Pojechała na Igrzyska dla dziadka. "Chyba nigdy mu nie dorównam, to jest niesamowity człowiek"

Źródło: Dzień Dobry TVN
Pierwsza olimpiada Oli
Pierwsza olimpiada Oli
Czy Kamil zachwycił uczestników programu?
Czy Kamil zachwycił uczestników programu?
"Hotel Paradise". Klaudia El Dursi o pracy na planie
"Hotel Paradise". Klaudia El Dursi o pracy na planie
Co słychać w świecie gwiazd?
Co słychać w świecie gwiazd?
Quiz z serialu „Brzydula”
Quiz z serialu „Brzydula”
"Hotel Paradise". Zapowiedź 1. odcinka
"Hotel Paradise". Zapowiedź 1. odcinka
Powraca serial „Tajemnica zawodowa”
Powraca serial „Tajemnica zawodowa”
Co słychać u bohaterek „Ślubu od pierwszego wejrzenia”?
Co słychać u bohaterek „Ślubu od pierwszego wejrzenia”?
Aleksandra Michalik jest jedną z najlepszych polskich snowbordzistek. 22-latka właśnie wróciła z Igrzysk Olimpijskich w Pekinie, gdzie zdobyła 24. miejsce, wcześniej wywalczyła 12. miejsce w Pucharze Świata w slalomie gigancie równoległym. W Dzień Dobry TVN opowiedziała o niezwykłej relacji z dziadkiem, Józefem Gąsienicą-Sobczakiem, jednym z największych talentów w historii polskiego biathlonu.

Wnuczka “Juhy” na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie

Sport towarzyszył Oli Michalak od dziecka. Od samego urodzenia obserwowała jeżdżące na nartach starsze siostry, a gdy jeszcze nie umiała chodzić, tata zabierał ją na górskie wędrówki. Wspomina, że nie mogła się doczekać, kiedy sama założy narty i będzie mogła ruszyć za poszarpany, górski horyzont. W miarę jak dorastała, to próbowała nowych dyscyplin sportowych. Trenowała na nartach zjazdowych, ale chciała, jak to mówi "jeszcze więcej, szybciej, mocniej". Taką drogą doszła do snowboardu, który zaprowadził ją na igrzyska do Pekinu.

- Z góry było wiadomo, że będę w sporcie, miałam dwie starsze siostry, które przetarły szlaki - wspomina Aleksandra Michalik. - Najpierw biegówki, potem narty zjazdowe, później próbowałam wszystkiego po kolei. Nigdy nie odbierałam tego jako obowiązku, zawsze to była dla mnie największa przyjemność i nie mogłam się tego doczekać - zaznacza.

Oczywiście sportowe sukcesy wymagają doskonałej organizacji nie tylko od trenującego dziecka, ale również jego rodziców.

- Wstawaliśmy rano, ciemno i zimno na polu jeszcze - wspomina mama Oli. - Dziecko dwa plecaki, trzeba było odwieźć, przywieźć, pomóc wieczorem w lekcjach. Po prostu czułam, że coś z tego będzie, dlatego poświęciliśmy się z mężem, żeby jej w tym dopomóc - dodaje.

Jakie rady wnuczka dostała od czterokrotnego olimpijczyka

Dziadek, utytułowany sportowiec, z dumą przygląda się sportowym sukcesom wnuczki.

Wnuczka "Juhy" na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie
Źródło: Dzień Dobry TVN

- Jest uparta, nie popuszcza nic, jak trening to trening - mówi z charakterystycznym góralskim Józef Gąsienica-Sobczak. - Ją nie trzeba naganiać do treningu - zaznacza.

Jak sam przyznaje, moment, w którym Ola zdecydowała się zamienić narty na snowboard, nie był jego ulubionym fragmentem kariery wnuczki.

- Dała radę, ale uciekło dużo czasu - stwierdza. - Teraz już się przyzwyczaiła, że siedziałaby ciągle na Kasprowym.

Ola nie ukrywa, że dziadek jest dla niej olbrzymim autorytetem.

- Chyba nigdy mu nie dorównam, to jest niesamowity człowiek - przyznaje. - Bardzo się cieszę, że siedzi tutaj obok mnie. Mam nadzieję, że na następne igrzyska uda mi się pojechać. Jestem bardzo zmotywowana - zapowiedziała.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki zobaczysz na Player.pl.

Zobacz także:

Autor: Adam Barabasz

Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Serowe arcydzieła na talerzu Andrzeja Polana
Materiał promocyjny

Serowe arcydzieła na talerzu Andrzeja Polana