Podczas pogrzebu nagle zgasło światło. "Byliśmy zszokowani". Co się stało? Wierni winią proboszcza

kościół, pogrzeb
Różan. Podczas pogrzebu zgasło światło. Wierni obarczają winą proboszcza
Źródło: Tobias Uhlig/Getty Images

Gdy do kościoła wprowadzono trumnę, wewnątrz świątyni nagle zgasło światło. - Stało się to chyba w najgorszym momencie - komentują uczestnicy pogrzebu. Mszę żałobną odprawiono w ciemnościach. Według wiernych winę za tę sytuację ponosi proboszcz, który miał nie opłacić rachunku za prąd. Duchowny zaprzecza jednak tym doniesieniom i tłumaczy, że doszło do niezależnej od niego awarii. Dziennikarze skontaktowali się więc z dostawcą energii.

Dalsza część tekstu poniżej.

Ewa Pawlik
Na czym polega pogrzeb humanistyczny?
Źródło: Dzień Dobry TVN

Różan. Podczas pogrzebu nagle zgasło światło

Ta nietypowa sytuacja miała miejsce we wtorek, 18 lutego w parafii św. Anny w Różanie (woj. mazowieckie). Zebrani w kościele żałobnicy byli zmuszeni pożegnać zmarłego w ciemnościach, ponieważ tuż po wprowadzeniu trumny do świątyni, zabrakło prądu, na skutek czego zgasły wszystkie światła.

- Byliśmy zszokowani, bo stało się to chyba w najgorszym momencie, tuż przed mszą pogrzebową - zaznacza jeden z uczestników zdarzenia.

Kierujący parafią duchowny stwierdził, że nastąpiła awaria, jednak wierni nie wierzą w te tłumaczenia i sugerują, że proboszcz ma zaległości w opłatach za energię elektryczną. Lokalni dziennikarze poprosili więc o komentarz przedstawicieli Polskiej Grupy Energetycznej. Wedle przekazanych informacji spółka nie otrzymała tego dnia żadnych zgłoszeń o awarii w okolicy kościoła.

Proboszcz nie opłacił rachunku za prąd? Tłumaczenia duchownego

Głos w sprawie zabrał sam zainteresowany. Ksiądz przyznał, że nieco spóźnił się z opłaceniem rachunku, jednak nie sądził, że może to doprowadzić do niezapowiedzianego ograniczenia dostępu do energii.

- Tam był w prawdzie pewien poślizg, ale byłem w rejonie energetycznym i próbowałem wyjaśnić, że ostatni rachunek na kwotę ponad 1800 zł mam wystawiony z terminem 24 lutego - stwierdził duchowny. Kapłan był przekonany, że pracownicy PGE "zadzwonią, poinformują, że chcą odłączyć prąd, a tu taka sytuacja, że jeszcze pięć minut przed mszą pogrzebową światło i ogrzewanie było, a tu trumnę z ciałem wprowadzają i światło gaśnie".

Proboszcz zapewnił jednak, że obecnie nie ma żadnych zaległości w opłatach, a na następnej mszy świętej zarówno światło, jak i ogrzewanie będą w świątyni zapewnione.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości