Wielka Brytania: szpital chce odłączyć Polaka od aparatury podtrzymującej życie
Ostatnią możliwością na to, by zatrzymać odłączenie jest ewentualna decyzja Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Wniosek do ETPC matka i siostra złożyły z powodu pozbawienia ich przez sąd w Anglii możliwości apelacji. Przed tygodniem sąd opiekuńczy w Londynie wyznaczył termin 7 stycznia godz. 16:00 miejscowego czasu jako termin, w którym decyzja ETPC musi zostać podjęta, aby wstrzymać odłączenie aparatury.
Sprawa dotyczy R.S. - mężczyzny w średnim wieku (jego personalia nie mogą być publikowane ze względu na dobro rodziny), który od kilkunastu lat mieszka w Anglii i 6 listopada 2020 roku doznał zatrzymania pracy serca na co najmniej 45 minut, w wyniku czego miało dojść do poważnego i trwałego uszkodzenia mózgu. W związku z tym szpital wystąpił do sądu o zgodę na odłączenie aparatury podtrzymującej życie, na co zgodziły się mieszkający w Anglii żona i dzieci mężczyzny, ale czemu przeciwne są wspomniane matka i siostra, a także mieszkające w Anglii druga siostra i siostrzenica.
Jego żona uważa, że nie chciałby on być podtrzymywany przy życiu w takim stanie, druga część rodziny - że jako praktykujący katolik opowiadał się za prawem do życia od poczęcia do naturalnej śmierci, zatem nie chciałby, aby jego życie zakończyło się w ten sposób.
15 grudnia sąd opiekuńczy, który zajmuje się wyłącznie sprawami dotyczącymi osób ubezwłasnowolnionych lub nie mogących samodzielnie podejmować decyzji - uznał, że żona mężczyzny wie lepiej niż jego matka i siostry. Orzekł też, że w obecnej sytuacji podtrzymywanie życia mężczyzny nie jest w jego najlepszym interesie i w związku z tym odłączenie aparatury podtrzymującej życie będzie zgodne z prawem, zaś mężczyźnie należy zapewnić opiekę paliatywną, tak aby do czasu śmierci zachował jak największą godność i jak najmniej cierpiał.
Część rodziny sprzeciwia się odłączeniu Polaka od aparatury
Aparatura podtrzymująca życie, w tym wspomagająca oddychanie oraz rurki, którymi jest on karmiony i nawadniany, była już dwukrotnie odłączana - najpierw na dwa, potem na pięć dni - ale później została z powrotem przyłączana w związku ze złożonym wnioskiem o apelację, którego nie przyjęto, a później nowymi dowodami przedstawianymi przez tę część rodziny, która walczy o podtrzymywanie życia. Uważa ona, że kondycja mężczyzny poprawiła się zauważalnie od czasu pierwszego orzeczenia sądu i przedstawiała jako dowód nagranie wideo, na którym mężczyzna mruga oczami w trakcie obecności w szpitalu rodziny, a także opinię neurologa wyrażającego odmienne zdanie na temat jego szans na powrót do w miarę samodzielnego życia. Ponadto zaproponowała przetransportowanie mężczyzny do Polski, gdzie mógłby zostać dalej utrzymywany przy życiu. Na to jednak nie zgadza się żona mężczyzny.
Jak mówiła w rozmowie z PAP matka mężczyzny, w trakcie wizyty członków rodziny w szpitalu jej syn płakał, ruszał głową, reagował na głos, zatem nie można mówić o tym, że znajduje się on w śpiączce ani tym bardziej w stanie wegetatywnym, lecz jest to już stan minimalnej świadomości. Jej zdaniem, szpital nie wykonał wszystkich badań w związku z poprawą stanu mężczyzny.
Na posiedzeniu w dniach 30 i 31 grudnia sąd opiekuńczy odrzucił te dowody, wskazując, że nagrane smartfonem wideo nie ma takiej samej wagi jak badania medyczne, mruganie oczami według lekarzy jest naturalnym odruchem osoby pozostającej w tym stanie i niekoniecznie jest ono reakcją na obecność kogoś z rodziny. Wskazał też, że przywołany neurolog, Patrick Pullicino, jest jednocześnie katolickim księdzem i aktywnym działaczem organizacji na rzecz prawa do życia od poczęcia do naturalnej śmierci, zatem jego opinia nie jest bezstronna. Ponadto nie miał on wglądu w dokumentację medyczną.
Sąd nie zgodził się też na przetransportowanie R.S. do Polski, argumentując, że wiązałoby się to z dużym ryzykiem śmierci w trakcie transportu, co byłoby bardziej pozbawiające godności niż odłączenie aparatury. Tym niemniej sąd zgodził się na to, by szpital wstrzymał się z tym do czasu zdecydowania przez Trybunał w Strasburgu, czy faktycznie ta część rodziny, która chce utrzymania R.S. przy życiu, została pozbawiona prawa do apelacji i czy w ogóle zajmie się sprawą.
Alfie Evans nie żyje. Jego rodzice przeszli sądową batalię o pozostawienie dziecka przy aparaturze podtrzymującej życie. Ostatecznie jednak chłopiec został od niej odłączony:
>>> Zobacz także:
Vincent Lambert nie żyje. Został odłączony od aparatury podtrzymującej życie
W europejskim kraju rozważają możliwość wprowadzenia eutanazji dzieci do 12. roku życia
Autor: Iza Dorf
Źródło: PAP