie wyjechaliśmy na wakacje... bo wyjeżdżamy dopiero za kilkanaście dni i nie do Tajlandii, a nad polskie morze i Mazury. A poza tym żyjemy na wolności, nie zostaliśmy aresztowani, nie odebrano nam dzieci, wiem, jak moja córka ma na nazwisko, nie mam innych dzieci na boku, Asia również, nie mam problemów z pamięcią (większych), nie jestem wyrodnym ojcem, nie jestem oderwany od rzeczywistości i zazwyczaj radzę sobie z codziennością. Nikt nas nie wyrzucił z samolotu, bo nawet nas do niego nie wpuszczono. Aha, cała historia miała miejsce w 2015 roku - napisał Maciej Dowbor na Instagramie.

Pod postem pojawiło się mnóstwo komentarzy zatroskanych fanów, którzy otwarcie współczują parze medialnego zainteresowania. Czytamy: "Im bardziej Was poznaję, tym częściej zastanawiam się, czy był choć jeden dzień, kiedy nic nie wymyślono na Wasz temat?", "Co nie napiszą gazety, aby ludzie kupili" czy "Najgorsze jest to, że wiele ludzi ślepo wierzy w taki artykuły".

Też tak uważacie?

Domówki u Dowborów biją rekordy wyświetleń i popularności w sieci. "Zaczęły się od tego, że my, Szatany, połączyliśmy się z Dowborami w rozmowie i tak powstał ten live". Zobacz wideo:

Uwaga! TVN

Zobacz też:

Autor: Sabina Zięba

podziel się:

Pozostałe wiadomości