Mężczyzna z odzysku - łakomy kąsek?
- Nie zdążyłam poznać nikogo wyjątkowego – zaczyna swoją opowieść Monika. – Byłam bardzo skupiona na tym, że muszę osiągnąć sukces zawodowy. Pochodzę z biednej rodziny, chciałam dla siebie innego życia, więc w liceum zakuwałam, żeby dostać się na wymarzone studia prawnicze, na uczelni ryłam po godzinach, żeby dostać się na aplikację, a potem, żeby móc wykonywać zawód adwokata. Lata ciężkiej harówki opłaciły się. Dziś pracuję w świetnej kancelarii, mam wielu klientów, mieszkanie w centrum Warszawy, trzy razy w tygodniu chodzę do kosmetyczki i na masaż, codziennie jestem na siłowni. Zainwestowałam w siebie, swój rozwój czas i pieniądze. Wyglądam nieźle, ważę 55 kg, mam zwinne i elastyczne ciało, długie blond włosy. Od zawsze miałam wielu adoratorów obok siebie – wyjawia w rozmowie z dziendobry.tvn.pl.
Niestety kilka przelotnych znajomości zniechęciło ją do wiązania się na stałe. Mężczyźni, których spotykała, nie chcieli, by partnerka się rozwijała zawodowo, zarabiała więcej czy spędzała czas na nauce. Nie rozumieli, że nie lubi gotować, a weekend chce spędzać w górach czy na rowerze, a nie na kanapie przed telewizorem. Byli niedojrzali, nie chcieli sprzątać, nie rozumieli, czym jest partnerski związek i dzielenie się obowiązkami.
- Miałam serdecznie dość, wkurzało mnie to, że są takimi egoistami, którzy nie myślą o potrzebach kobiety, nie potrafią zmywać, gotować, prać. Nie miałam czasu na niańczenie takich gości, więc przyznam, że odpuściłam, a potem kariera mnie pochłonęła. Zorientowałam się, gdy miałam 39 lat, że chciałabym jednak być z kimś na stałe. Na randki chodziłam z coraz to ciekawszymi facetami. Oczywiście po przejściach. Panowie byli zupełnie inni po związkach z różnymi kobietami, bardziej, jakby to nazwać… nauczeni potrzeb płci pięknej. Nie sprawiało im problemu, że nie gotuję, że lubię podróżować i mam pieniądze. Korona nie spadała im z głów, gdy musieli zrobić zakupy czy pozmywać. Wiem, że zmieniły ich kobiety i za to jestem im wdzięczna – śmieje się Marta.
Kilkanaście lat temu 44-latka spotykała się z Andrzejem. Mieli wówczas po 29 lat i całą przyszłość przed sobą. Zakochali się w sobie i nawet zamieszkali razem na pół roku. Tyle wytrzymała Marta z ukochanym. – Dokuczało mi w nim to, że nie ma pasji, nie sprząta. Ubrania brudne zawsze zostawiał na podłodze, chodził po kilka dni w tej samej bluzce. Nigdy nie zrobił zakupów, bo przecież same się przyniosą, prawda? Po co kupować środki czystości, to sprawa kobiet, on się nie zna. No serio, facet przystojny, inteligentny, ale wychowany przez rodziców w bardzo starodawnym stylu z podziałem ról. No i po latach spotkaliśmy się przypadkiem na imprezie naszych dawnych znajomych. On od razu zapałał do mnie uczuciem, wszystko mu wróciło, ja… no cóż… miałam ogromną rezerwę. Zgodziłam się jednak na spotkanie – wspomina Monika.
Jakież było jej zdziwienie, gdy nagle to on zaczął dla niej gotować, zapraszać na modne wystawy i chodzić z nią na siłownię. Co tydzień zapraszał ją na jakieś dłuższe wypady za miasto. Nie mogła w to wprost uwierzyć. – Postanowiłam z nim szczerze porozmawiać i zrozumieć, co się wydarzyło w jego życiu, że się tak zmienił. Andrzej popatrzył na mnie wtedy dłużej i powiedział tak, nigdy nie zapomnę tych słów: "spieprzyłem kilka naprawdę zajebistych związków, spieprzyłem nawet własne małżeństwo, zanim zrozumiałem, jakie popełniam błędy. Więcej na to nie pozwolę". Wtedy zrozumiałam, że kilka kobiet zawiodło się na nim, kilka kobiet przepłakało przez niego pewnie wiele wieczorów. Kilka kobiet na pewno marzyło z nim o dzieciach i zrozumiały, że on sam jest dzieckiem. Straciły wiarę, nadzieję, być może miłość swojego życia. A teraz ja korzystam i buduję na ich porażkach nowe życie. To smutne, ale jedyne, co mogę powiedzieć, to że jestem im za to wdzięczna, że dostałam mężczyznę, zahartowanego, empatycznego, wspierającego, o jakim zawsze marzyłam. Jesteśmy z Andrzejem już dwa lata, właśnie poprosił mnie o rękę i powiedziałam: tak - cieszy się Monika.
