Przemierza warszawskie ulice na motoambulansie. "Radość, że komuś uratowałem życie, wdzięczność tych ludzi, są dla mnie największą nagrodą"

Ratownik społeczny
Ratownik społeczny
Źródło: Dzień Dobry TVN
Marcin "Borkoś" Borkowski na co dzień pracuje jako zawodowy ratownik w warszawskim pogotowiu, a po godzinach przesiada się na motoambulans, by nieść dalej pomoc. Jeżdżąc na trójkołowym skuterze, potrafi na miejsce zdarzenia dojechać w 4 minuty.

Marcin "Borkoś" Borkowski - ratownik medyczny z powołaniem

Gdy w wieku 16 lat zobaczył działania zespołu medycznego pod szpitalem, w którym pracowała jego mama, był pod ogromnym wrażeniem. Jedna z kobiet dostrzegła, jak nastolatek z uwagą się przygląda i zapytała: "Podoba ci się to?". Borkoś bez wahania odparł, że tak. I tak jego marzenie o zostaniu ratownikiem medycznym się ziściło.

- Przez 31 lat mojej pracy w pogotowiu nie było ani jednego dnia, żebym pomyślał sobie, że nie chce mi się iść do pracy - przyznał Marcin "Borkoś" Borkowski. - Ratownictwo medyczne dla Borkosia to styl życia. To zakręcony wariat. Tylko ja takich ludzi nazywam, że są pozytywnie zakręceni. Gdy jest coś do zrobienia, to nie usuwa się, tylko zastanawia, jak to zrobić fajnie  – dodał Paweł Błasiak, szef warszawskiego WOPR.

Prowadzi motoambulans, by pomagać innym

Gdy wybuchła pandemia, Marcin Borkowski wpadł na pomysł, że dodatkowo będzie wspierał ratownictwo w formie wolontariatu na motoambulansie.  – Zacząłem jeździć do stanów nagłych w miejscach publicznych. Kluczowy jest czas, bo już po 4 minutach od zatrzymania krążenia dochodzi do nieodwracalnych zmian w mózgu. Motoambulans ma to do siebie, że może przejechać przez chodnik, między słupkami, po wąskich dróżkach – wyjaśnił.

 – Ten projekt pochłonął 30 tys. złotych i przez około pół roku do 8 miesięcy sam to finansowałem. Ludzie o dużych serduchach zaczęli mnie dopytywać: "Jak to działa?", "Jak to utrzymujesz?". Odpowiedziałem, że z własnych środków. Internauci powiedzieli: "Borkoś, zakładamy ci Patronite" - opowiadał.

I tak dzięki ich wsparciu Borkoś może dalej nieść pomoc. -Ta radość, że komuś uratowałem życie, wdzięczność tych ludzi, którzy później się odzywają, są dla mnie największą nagrodą. Jeśli nie będzie mi dane jeździć w systemie, to i tak będę wolontariuszem i ratował ludzi – podkreślił.

Zobacz też:

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.

podziel się:

Pozostałe wiadomości