Zielarki z Gorzuchowa
Rok 1761. Bracia Szeliscy, ówcześni dziedzice Gorzuchowa, oskarżają grupę ośmiu niewinnych kobiet i dwóch dziewczynek o uprawianie czarów. Wyrok jest jasny i nieodwracalny. Czeka je kara śmierci.
Kobietom zastosowano niestety trzykrotne tortury. Wydano dekret sądu kiszkowskiego i spłonęły na stosie
- mówi Krzysztof Gronikowski, przewodnik w organizacji turystycznej „Szlak Piastowski”.
Spalono je na jednym z ostatnich stosów w Polsce. Według pomówień zielarki miały kraść hostię, wyciskać z niej krew i potem mazać nią różne miejsca i przedmioty. Miały to być swoiste klątwy rzucane na mieszkańców, którzy na ich skutek chorowali. Do dzisiaj krąży wiele legend na ten temat.
Legendy o zielarkach
Historia spalonych na stosie kobiet cały czas wraca do Gorzuchowa. Większość mieszkańców twierdzi, że one były ofiarami i niczemu nie zawiniły.
W miejscowej tradycji przeszło to, że te kobiety niewinnie poniosły śmierć
- mówi Dawid Jung, regionalista i badacz kultury.
Mimo to wciąż mówi się, że zielarki rzuciły czar na okolicę i szukają zemsty, a miejsca ich śmierci nie można odwiedzać po zmroku.
Przede wszystkim mówi się, że tragedia tych dwóch dziewczynek, trzynastoletniej i piętnastoletniej, wywarła ogromny wpływ na to miejsce, że słychać ich płacz
- tłumaczy Iwona Olszewska, mieszkanka wsi.
Gasną silniki, gasną kombajny, inny sprzęt i ci, którzy tu mieszkają wiedzą, że po prostu trzeba to zostawić na godzinę, dwie i wrócić. Po tym czasie wszystko ruszy
- dodaje.
Krąży także legenda listonosza, który bał się wracać przez las, bo miał w nim widzieć lewitujące, unoszące się kobiety, szukające przebaczenia.
Kuś – miejsce pamięci
Wyrok śmierci został wykonany na wzgórzu zwanym "Kuś”. Stworzono tam pomnik zielarki, z czarnym kotem, plączącym się u jej stóp i krukiem we włosach upamiętniający tragiczne wydarzenia. W miejscu spalenia kobiet stoi teraz krzyż, a przy nim tablica z dekretem, który skazywał kobiety na śmierć. Wokoło leży 10 symbolicznych kamieni.
To właśnie w tym miejscu znaleziono zwęglone kamienie, które zalegały pod warstwą mchu i zostały potem wyeksponowane
- tłumaczy Bartosz Borowiak, z Towarzystwa Miłośników Kłecka i Ziemi Kłeckiej
Mieszkanki Gorzuchowa odwiedzają to miejsce, zanoszą znicze. Chcą oddać hołd niesłusznie skazanym kobietom i pokazać, że ich historia nadal jest żywa.
Zobacz też:
- Łowcy duchów na zamku w Chęcinach. Jak wygląda praca badaczy zjawisk paranormalnych?
- Piątek trzynastego. Mit, przesąd czy prawda?
- Iluzjonista Y vs fake newsy na temat koronawirusa!
Autor: Anna Korytowska