W szpitalu w Ostrowie Wielkopolskim dokonują się cuda - tak poczynania lekarzy nazywają rodzice skrajnych wcześniaków. Antek, Marysia i Kacper byli o krok od śmierci, ale ich życie uratował zespół doktora Witolda Miaśkiewicza. Zobacz poruszający reportaż.
Wcześniaki walczą o życie w szpitalu w Ostrowie Wielkopolskim
Antek urodził się w 30. tygodniu. Ważył 1,680 kg. Dwa dni po porodzie jego stan się pogorszył.
- Czasami jest tak, że jak widzę, jak syn się bawi na podwórku, to mówię, kurczę, a tak już było źle. Mam przed oczami dziecko, które leży w inkubatorze. Przyszedł lekarz i poinformował, żeby wybrać dziecku imię, bo nie wiadomo, czy przeżyje - mówiła Sylwia Standera, mama Antka.
Z kolei mały Kacper urodził się w 25. tygodniu. Ważył niecałe 870 g. Miał problem z jelitami, dlatego potrzebna była operacja, ale lekarze nie mogli zapewnić, że chłopiec przeżyje. - Przed operacją lekarze wspomnieli, że możemy dziecko ochrzcić. Stan był krytyczny - przyznał Daniel Młynarz, tata Kacpra.
Katarzyna Marciniak, mama Marysi, również bała się o życie córki. Dziewczynka urodziła się w 23. tygodniu ciąży. Miała 700 g i mierzyła 30 cm.
Marysia przeszła pięć operacji, Kacper jedną, a Antek dwie. Każde z tych dzieci było o krok od śmierci, ale ich życie uratował zespół doktora Witolda Miaśkiewicza. Ostrowska placówka to ewenement na mapie Polski. Skomplikowane operacje u dzieci przeprowadzają zazwyczaj tylko największe kliniki w kraju. Szpital w Ostrowie jest szpitalem powiatowym, a mimo to pomaga pacjentom nie tylko z regionu, ale i z całego kraju.
- My stworzyliśmy przez te lata zespół. To nie jest pojedyncza osoba. Oczywiście każdy jest istotny, ale to jest zespół składający się z neonatologów, chirurgów, anestezjologów, fizykoterapeutów, no i personel średni - wyjaśnił dr Witold Miaśkiewicz.
Dalszą część reportażu znajdziesz w materiale wideo.
Praca pielęgniarki na oddziale neonatologicznym
W studiu Dzień Dobry TVN kontynuowaliśmy ten temat. Na naszych kanapach zasiadły pielęgniarki, które opiekują się wcześniakami - mgr Małgorzata Czemerys, pielęgniarka koordynująca z Kliniki Neonatologii i intensywnej Terapii Noworodka w Instytucie Matki i Dziecka oraz mgr Anna Kurzawska, specjalistka pielęgniarstwa neonatologicznego, położna w Szpitalu w Ostrowie Wielkopolskim.
Czy panie zdecydowały się na tę pracę, ponieważ czują, że mają misję?
- Nie wiem, czy można to rozpatrywać w kategoriach misji, powołania. Po prostu trzeba się w tym spełnić. Może trzeba poczuć jakąś chemię. Jak się coś poczuje, to trzeba to pielęgnować - powiedziała Małgorzata Czemerys.
- Moja przygoda z pracą na neonatologii, jakbym miała to opisać, to porównałabym to do małżeństwa aranżowanego - stwierdziła Anna Kurzawska. - Decyzja o byciu położną była bardzo świadoma i długo do tego dążyłam. Aczkolwiek zawsze marzyła mi się praca na porodówce. Tak się potoczył los, że jestem już prawie 10 lat na ostrowskiej neonatologii. Po czasie stwierdzam, że była to bardzo dobra decyzja. Bardzo lubię swoją pracę i już teraz nie wyobrażam sobie siebie w innym miejscu - podkreśliła.
Całą poruszającą rozmowę znajdziesz w materiale wideo poniżej.
Zobacz także:
- Niemowlę znalezione w oknie życia. "Kolejny chłopiec został zostawiony"
- Jak prawidłowo podnosić i przewijać niemowlę? "Możemy maluchowi dostarczać bodźców"
- Matki utraconych dzieci przechodzą traumę w szpitalu. "To była dla mnie istna tortura. Mój stan był krytyczny"
Autor: Justyna Piąsta
Reporter: Radosław Męczykalski
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN