Rekord Ginnessa w badmintonie zostanie pobity?
Dwoje badmintonistów postanawia spróbować swoich sił w biciu światowego rekordu. Czy im się to uda? Panowie podkreślają, że zwycięstwo w dużej mierze zależy od obranej przez nich taktyki przerw w grze.
- Będzie to ciągły mecz, będziemy toczyć grę w setach tak jak normalnie w badmintonie - do 21 punktów, więc zdobywamy punkty, lotka czasami nam spada, a przede wszystkim ma spadać, żebyśmy zdobywali punkty, ale mecz ma trwać 27 godzin z przerwami pięciominutowymi po każdej pełnej godzinie - powiedział Grzegorz Pytlowany, badmintonista, koordynator inicjatywy. - I tutaj ważna jest taktyka, żeby obrać tak harmonogram przerw, żeby poradzić sobie ze zmęczeniem, z posiłkami, z przerwami sanitarnymi.
Badminton życiową pasją?
Jak się okazuje, panowie zainteresowali się tą dyscypliną sportu z uwagi na to, że chcieli uprawiać sport z rodziną, natomiast całe swoje życie poświęcili piłce nożnej.
- My wyszliśmy z piłki nożnej - przyznał Grzegorz Pytlowany. - Generalnie całe swoje życie sportowe poświęciliśmy piłce i gdy już tak troszeczkę z mniejszą intensywnością zaczęliśmy grać, szukaliśmy nowej inspiracji. I tego, żeby móc uprawiać sport, który będziemy uprawiać z rodziną. Tak trafiliśmy na zajęcia Artura i Ewy Tucholskich w Dusznikach, zaczęliśmy sobie pykać rekreacyjnie i tak pykamy od siedmiu lat, a w trakcie pandemii przyszedł pomysł, że można zrobić cos wielkiego wokół badmintona i scalić to z akcją charytatywną.
Zobacz także:
- 103 km dziennie na 103-lecie odzyskania niepodległości. "Żal, że to się dzisiaj kończy"
- Iga Świątek o łączeniu treningów z życiem prywatnym: "Staram się znaleźć balans"
- Czy można pogodzić sportową karierę z miłością? "Każda z nas ma swój cel i musimy to nawzajem szanować"
Autor: Milena Jaworska