Odzyskiwanie dzieł sztuki
Jak przekonywała w naszym programie Elżbieta Rogowska, nadzieje na odzyskanie dzieła uznawanego nie tylko za zaginione, ale i zniszczone, nie powinny w nas gasnąć.
- Zdarzało nam się odnajdywać obiekty, które uchodziły bez wątpienia za zniszczone, za spalone. Więc myślę, że tutaj szanse są - powiedziała. Podkreśliła jednak, że biżuteria jest wyjątkowym przypadkiem.
- Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że o ile nie była to kradzież na zlecenie kolekcjonera, który zawsze chce pozostawić te obiekty u siebie w ukryciu, to najprawdopodobniej zostały one skradzione w celu zysku. To znaczy kamienie zostaną wydobyte, przeszlifowane, kruszec przetopiony - mówiła.
W jaki sposób odzyskuje się zaginione dzieła sztuki?
- Przede wszystkim taką zwykłą, systematyczną, codzienną pracą jest monitoring rynku aukcyjnego. Monitoring zasobów muzealnych na całym świecie i porównywanie obiektów, które się pojawiają w bardzo szeroko pojętym internecie z naszymi bazami danych. Dysponujemy dwoma bazami danych. Jedna to jest baza strat wojennych, druga to jest baza obiektów skradzionych współcześnie. Od okresu powojennego aż do dziś, do współczesności. I to jest taka codzienna, mozolna praca - podkreśliła nasza gościni.
- Bardzo często o odnalezieniu decyduje przypadek, ale nieoceniona jest wiedza ekspercka. To znaczy sieć współpracowników, historyków sztuki, muzealników, ekspertów, którzy z racji wykonywanego zawodu mają dostęp do dzieł sztuki, które nigdy nie znalazłyby się w Internecie. Mogą obejrzeć dzieła sztuki, które znajdują się w kolekcjach prywatnych, które nie są przeznaczone ani do wypożyczenia, ani na sprzedaż. I tak było chociażby z dnem naczynia antycznego z kolekcji księżnej Czartoryskiej odnalezionego niedawno, niedaleko Nowego Jorku - wskazała ekspertka.
Najczęściej kradziony obraz w Polsce
Obecny w studiu pisarz Maciej Siembieda opowiedział m.in. o obrazie, który nazwał "najczęściej kradzionym w Polsce".
- To był nieciekawy obraz Matejki, "Chrzest Warneńczyka". Namalowany na prywatne zlecenie, ponieważ przodek rodziny, który podawał Warneńczyka do chrztu, chodzi o tego duchownego niosącego bet gronostajowy z królewiczem, to był arcydiakon poznański Mikołaj Głębocki. Dziwne, bo królewiczów z reguły podawali papieże do chrztu. Tutaj do pierworodnego syna Jagiełły nie przyjechał papież. Wyznaczył, ale nawet nie biskupa, tylko archidiakona. Bardzo zagadkowe. A kiedy się rodzina Głębockich dowiedziała, pojechała do Matejki i poprosiła o wykonanie tego obrazu na prywatne zamówienie. Obraz pojechał do ich dworu - opowiadał.
Później przyszła rewolucja i I wojna światowa. Obraz wywieziono do pałacu biskupiego w Żytomierzu. Tam zginął.
- Nie wiadomo było, co się z nim stało. Rodzina go szukała 30 lat. Znalazł się tuż przed [drugą - przyp. red.] wojną. Gdzie? W Zachęcie na wystawie matejkowskiej. Zaaresztowany do depozytu prokuratorskiego. Zginął z depozytu prokuratorskiego. A kolejny ślad prowadził do bardzo osobliwego duetu grabieżców. Czyli do SS-mana, który miał spółkę w czasie wojny z żydowskim antykwariuszem - powiedział Maciej Siembieda.
Jak zakończyła się ta historia? Sprawdźcie w wideo na górze strony.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki znajdziesz na Player.pl.
Zobacz także:
- Wystawa dzieł Chełmońskiego pobiła rekord. "Fenomenalna pod względem reakcji publiczności"
- Mediolan, jakiego nie znasz. Oto perełki wybrane przez architekta
- Ulotne chwile teatru – Dariusz Domański opowiada o swojej pasji
Autor: Michalina Kobla
Źródło zdjęcia głównego: Michał Woźniak/East News