Za miauczenie kota dostała mandat. "Kompletnie zwariowali"

Francja. Podróżowała pociągiem z kotem i została ukarana mandatem
Francja. Podróżowała pociągiem z kotem i została ukarana mandatem
Źródło: Getty Images/EyeEm Mobile GmbH
Francuzkę, która podróżowała pociągiem wraz ze swoim partnerem i kotem, spotkało niemiłe doświadczenie. Jadąc z Paryża do Vannes, kobieta otrzymała mandat w wysokości 110 euro. Powód jej ukarania oburzył internautów.
Artykuł w skrócie:
  • Francuzka wraz ze swoim partnerem i kotem podróżowała pociągiem. Gdy jej zwierzę zaczęło głośno miauczeć, konduktor poprosił ją o zmianę miejsca.
  • Kobieta odmówiła, przez co została ukarana mandatem w wysokości 110 euro.
  • Internauci nie kryli swojego oburzenia zaistniałą sytuacją.

Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo:

DD_20250618_Kot_rep_napisy
O kocie, który odnalazł się po czterech latach - napisy
Źródło: Dzień Dobry TVN

Francja. Mandat za miauczenie kota

Pod koniec sierpnia Camille i jej partner Pierre wyruszyli w podróż pociągiem SNCF (Narodowego Towarzystwa Kolei Francuskich - przyp. red.) z Paryża do Vannes. Parze towarzyszył kot, który znajdował się w transporterze. Jak zapewniła kobieta w rozmowie z BFMTV, zwierzę zawsze było spokojne podczas tego typu podróży. Tym razem jednak głośno miauczało.

Dźwięki wydawane przez kota drażniły jednego z podróżnych. Konduktor poprosił Camille o zmianę miejsca. Ta odmówiła.

- Wykupiliśmy odpowiednie miejsca, a za bilet dla kota zapłaciliśmy dodatkowe 7 euro. Nie było powodu, by się przesiadać - podkreśliła kobieta w rozmowie z BFMTV.

Po odmowie konduktor wystawił jej mandat w wysokości 110 euro (ok. 470 zł). Uzasadnieniem kary miało być "głośne miauczenie kota" oraz "skargi innych pasażerów".

-To wstyd, że SNCF nakłada kary na osoby, które podróżują ze swoimi zwierzętami i stosują się do przepisów oraz podejmują wszelkie niezbędne środki ostrożności - stwierdziła kobieta w wywiadzie dla BFMTV.

Francja. Konduktor ukarał opiekunkę kota

W oficjalnym komunikacie wystosowanym przez SNCF, który zacytował portal BFMTV, Narodowe Towarzystwo Kolei Francuskich podkreśliło, że problemem było nie tylko samo miauczenie zwierzęcia, ale napięcia między pasażerami, do których doprowadził hałas.

"Pracownicy pociągu zaproponowali pasażerce przeniesienie się do sąsiedniego wagonu, w którym było wiele wolnych miejsc. Było to rozwiązanie zgodne z zasadami współżycia społecznego, ale niestety odmówiła" - podkreślono we wspomnianym dokumencie.

Film nagłaśniający sprawę, który pojawił się na tiktokowym profilu portalu BMFTV, doczekał się wielu komentarzy.

"To jest oburzające", "Oni w SNCF kompletnie zwariowali", "Wolę kota, który miauczy, niż krzyczące dziecko", "To jest skandal! Za płaczące i krzyczące dzieci nie wystawia się mandatu" - napisali użytkownicy aplikacji.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości