Trudna sytuacja na porodówkach
75 proc. szpitali nie ma wystarczającej liczby personelu, w ponad 70 proc. brakuje odpowiedniego sprzętu, a 55 proc. nie gwarantuje pacjentkom prawa do godności w czasie porodu i po nim - donosi we wtorek "Dziennik Gazeta Prawna", który dotarł do dokumentu Ministerstwa Zdrowia.
Według dziennika, z rządowego programu kompleksowej ochrony zdrowia prokreacyjnego w Polsce na lata 2021–2023 wynika, że w Polsce nie ma dziś placówki, która w pełni realizowałaby standardy organizacyjne opieki okołoporodowej.
Konsultant krajowy w dziedzinie ginekologii i położnictwa, prof. Krzysztof Czajkowski wskazuje, że problem zaczyna się już od złej struktury sieci porodówek w Polsce. Przypomina, że kilka lat temu powstała mapa oddziałów położniczych. Wynikało z niej, że są miejsca z mniej niż 200 porodami rocznie. Efekt jest taki, że w przypadku powikłań czy niestandardowego porodu, pojawiają się kłopoty, bo personel nie ma odpowiedniego doświadczenia. Takie placówki muszą dokładać do utrzymania odpowiedniej liczby personelu czy wyposażenia, dlatego nie opłaca im się ulepszać standardów, bo po prostu ich na to nie stać.
Pytane przez gazetę szpitale przyznają, że potężnym, nierozwiązanym problemem są braki kadrowe. Za mało jest głównie anestezjologów, ale nie tylko. Problemy lokalowe bywają kolejną przeszkodą trudną do pokonania.
Standardy okołoporodowe
Choć istnieją standardy funkcjonowania porodówek, bardzo często nie są one realizowane. Jak mówi prezeska Fundacji "Rodzić po Ludzku" Joanna Pietrusiewicz, nadal nie są one traktowane jako podstawowe prawo.
- Wiele z zapisów wciąż musi być negocjowane przez pacjentki. Najczęstszym problemem zgłaszanym do nas przez kobiety jest brak empatii podczas rozmów z personelem medycznym. Szwankuje komunikacja. Kobiety są wyśmiewane, traktowane bez szacunku, muszą znosić niewybredne komentarze - relacjonuje Pietrusiewicz.
Kobiety skarżą się, że personel nie realizuje zapisów, bo po prostu ich nie zna.
- Brak personelu i trudności w tym zakresie nie mogą jednak być przyczyną braku podstawowej empatii. To, na co wskazują kobiety, pokazuje także, że personel medyczny jest nieprzygotowany i nie zna przepisów, więc nie przestrzega rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie standardu organizacyjnego opieki okołoporodowej - podkreśla.
Pietrusiewicz przyznaje, że w ciągu 25 lat, od kiedy zaczęły się rozmowy na ten temat, zaszły także zmiany na plus. - Porody rodzinne stanowią obecnie normę. Nie trzeba za nie płacić. Na większości oddziałów są sale jednoosobowe, więc nie trzeba rodzić "w tłumie" - zaznacza w "DGP" szefowa Fundacji "Rodzić po Ludzku".
Zobacz także:
- Ewa Bem dziękuje za wsparcie w trudnym dla niej czasie. "Długo nie byłam gotowa na powrót, nawet do życia"
- Dziecko w procesie karnym. Jak wygląda przesłuchanie malucha, który doświadczył przemocy?
- Po 29 latach powrócił na Igrzyska Olimpijskie. Trenował na korytarzu banku, w którym pracuje: "Tarcza stała na szklanych drzwiach"
Zobacz wideo: Monika Stasiak i Olga Kalicka. Dlaczego rozciąganie po ciąży jest takie ważne?
Autor: Daria Pacańska
Źródło: PAP