Wakacje na Sycylii
Gdybym tylko jednym słowem musiał określić Sycylię powiedziałbym, że jest AUTENTYCZNA. To zdecydowanie najlepsze słowo. Jednocześnie zaraz pewnie złościłbym się na tych, którzy myśląc "Sycylia" od razu mówią "mafia". Trudno jednak się dziwić, w końcu kto nie widział "Ojca Chrzestnego"? To oczywiście też Sycylia, ale to tylko część tożsamości tej wyspy, tylko część tej pięknej opowieści. Ważna, ale na pewno nie najważniejsza. Uświadomiłem to sobie płynąc promem z Salerno do Katanii (wschodnie wybrzeże), namówiony przez przyjaciół z Mediolanu żeby jeszcze raz po dziesięciu latach przerwy odwiedzić to miejsce. Mówili: "jedź na Sycylię - to już zupełnie inne miejsce".
Na samym początku usiadłem na Via Santa Filomena - uliczce w centrum Katanii nieopodal przepięknych ogrodów Bellini, w jednej z tysiąca lokalnych restauracji popijając kieliszek białego wina spod samiusieńkiej Etny. Wrażenie pierwsze i niezapomniane. Nie da się ukryć, że to miejsce kontrastów. Piękny pałac, a za rogiem zawalająca się antyczna kamienica. Wykwintny lokal serwujący hamburgery z osła czy czerwone krewetki z okolic Mazzara del Vallo łowione na otwartym morzu na granicy z Tunezją, a kilka kroków dalej szemrany bar w okolicach targu. A tam grillowane są warzywa-giganty, bo wszystko wsadzone w tę wulkaniczną ziemię daje trzy razy większy plon. To kraina dawnej Grecji i arabskich wpływów. Śpiewu Marii Callas, który dobiega ze starego Fiata Panda, krążącego gdzieś pomiędzy Corleone a Palermo. Spokojnej wsi, szumu fal na niezliczonych dziewiczych plażach i tętniącej życiem arabskiej Kalsy - dzielnicy Palermo, którą bez wahania określam słowem "imprezowego piekła". Jest jeszcze Amaro - sycylijski, ziołowy likier z Taverna Azzurra, którego smak zapamiętam na długo. I pewnie mógłbym tak bez końca wymieniać, ale to ma być subiektywny przewodnik, więc bez zbędnego gadania, chodźmy dalej. Zapraszam Was na moją Sycylię!
TOP5 na Sycylii według Piotra Wojtasika
1. Sycylijskie śniadanie
Na początku zaznaczę, że z premedytacją pomijam cannolo - rurki z chrupiącego ciasta nadziane kremem z sera ricotta. To żadna nowość - wszyscy to znamy. Jeśli jednak pytacie o deser, nie mogę nie wspomnieć o granicie, czyli - w skrócie - pokruszonym lodzie z syropem. A do tego na śniadanie... Uwaga! - Brioszka, czyli słodka bułka. Granita obowiązkowo migdałowa albo pistacjowa. Bułkę konieczne maczamy w granicie… wiem, wiem ktoś powie "nie znoszę słodkich śniadań", ale ja też tak mówiłem. Do czasu. Obiecuję, że Sycylia Was do nich przekona. Jeśli nie gustujecie w lodach, alternatywą jest rogalik z kremem pistacjowym. Chyba wszyscy polscy cukiernicy powinni uczyć się tego przepisu od Sycylijczyków, bo, na Boga, kremu w rogalu musi być mnóstwo. I tak właśnie tutaj jest. Obiecuję wręcz, że kremu będzie więcej niż ciasta. Tak, to już drugie śniadanie na słodko. Tutaj nie można inaczej. Z opcji na słono w upalny dzień może być jedynie "caffe fredo", czyli espresso zmiksowane z lodami i cukrem.
Archiwum prywatne Piotra Wojtasika
2. Obiad na Sycylii
Gastronomiczny must have na Sycylii to pasta alla norma na cześć opery "Norma" Belliniego i caponata, czyli antipasto - przystawka na zimno, ciepło, letnio z migdałami lub bez, pistacjami lub bez, octem lub winem - każda nonna (babcia) robi ją inaczej. Bez względu na to jest majstersztykiem. Może nie wygląda, bo przypomina leczo lub fasolkę po bretońsku, ale jest to słodko-winno-słony majstersztyk. Podstawą jest bakłażan, który dla Sycylijczyka jest jak ziemniak dla Polaka. Do tego pomidory z dodatkiem selera naciowego, oliwek i kaparów. Przystawkowa magia gotowa.
W pasta alla norma, dla odmiany, głównym składnikiem są... bakłażany. A później pomidory, solona ricotta, no i oczywiście obowiązkowo makaron. Dopełnieniem idealnym jest zawsze Busiata trapanse - takie poskręcane wstążeczki, choć w tej paście zwykła/niezwykła rurka penne też świetnie da sobie radę. Nie ma bardziej sycylijskiej pasty niż pasta alla norma. No i cena tego dania. Jak powiedziałby rodowity Włoch: "qualità a prezzo", czyli wyśmienity stosunek ceny do jakości. Warzywa na tej wyspie to prawdziwe złoto.
Archiwum prywatne Piotra Wojtasika
3. Może jakaś wyspa?
Jest w czym wybierać! Wyspy Egadyjskie czy Liparyjskie? Nie będziemy się ograniczać, niech będzie po jednej z obu wymienionych.
Najpierw Stromboli, która kojarzy się pewnie niektórym z Was z filmem z Ingrid Bergman o tym samym tytule. I bardzo dobrze. To maleńka wyspa z aktywnym wulkanem, trzy godziny promem od brzegów Sycylii (dopłyniecie promem z Messyny lub Milazzo za około 20 euro), który wybucha średnio co jakieś 15 minut. Ten wulkan naprawdę zionie lawą. Wycieczka o zachodzie słońca na aktywny wulkan i fajerwerki w postaci lawy? Tak, to jest zupełnie możliwe, dostępne i darmowe, a szczególnie teraz wulkan Stromboli postanowił się naprawdę dużo odzywać. Nie żartuję - byłem, widziałem i ciężko mi opisać to, co czuje człowiek stojąc 300 metrów od wybuchającego wulkanu.
Druga niech będzie Favignana. Dlaczego? Ze względu na przepiękne plaże i turkusową wodę - zupełnie jak z programów przyrodniczych BBC. Być może są tu najpiękniejsze sycylijskie plaże, jakie widziałem w kategorii "plaża z pocztówki" czy "instagramowy spot". Dodatkowo, to raj dla rowerzystów. Wszyscy na tej wyspie jeżdżą nałogowo na rowerach. Wy też możecie. Całodniowe wypożyczenie roweru kosztuje około 5 euro. Na wyspę można dostać się bezpośrednio z Trapani w zaledwie godzinę. Nie musicie tu nocować. To może być jednodniowa wyprawa. Nie piszę nic więcej. Zdjęcia mówią same za siebie.
Archiwum prywatne Piotra Wojtasika
4. Park archeologiczny Selinunte i Dolina Świątyń Valle dei Templi
Nie trafiłem do Selinunte od razu. Najpierw odwiedziłem Valle dei Templi - Dolinę Świątyń (która wcale doliną tak naprawdę nie jest), czyli pozostałości greckich wpływów na Sycylii. Miejsce zupełnie obłędne, wpisane na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Takie rzymskie Forum Romanum tylko, że na południu i zamiast starożytnego Rzymu, jest Grecja. We Włoszech. Polecam wizytę po godz. 16:00, w przeciwnym razie zetnie Wam się białko w organizmie na jajecznicę. Latem tu jest potwornie gorąco, ale warto to zobaczyć. Jest też polski akcent. Obłędna praca/rzeźba Polaka Igora Mitoraja , którego ukochała Italia.
Selinunte leży jakieś 70 kilometrów od Trapani. To zdecydowanie bardziej kameralne miejsce, ale mimo to, są tam pozostałości po największej greckiej świątyni na świecie. Selinunte była kiedyś greckim miastem. Macie tu do dyspozycji hektary świątyń, muzeów i dawnej Grecji włącznie z akropolem. Kiedy wszyscy wybiorą Valle dei Templi, Wy postawcie na Selinunte, gdzie będziecie mogli kontemplować w ciszy, niespiesznie, samemu, bez hordy głośnych azjatyckich turystów.
Archiwum prywatne Piotra Wojtasika
5. "Plaże - zabytki", czyli Scala dei Turchi i rezerwat przyrody Torre Salsa
Podobnie, jak we wcześniejszym punkcie - prawdopodobnie wszyscy wybiorą się na Scale dei Turchi - schody tureckie. Ja proponuję natomiast przepiękny biały klif nieopodal Agrigento wchodzący w morze z wapiennej, idealnie białej skały. Stratą czasu nie będzie całodniowy pobyt w okolicach Siculiany w rezerwacie przyrody Torre Salsa. To około 30 km linii brzegowej rezerwatu! Trzy ogromne zupełnie różne plaże, począwszy od tych piaszczystych, przez płytkie zatoczki, gdzie można zanużyć się w krystalicznie czystej wodzie i snurkować, podziwiając podwodny świat w bardziej skalistej części rezerwatu. Co więcej, na klifie możecie plażować i to jest najpiękniejsze!
Archiwum prywatne Piotra Wojtasika
Zobacz wideo: Sycylia najlepszym miejscem na ślub
Zobacz także:
- Michał Cessanis opowiada o przyjaciołach ze Sri Lanki i radzi, jak spakować bagaż. "Wymyśliłem teorię trzech sztuk"
- Pakowanie walizki, czyli co prawdziwa fashionistka powinna wziąć ze sobą na tegoroczne wakacje?
- Wakacje ze znajomymi. Co zrobić, by nie były naszym ostatnim wspólnym urlopem? "Czasem trzeba rozładować atmosferę"
Źródło: Piotr Wojtasik