Dzień Niepodległości Ukrainy
24 sierpnia Ukraina obchodzi Dzień Niepodległości. Tego samego dnia mija też pół roku od wkroczenia wojsk rosyjskich do tego kraju i rozpoczęcia wojny. - Tegoroczne obchody będą wyjątkowe. Prawda jest taka, że już od ośmiu lat Dzień Niepodległości Ukrainy jest dniem, kiedy nie tylko świętujemy, ale też mamy ból w sercu i łzy w oczach, bo wspominamy tych, którzy oddali swoje życie za niepodległość Ukrainy - powiedziała Natalia Panchenko, ukraińska aktywistka. - W tym roku cała Ukraina świętuje Święto Niepodległości w schronach bombowych. Służby poinformowały wcześniej, żeby ludzie nie wychodzili, a najlepiej przez dwa najbliższe dni znajdowali się w schronach bombowych, ponieważ Rosja planuje ogromne ostrzały przede wszystkim na ludność cywilną - dodała.
W Kijowie nie ma oficjalnych parad. Jest za to coś bardzo symbolicznego, co odzwierciedla niezłomność ukraińskiej armii, która od sześciu miesięcy walczy z rosyjskim wojskiem.
- Dzisiaj jest "parada" wraków czołgów rosyjskich. To jest spalona technika wojskowa Federacji Rosyjskiej, która została zniszczona przez armię ukraińską. (...) Wszyscy przywołują słowa rosyjskich generałów, którzy mówili, że dojdą do Kijowa w klika dni i zrobią tam paradę rosyjskiej techniki. Teraz ta "parada" to poniżenie rosyjskiej armii i wielki symbol, że jednak Ukraińcy mają swoją niepodległość i jej nie oddadzą, nie tak łatwo - dodała Bianka Zalewska, dziennikarka.
Ukraina w obliczu wojny
Ukraińcy bohatersko odpierają ataki Rosji, przepłacając to własnym życiem. Jak podkreśla Natalia Panchenko, w trwającej od pół roku wojnie, zginęło wielu ludzi, którzy pozostawili swoje rodziny i najbliższych. Ukraińskiej aktywistce trudno znieść ogrom tragedii, którą przeżywa ona sama, jak i jej rodacy.
- To jest właśnie cena naszej niepodległości. Wszyscy tak się zachwycają ukraińskimi bohaterami, którzy tak dzielnie walczą o swoją niepodległość. Ale często zapominamy, jak wysoka jest cena, którą płacimy. Nie ma Ukrainki lub Ukraińca, któremu ktoś nie zginął w rodzinie lub z osób najbliższych. Nie ma Ukrainki lub Ukraińca u którego ktoś nie leży w szpitalu ranny. Ja widzę swoją misję w tym, żeby przypominać całemu światu o tym, co się dzieje i przypominać, jak wysoką cenę za to płacimy. Kiedy słyszymy, że ktoś Ukrainę wspiera i planuje, jak wesprzeć, że kiedyś Niemcy przekażą nam broń, to tym ludziom się wydaje, że my mamy czas czekać. Ale my tego czasu nie mamy. Każdy dzień ich zwlekania, to są setki żyć młodych Ukraińców i Ukrainek, to są setki połamanych losów, to są dzieci, które tracą rodziców. Codziennie umiera na wojnie czyjaś matka i czyjś ojciec. To są straszne historie. (...) Ja codziennie kogoś opłakuję. Ja już się boję wchodzić na Facebooka, bo codziennie ktoś umiera. Codziennie mama dzwoni, że jedziemy na pogrzeb. My już się zaczynamy przyzwyczajać do śmierci i to jest najstraszniejsze. A świat cały czas zwleka. Pomaga, stara się, ale, niestety, jemu się nie spieszy, tak jak nam się spieszy - podkreśliła Panchenko.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki znajdziesz na platformie Player.pl
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Rzeczniczka PAH: "Aż 303 miliony osób potrzebuje pomocy humanitarnej. To rekord"
- To nasz kraj uratował życie księżnej Yorku. "Jestem bardzo dumna z mojej przyjaźni z Polakami"
- 8-latek przez kilka tygodni śpiewał na ulicy i zbierał pieniądze. Chciał wesprzeć ukraińską armię
- 30 lat doświadczenia
- Od 2014 roku z misją w Ukrainie, z biurem pomocowym w Kijowie
- Opiera się na 4 zasadach: humanitaryzmu, bezstronności, neutralności i niezależności
- Regularnie publikuje raporty finansowe ze swoich działań
Autor: Justyna Piąsta
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Wodzyński/East News