Zaginięcia kobiet bardziej przyciągają uwagę, choć to mężczyźni znikają częściej. Dlaczego?

Policyjny radiowóz z włączonym kogutem
fot. Mustang_79/Getty Images
Każdy z nas pamięta głośne zaginięcia, którymi żyła cała Polska. Większość spraw dotyczyła poszukiwań młodych kobiet, które wyszły z domu i już nigdy nie wróciły. Niektórych z nich nie udało się odnaleźć ani odpowiedzieć na pytanie, co się wydarzyło. Mimo to, każda medialna wzmianka budzi emocje i sprawia, że wiele osób nawet po latach śledzi nowe doniesienia na ten temat. Co ciekawe, według statystyk w Polsce rocznie ginie dwa razy więcej mężczyzn, jednak to zaginięcia kobiet znacznie częściej zyskują rozgłos. Dlaczego tak się dzieje?

Większa część zaginionych to mężczyźni. Dlaczego?

Trudno wyobrazić sobie, co czują bliscy tych, którzy wyszli z domu i już nigdy nie wrócili. Nie sposób zrozumieć skalę dramatu, którego przeżywają, szukając pomocy u wszystkich, którzy dają im choć cień nadziei na znalezienie ukochanej osoby. Rodziny zaginionych często proszą o pomoc nie tylko policję, ale także jasnowidzów, prywatnych detektywów czy media.

Według policyjnych statystyk większość zaginionych to mężczyźni. Z danych KGP z 2019 roku wynika, że na 15167 wszystkich zaginięć, aż 10172 stanowią mężczyźni. W 2020 roku odnotowano 12759 zaginięć, z czego 8699 dotyczyła mężczyzn. Dlaczego to osoby płci męskiej giną częściej?

Aktualne statystyki KGP mówią o ok. 13 tys. osób zaginionych w Polsce i rzeczywiście większość to mężczyźni. Jedną z najczęstszych przyczyn zaginięć jest depresja, a tu z kolei jest odwrotnie. Depresja częściej diagnozowana jest u kobiet, ale już dane dotyczące samobójstw mówią o tym, że to mężczyźni częściej decydują się na taki krok. Można więc przypuszczać, że to mężczyźni słabiej radzą sobie z problemami, nie leczą depresji, nie dostają także wsparcia od otoczenia, a depresja jest w świadomości społecznej nadal chorobą "niemęską". Dlatego pojawiają się decyzje o porzuceniu dotychczasowego życia, zniknięciu, ale także o ostatecznych rozwiązaniach

- wyjaśnia Izabela Jezierska-Świergiel, Dyrektor Działu PR i Fundraisingu Fundacji ITAKA, zajmującej się poszukiwaniami ludzi zaginionych.

Warto zauważyć, że statystycznie najczęściej zgłaszane są zaginięcia mężczyzn w wieku 26-40 lat. W 2019 roku odnotowano aż 3313 takich przypadków, a w 2020 roku 2841. Co ciekawe, sytuacja wygląda inaczej, gdy przyjrzymy się zaginięciom wśród nastolatków. W grupie wiekowej 14-17 lat w 2019 roku zaginęło 1251 dziewcząt i 859 chłopców, a w roku następnym odnotowano 896 zaginięć dziewcząt i 568 chłopców. Jaka jest najczęstsza przyczyna zaginięć? Okazuje się, że zależy to głównie od grupy wiekowej. Jak wyjaśnia Izabela Jezierska-Świergiel:

W przypadku dzieci przyczyną najczęściej jest brak właściwej opieki ze strony osób dorosłych, porwania rodzicielskie oraz nieszczęśliwe wypadki. Wśród nastolatków najczęściej są to ucieczki, których przyczyną są problemy w domu, w szkole, w relacjach z rówieśnikami, nadmierne oczekiwania ze strony otoczenia lub odwrotnie – brak właściwej uwagi. Wynika to z faktu, że bardzo ważną częścią życia młodych ludzi są relacje rówieśnicze i sytuacja w szkole. Wśród osób dorosłych przyczyną zaginięć najczęściej jest depresja, nieszczęśliwe wypadki, uzależnienia, zaburzenia psychiczne. W przypadku osób starszych są choroby związane z wiekiem, zaniki pamięci, problemy z orientacją w terenie i depresja. Zdarzenia kryminalne stanowią jedynie niewielki procent wszystkich zaginięć

Dlaczego częściej interesują nas zaginięcia młodych kobiet, niż mężczyzn?

