Agnieszka Włodarczyk o swoim kocie
- Bywa, że jest ciężko, kiedy leje gdzie popadnie, mimo że ma czyste kuwety. Tak, dla króla jedna na dole, druga na górze - zaczyna swoją opowieść Włodarczyk i w opublikowanym na Instagramie poście przedstawia swojego uroczego kompana, Bronusia. To kociak "z ulicy", jak wyjaśnia gwiazda w komentarzach. Pupil ma już swoje lata i przez to wymaga większej opieki: - Kiedy chcesz wyjechać to z takim "egzemplarzem" ciężko znaleźć opiekę bo nikt nie chce problemów, a ja nie chce nikomu robić problemów - wyjaśnia Agnieszka.
Gwiazda podkreśla przy tym, że nie zawsze zwierzęta to tylko przyjemność. - Ostatnio Bronuś ma też problemy z nerkami więc dochodzi jeżdżenie na kroplówki. Tak, zwierzę to nie zabawka, tylko ogromna odpowiedzialność - zaznacza. To miłość i zobowiązanie "na dobre i na złe". Wiemy dobrze, że świetnie potrafią odwzajemniać ją psiaki, ale czy koty? Aktorka nie pozostawia nam wątpliwości: - On mi daje tyle miłości, radości i ciepła, że nie zamieniłabym go na żadnego innego. I jeśli musiałabym odpowiedzieć na pytanie "kot czy pies"? Odpowiedź byłaby dla niektórych kontrowersyjna. A Wy, jakie zwierzę wybieracie?
Kot może zaszkodzić kobiecie w ciąży?
Pod zdjęciem Agnieszki, która jest w zawansowanej ciąży, pojawiło się kilka komentarzy wskazujących na to, że obecność kota w pobliżu ciężarnej niesie za sobą ryzyko niebezpiecznej w skutkach choroby. - My też mamy Maine Coona i kocham całym sercem. Pani Agnieszko, też jestem w ciąży i czy rozmawiała pani z lekarzem na temat zagrożenia toksoplazmozą? Bo moja ciocia tak mnie nastraszyła, że to niebezpieczne w ciąży mieć kota... Ale czytałam, że to jakieś głupoty... - napisała jedna z obserwatorek aktorki.
W Internecie także wręcz roi się od przypuszczeń, zapytań i obaw dotyczących kobiet w ciąży i ich kontaktu ze zwierzętami domowymi. Zwłaszcza w przypadku kotów krąży wiele mitów związanych z potencjalnym ryzykiem zarażenia się od nich toksoplazmozą. To choroba, która może powodować wady wrodzone u płodu bądź skutkować utratą ciąży.
Rozwijamy wątpliwości - takie przypadki są naprawdę rzadkie. Rzetelny artykuł na ten temat napisała Mama Ginekolog. Za jej przykładem możemy powtórzyć, że by zarazić się toksoplazmozą, trzeba by spożyć kocie odchody. Ryzyko jest więc znikome.
Udało nam się Was uspokoić? Spójrzmy więc raz jeszcze na urocze zdjęcie Bronusia. Naszym zdaniem wieku po tym przystojnym kocurze wcale nie widać. Co innego jeśli chodzi o więź, jaka łączy go z Agnieszką. Tę miłość można dostrzec gołym okiem!
Zobacz wideo: Kot Larry rządzi na Downing Street
Zobacz też:
Autor: Ola Lipecka