Czy warto dać szansę byłemu partnerowi po latach?
O tym, czy warto dać szansę byłemu partnerowi, sprawdzić, czy się zmienił i czy każdy mężczyzna z odzysku to doskonały materiał na partnera, rozmawiamy z psycholożką Emilią Szymanowicz.
- Niczego nie można wykluczyć, dlatego sprawdzić to dobre słowo. Zależy to od tego, jak się osoba zmienia, jak rozwinie się osobowość, a dzieje się to właściwie do około czterdziestego roku życia. Wtedy właśnie jesteśmy już ukształtowani psychicznie, stajemy się bardziej świadomi i pewni siebie, chętniej szukamy kompromisów. Jeśli dana osoba nie próżnowała i rzeczywiście wyciągała wnioski z tego, co jej się przytrafiało, a może nawet chodziła na terapię, to może być zupełnie inna, zmieniona. Jeśli mężczyzna dostał od mądrej kobiety kilka cennych rad i wziął je sobie do serca, może rzeczywiście być dobrym partnerem dopiero po latach.
Pamiętajmy też, że młode dziewczyny popełniają często błąd, gdy to one za dużo z siebie dają na początku związku, poświęcają się. Biorą za dużo na siebie, zabiegają o ten związek, nie dbają o siebie w relacji. Jeśli kobieta spotka mężczyznę skupionego na swoich potrzebach, on to samopoświęcenie prawdopodobnie wykorzysta. Mężczyzna tak funkcjonujący musiałby dopuścić do siebie autorefleksję, zrozumieć, że on także może coś zepsuć w związku i jest za niego współodpowiedzialny.
Czy oczekiwania ludzi po 40-stce zmieniają się?
A może to oczekiwania ludzi zmieniają się po 40-stce i kobiety oraz mężczyźni szukają kogoś, jednak już nie idealizując pewnych spraw?
- Z moich obserwacji wynika, że są też kobiety, które o dziwo, nadal hołdują przekonaniu, że mężczyźni powinni bardziej się starać, że muszą wykazywać poświęcenie, szaleć za kobietą. Tymczasem mężczyźni, tak samo jak one, boją się odrzucenia. Kulturowo nadal oczekuje się, że to oni wykonają pierwszy krok, a przecież wielu młodych mężczyzn nie wie, jak to jest być w relacji, wycofują się ze strachu. Mogli wychowywać się w domu, gdzie nie dostali prawidłowych wzorców, jak powinna wyglądać partnerska relacja, a nawet zachowują się w sposób raniący aby podbudować, kosztem partnerki, poczucie własnej wartości. Kluczowa jest więc dojrzałość psychiczna wynikająca z doświadczeń i autorefleksji. Ludzie uczą się życia, żyjąc. Po 40-stce zazwyczaj mamy trochę inne wymagania, bardziej realne, choć pamiętajmy, że każdy jest inny, nie można uogólniać. Zakładamy jednak, że w tym wieku mamy bardziej realistyczne oczekiwania wobec związku.
Czy każdy mężczyzna z odzysku to materiał na idealnego męża, bo ma za sobą przejścia, które go ukształtowały na nowo?
Każda sytuacja jest indywidualna, wszystko zależy od dojrzałości danego człowieka, od wartości, które wyznaje, które powinny być spójne, aby ludzie mogli razem funkcjonować. Jeśli stawiają na karierę czy rodzinę to wspólnie. Musi być kompatybilność, dopasowanie, umiejętność komunikowania się, mówienia o swoich potrzebach. Doświadczenia dwóch osób muszą potoczyć się tak, aby nauczyli się spotkać się "w połowie drogi".
Zobacz także:
- Czy związek na odległość ma szansę przetrwać?
- 5 typów osobowości, które mogą zniszczyć nam życie. Jak sobie z nimi poradzić?
- Związała się z kuzynem. Nam opowiedziała, jaką karę poniosła za zakazaną miłość
Obejrzyj wideo:
Autor: Ewa Podleśna-Ślusarczyk
Źródło zdjęcia głównego: Fabio Formaggio/EyeEm/Getty Images