- Warszawski Tor Służewiec, największy kompleks wyścigowy w Polsce, ma już sto lat. Jego architekci i inżynierowie czerpali inspiracje z zagranicznych wzorców.
- Pierwsze gonitwy odbyły się tuż przed wybuchem II wojny światowej, w 1939 roku.
- Trenerzy, dżokeje i personel tworzą na jego terenie unikalne miasteczko. Historycznie na Służewcu mieszkało blisko 2000 osób, dziś kilkaset.
Warszawski Tor Służewiec ma sto lat
Impulsem do powstania toru w latach 20. XX wieku była ambicja stworzenia kompleksu na miarę najlepszych europejskich hipodromów. Architekci i inżynierowie, czerpiąc inspiracje z zagranicznych wzorców, zdołali stworzyć dzieło przygotowane na wyzwania, które miały nadejść w kolejnych dekadach.
- W latach 20. najprawdopodobniej wszystkie samochody z Warszawy na tym parkingu by się zmieściły. Przejścia podziemne dla koni, dzięki którym nie jest blokowany ruch na terenie miasteczka wyścigowego. To były rozwiązania niespotykane na skalę światową - zauważył warsawianista Łukasz Ostoja-Kasprzycki.
Pierwsze gonitwy odbyły się tuż przed wybuchem II wojny światowej, w 1939 roku, lecz warszawiacy krótko cieszyli się nowym miejscem rozrywki. Wojna gwałtownie przerwała ten okres.
- Tutaj stacjonowali Niemcy. Można powiedzieć, że dzięki temu ten tor nie został w jakiś sposób zburzony - dodaje Ostoja-Kasprzycki.
Po wojnie, w zrujnowanej stolicy, wyścigi powróciły zaskakująco szybko, oferując mieszkańcom namiastkę normalności i miejsce spotkań.
- Myślę, że to było ogromnie ważne. Ogromnie ważne dla warszawiaków, którzy w zrujnowanej Warszawie szukali trochę normalności. Chcieli się gdzieś spotykać. No i na to miejsce wybierali też Tor Służewiec właśnie - podkreślił warsawianista.
Społeczność Służewca
Tor Służewiec to nie tylko fascynująca historia i architektura, ale także społeczność, dla której konie są całym życiem. Trenerzy, dżokeje i personel tworzą na jego terenie unikalne miasteczko. Historycznie na Służewcu mieszkało blisko 2000 osób, dziś kilkaset.
- Tutaj jest tak jakby wieś w środku miasta, gdzie niektórzy właśnie dżokeje dzięki temu, że tu pracują, mają możliwość zamieszkania. Pracują tutaj porankami, a wieczorami też przychodzą i muszą zadbać o te konie na wieczornych obrządkach, takich jak pielęgnacja, karmienie i wiadomo, dbają się o całą stajnię - powiedziała dżokejka Oliwia Szarłat.
To właśnie ta symbiotyczna relacja człowieka i konia, wpisana w stuletnią historię, sprawia, że Tor Służewiec pozostaje miejscem wyjątkowym na mapie Warszawy.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki znajdziesz też na Player.pl.
Zobacz także:
- Hobby horsing - nietypowa zabawa i dyscyplina sportowa. Na czym polega?
- Małgorzata Skupień powalczy o mistrzostwo świata w powożeniu. "Skóry łatwo nie oddam"
- Masuje ok. 500-kilogarmowe konie, choć sama waży tylko 54 kilo. "Jeśli mrużą oczy, to znaczy, że się relaksują"
Autor: Izabela Dorf
Reporter: Mateusz Jarosławski
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN