Niania okradała byłych pracodawców
Kobieta w trakcie włamań była zamaskowana i zakapturzona. Po wejściu do domu przetrząsała szuflady i czuła się bardzo swobodnie. Nie bez powodu.
- Jak ją zobaczyliśmy, od razu wiedzieliśmy, że to jest ta pani, która opiekowała się naszymi dziećmi. W momencie, kiedy my byliśmy dwa lata temu na weselu. My się bawiliśmy dobrze, a ta pani w tym czasie nas okradała - mówi pan Adam Treppa. Małżeństwo opiekunkę znalazło za pośrednictwem ogłoszenia w internecie. Nie mieli wtedy żadnych dowodów kradzieży i nie powiadomili policji. Mimo że opiekunka dawno zniknęła z ich życia, to wciąż w niewytłumaczalny sposób ginęły w ich domu cenne przedmioty.
- Głównie właśnie biżuteria, bransoletki, obrączki - wylicza pani Magdalena Treppa. Ale to nie wszystko. Przepadały także perfumy, ubrania i torebki. Sprawa wydawała się być dziwna, ponieważ nie było żadnych śladów włamania.
- Żona już potem się bała mi wskazywać kolejne rzeczy, które giną, no bo sądziła, że nie dam jej wiary - tłumaczy pan Adam. Policja radziła wymienić zamki, ale państwo Treppa chcieli złapać, a nie odstraszyć złodzieja. Bo ten stał się bezlitosny.
- Moja córka zbierała pieniądze dla ciężko chorego przyjaciela. Miała uzbierane kilkaset złotych. Niestety pani Agnieszka ukradła te pieniądze - opowiada pan Adam.
Złodziejka wpadła w zastawioną pułapkę
W listopadzie, po kolejnej kradzieży, tym razem urodzinowego prezentu pani Magdy, małżeństwo zdecydowało się zamontować kamery i ukryć je w stacji meteorologicznej i w budziku. Do tego nabyło cichy alarm przy drzwiach wejściowych. W Boże Narodzenie włamywaczka nie próżnowała.
- Miałem w tym momencie morsować, więc ja, praktycznie w samych slipach, wskakiwałem do samochodu. Żona pędziła na złamanie karku do domu, żeby zdążyć, żeby złapać tę osobę na gorącym uczynku - mówi pan Adam Treppa.
W schwytaniu włamywaczki pomogli sąsiedzi, którzy złapali ją na klatce schodowej, gdy próbowała ukryć w doniczce zrabowane pieniądze i klucze do mieszkania. Te ostatnie prawdopodobnie ukradła dwa lata wcześniej, gdy odgrywała rolę niani.
- Policjanci na gorącym uczynku zatrzymali 34-latkę i podczas przeszukania znaleźli część skradzionych przedmiotów, mogących pochodzić z przestępstwa, jak również imitację legitymacji policyjnej - informuje Karol Kościuk z Komendy Powiatowej Policji w Pruszczu Gdańskim.
Agnieszka W. jest prawdopodobnie seryjną złodziejką. Gdy została ujawniona, zgłosiło się kilka rodzin, które także sfilmowały ją w czasie włamań.
- Kiedy powiedzieliśmy jej, że mamy te nagrania, to ją tak jakby skutecznie odstraszyło i już więcej się u nas po prostu nie pojawiła - opowiada pani Magdalena Toporek, która również została okradziona przez nianię.
Złodziejce grozi do 10 lat więzienia, ale jak na razie cały czas jest na wolności i nic nie robi sobie z ewentualnej odpowiedzialności karnej. - Skontaktowały się również ze mną inne osoby, u których pani Agnieszka miała rozpocząć prace od Nowego Roku i ta pani się pyta "czy jej praca jest aktualna" - mówi pani Magdalena. Dozór policyjny w tej "pracy" nie przeszkadza.
Więcej informacji na stronie TVN24.pl
>>> Zobacz także:
Lawina porwała troje turystów. TOPR odradza wycieczki w góry
Od poniedziałku ferie zimowe. Stoki zamknięte, a co z lodowiskami?
Pod turystami na Morskim Oku załamał się lód. Tłum widać na zdjęciu
Autor: Iza Dorf
Źródło: TVN24