Nie jest tajemnicą, że tylko niektóre zaginięcia wzbudzają powszechne zainteresowanie. W większości przypadków tego typu informacje przepadają bez echa. Nie jest oczywiście realne, żeby wszystkie sprawy tego typu sprawy trafiały na pierwsze strony gazet czy serwisów informacyjnych. Okazuje się, że o zainteresowaniu mediów i społeczeństwa konkretnym zaginięciem w dużej mierze decydują: uroda, młody wiek oraz rola, jaką osoba zaginiona pełni w społeczeństwie.

Socjologowie używają do opisania tej nierówności pojęcia "missing white woman syndrome", czyli tendencji mediów do koncentrowania się na sprawach dotyczących zaginięć młodych kobiet i dziewcząt rasy kaukaskiej, pochodzących z zamożnych rodzin klasy średniej oraz najbogatszych warstw społecznych. Z badań wynika, że w przypadku spraw dotyczących białych kobiet z klasy średniej media często podkreślają w swoich materiałach atrakcyjność, młody wiek zaginionych, a także ich rolę w społeczeństwie – najczęściej córki bądź kochającej matki. Inaczej dzieje się w przypadku kobiet czarnoskórych czy tych z klasy niższej. Tu przekaz koncentruje się zazwyczaj na problemach osobistych czy kręgu społeczno-kulturowym, z którego pochodziła ofiara

- wskazuje Aneta Bańkowska z Zespołu Poszukiwań i Identyfikacji Fundacji ITAKA. Ważnym aspektem, który wpływa na to, że dane zaginięcie zyskuje rozgłos jest możliwość utożsamiania się z zaginionymi oraz stawianie ich w roli ofiary.

Dobrze sytuowanym, atrakcyjnym fizycznie kobietom częściej przypisuje się takie cechy jak niewinność czy dobroć, łatwiej w nich zobaczyć ofiarę, kogoś, kto potrzebuje pomocy - córkę, matkę, koleżankę. Uroda sprawia też, że o wiele łatwiej jest im uzyskać sympatię otoczenia, a to przeradza się w większe zainteresowanie. Wiele osób ma także łatwość utożsamiania się z bohaterami historii oraz silną potrzebę domknięcia poznawczego – chcą jak najszybciej poznać jednoznaczne wyjaśnienie danej kwestii. Myśl, że ktoś zaginął, bo padł ofiarą przestępstwa, często bywa paraliżująca. Pojawia się wtedy lęk, że nam też może się to przydarzyć. Szukanie winy w ofierze - "mogła nie wracać sama", "mogła nie pić", "powinna wiedzieć z kim się zadaje" - utwierdza nas w przekonaniu, że jesteśmy bezpieczni. Dlatego chcemy dowiedzieć się, co się wydarzyło i zyskać pewność, że nas coś takiego nie mogłoby spotkać

- zauważa psycholog.

Ważnym czynnikiem, który wpływa na to, że o danym zaginięciu zrobiło się głośno jest także jego nietypowy charakter , przez co łatwiej jest zapamiętać daną sprawę. Wpływ na nasze zainteresowanie mają także okoliczności, w których dana osoba zaginęła. Okazuje się, że podświadomie najbardziej interesują nas sprawy, z którymi łatwiej się nam identyfikować.

Największy rozgłos zyskują zazwyczaj sprawy, które wyróżniają się na tle innych. Na przykład takie, gdzie do zaginięcia doszło w miejscu uczęszczanym i uważanym za bezpieczne. W takich przypadkach podejrzewa się, że osoba zaginiona mogła paść ofiarą poważnego przestępstwa. W historii zaginięcia pojawia się motyw "gdyby tylko". Np. ktoś decyduje się na spacer zamiast powrót taksówką - to uruchamia wyobraźnię, angażuje odbiorcę, który zastanawia się, "co by było, gdyby" lub przypomina sobie sytuację, w której postąpił podobnie. Czasami decydująca jest jednak rola przypadku, dzieje się tak, gdy sprawę nagłaśniają lokalni dziennikarze, po czym zaczynają się nią zajmować ogólnopolskie media

– wyjaśnia psycholog Aneta Bańkowska

Warto zwrócić uwagę na fakt, że zainteresowanie mediów w takich sprawach może, ale nie musi pomóc w ich rozwiązaniu. Oczywiście, za sprawą rozgłosu rośnie szansa na znalezienie świadków, którzy pomogą odnaleźć zaginioną osobę, jednak nadmierne zainteresowanie mediów ma także swoje ciemne strony. Zarówno osoby zaginione, jak i ich bliscy są narażeni na ocenę i krytykę ze strony reszty społeczeństwa. W niektórych przypadkach, hejt może nie tylko zniszczyć czyjąś reputację, ale także bezpodstawnie skierować podejrzenia na kogoś z bliskiej rodziny.

My również poszukujemy osób poprzez publikację wizerunku osoby zaginionej w mediach i nie wyobrażam sobie nie wykorzystywania tej możliwości. Jednak trzeba korzystać z tego narzędzia ostrożnie, rozsądnie i nie podawać informacji, które mogłyby cokolwiek sugerować, ani takich, które dotyczą chorób, uzależnień czy problemów życiowych zaginionego. Zamiast informacji o tym, że jest ryzyko popełnienia samobójstwa wystarczy napisać, że jest zagrożenie życia lub osoba może potrzebować pilnej pomocy. Niestety, rodziny często dają się wykorzystywać. Później muszą mierzyć się z hejtem wobec samych siebie i zaginionego, z ocenami i obraźliwymi komentarzami, a także z serią domysłów i scenariuszy napisanych przez przypadkowe osoby – a nie życie. Osoby, które nie mają dostępu do szczegółowych danych, analizują i porównują zdjęcia zaginionego np. z opublikowanymi gdzieś w mediach zdjęciami zwłok o nieustalonej tożsamości. Informacja trafia do rodziny od znajomych, a potem okazuje się, że policja już dawno wykluczyła taką możliwość w przypadku tego zaginionego

- zauważa Izabela Jezierska-Świergiel, Dyrektor Działu PR i Fundraisingu Fundacji ITAKA.

Komentując na forum publicznym sprawy dotyczące zaginięć, warto pamiętać, jak delikatnej materii dotykamy. Po drugiej stronie nie ma aktorów, a zaginięcia - choć czasem przybierają formę medialnego spektaklu – to czyjeś prawdziwe życie. Rodziny ofiar to zrozpaczeni, zdesperowani ludzie, gotowi nawet na pakt z diabłem, byle tylko dowiedzieć się, co się stało z ich najbliższymi. Choć ponad 90 procent spraw rozwiązuje się w ciągu pierwszych 30 dni od zaginięcia, wciąż pozostaje to niespełna 10 procent. Biorąc pod uwagę, że rocznie ginie 13 tysięcy osób oznacza to, że jest aż 1300 nierozwiązanych spraw i tyle samo ludzkich dramatów – zarówno tych, którzy nie wrócili, jak i tych, którzy na ich powrót czekają przez resztę swojego życia.

Zobacz także:

Zobacz wideo: Dramatyczne historie zaginięć

Dzień Dobry TVN/x-news

Autor: Martyna Trębacz

podziel się:

Pozostałe wiadomości