Anna umierała w szpitalu, czekając 8 godzin na pomoc. "Skulona jak worek kartofli, tak ją zostawili"

Anna umierała w szpitalu czekając 8 godzin na pomoc. "Skulona jak worek kartofli, tak ją zostawili"
Anna umierała w szpitalu czekając 8 godzin na pomoc. "Skulona jak worek kartofli, tak ją zostawili"
Źródło: GettyImages/Joos Mind
W trakcie pandemii Anna Bednorz trafiła na SOR, gdzie stwierdzono, że 32-latka potrzebuje natychmiastowej interwencji kardiologicznej oraz wszczepienia rozrusznika. Kobieta nie była zaszczepiona, dlatego przed uruchomieniem procedur musiała wykonać test na obecność koronawirusa. Na pomoc czekała łącznie 8 godzin. Niestety, na salę operacyjną już nie dotarła. Czy w związku z tą dramatyczną sytuacją personel szpitala usłyszał zarzuty?
Krzysztof Mroczka
W tym miejscu nie boją się mówić o śmierci
Źródło: Dzień Dobry TVN

Anna umierała czekając na pomoc

12 grudnia 2021 r. 32-letnia Anna Bednorz trafiła na SOR w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 3 w Rybniku. Młoda kobieta zgłosiła się tam z uściskiem w klatce piersiowej i drętwiejącą lewą ręką. Jak tłumaczyła matka zmarłej kobiety Mariola Bednorz, jej córka wymagała wówczas pilnej pomocy i zdaniem lekarza kwalifikowała się do natychmiastowego wszczepienia rozrusznika.

Szpital nie mógł jednak udzielić szybkiej pomocy Annie. 32-latka musiała najpierw otrzymać negatywny wynik testu na COVID, ponieważ była niezaszczepiona. - Wyglądała na korytarzu szpitalnym, jak malutki dzidziuś. Skurczona, skulona jak worek kartofli. Tak ją zostawili... To był mój ostatni widok córki - tłumaczyła Mariola Bednorz podczas poselskiej komisji, która badała okoliczności śmierci pacjentki.

- Nie wiedziałam już, do kogo dzwonić. Chyba został mi tylko telefon do Pana Boga - dodała.

Wstrzymane procedury

Wynik testu był gotowy dopiero po północy 13 grudnia. Był ujemny, dlatego podjęto decyzję o przewiezieniu pacjentki do Katowic na zabieg wszczepienia rozrusznika. Niestety, Anna zmarła w drodze na operację.

Śledczy zajęli się sprawą śmierci 32-latki. Co dziś wiadomo na temat tego dramatycznego zdarzenia?

- Postępowanie jest w toku, referent oczekuje na uzupełniającą opinię biegłych - poinformowała prokurator Izabela Knapik z zespołu prasowego Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Do tej pory nikt ze szpitalnego personelu nie otrzymał zarzutów.

Wiadomo jednak, że dwie lekarki ze szpitala staną przed sądem lekarskim za nieudzielenie pomocy pacjentce.

– Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej w Katowicach rozpatrzył skargę, przeprowadził postępowanie wyjaśniające, postawił zarzuty i skierował sprawę do Okręgowego Sądu Lekarskiego w Katowicach. Sprawa jest procedowana. Obecnie Naczelny Sąd Lekarski w Warszawie będzie podejmował decyzję w sprawie wskazania sądu właściwego do rozpoznania sprawy - przekazała "Faktowi" Alicja van der Coghen, rzeczniczka Śląskiej Izby Lekarskiej.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady. 

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości