Kim jest Maja Sieroń?
Maja Sieroń pochodzi z Polski, ale od kilku lat mieszka w Anglii. 21-latka studiuje w Londynie na kierunku land economy, który łączy biznes i architekturę. Choć od dziecka miała styczność ze światem mody, dopiero kilka tygodni temu odniosła spektakularny sukces i zadebiutowała na wybiegu podczas pokazu haute couture, zamykając show Valentino. Czy się stresowała?
- Nie aż tak. Tak naprawdę kilka dni przed pokazem bardziej. Już na samym pokazie jest na tyle duża adrenalina, że wiesz, że musisz iść, patrzeć przed siebie i nie wywalić się na schodach. Nawet się nie stresowałam, a mam wrażenie, że mam problem ze stresem - zdradziła Maja Sieroń w rozmowie z Sabiną Ziębą.
Wywiad Sabiny Zięby z Mają Sieroń
Sabina Zięba: Kiedy rozpoczęła się twoja kariera? Zawsze marzyłaś o tym, by zostać modelką?
Maja Sieroń: Miałam jakieś mniejsze doświadczenie po konkursie Miss Polski, ale tak naprawdę od roku zaczęłam się tym profesjonalnie zajmować. Czy zawsze o tym marzyłam? W sumie to chyba zawsze było we mnie. Od 4 roku życia brałam udział w sesjach do różnych katalogów ubrań dziecięcych, więc jakby od dziecka pokochałam bycie taką "niemą aktorką". Traktowałam to wtedy jako zabawę. To była dla mnie fajna sytuacja.
SZ: Słyszałam, że niektórzy określają cię modelką plus size, jednak po obejrzeniu twoich zdjęć stwierdziłam, że wcale bym cię tak nie nazwała.
MS: Teraz rzeczywiście ciężko jest to wszystko zaszufladkować. Plus size to bardziej dziewczyny w rozmiarze 14, ja jestem 8-10, więc jestem gdzieś totalnie gdzieś pomiędzy. Walkę o idealną figurę prowadziłam w wieku 15 lat, bo ciężko mi było utrzymać wymiary modelki size 0, czyli maksimum 90 cm w biodrach. Byłam w agencji, wiedziałam, że to jest wymagane i że to cecha, która mnie doprowadzi do tego, żebym mogła pracować w zawodzie. Zaczęłam stosować różne diety i dużo trenowałam. Dodatkowo w tym wieku buzowały we mnie hormony. Później się po prostu pogodziłam z tym, że taka jest moja genetyka i tego nie pokonam, mimo morderczych treningów. Zaczęłam akceptować, że tak będę wyglądać. Teraz bardzo się cieszę, że branża się zmieniła i mogę pracować z takim ciałem, jak mam obecnie.
SZ: Co uważasz za swoje największe sukcesy?
MS: Brałam udział w Miss Polski nastolatek w 2015 roku, więc lata świetlne temu. Byłam też później wysyłana na różne konkursy międzynarodowe. Każda praca obecnie to dla mnie małe osiągnięcie. Zawsze, jak gdzieś lecę, to w samolocie mam łzy w oczach i jestem wdzięczna, że wykonuję pracę, którą po prostu lubię. Zdecydowanie największym sukcesem jest zamknięcie pokazu Valentino. Szłam z ikonami i pracowałam z wielkimi nazwiskami tej branży, więc było to dla mnie wielkim zaszczytem i odpowiedzialnością. Była tam Anna Wintour - to mnie bardzo zaskoczyło. Dowiedziałam się o tym dopiero w ostatniej chwili, jak już się zaczął pokaz, więc to był dla mnie szok. Myślę, że to jest osiągnięcie – pokazać się przed takimi ikonami
SZ: Czy ostatni pokaz Valentino był pierwszym show tego typu, w którym uczestniczyłaś?
MS: To był mój pierwszy pokaz. Pokazy ready-to-wear się zbliżają i choć nie miałam jeszcze okazji w nich pójść, to mam nadzieję, że tak się stanie. Jest jakaś szansa.
SZ: Jak udało ci się wziąć udział w pokazie Valentino? Jak wyglądały przygotowania?
MS: Chyba dwa tygodnie wcześniej dostałam informację od swojej agencji Selective w Polsce, której bardzo dużo zawdzięczam. Dowiedziałam się o takiej możliwości, nagrałam filmik castingowy w domu, jak chodzę po salonie w stylu haute couture i później zostałam zaproszona na fitting do Rzymu. Następnie był już pokaz w Paryżu i nie było jakichś wielkich przygotowań. Jedynie zwracałam większą uwagę na produkty, które spożywam, unikałam mleka krowiego i dbałam trochę lepiej o cerę. Zrezygnowałam też z treningów bokserskich, na które chodzę. Nie chciałam być na pokazie poobijana i posiniaczona.
SZ: Czy zamknięcie show Valentino to spełnienie twoich marzeń?
MS: Myślę, że po tym pokazie rzeczywiście bardzo dużo drzwi mi się otworzyło. Teraz mój grafik naprawdę się coraz bardziej wypełnia. To było spełnienie moich marzeń. Pierwszy pokaz dla legendarnego domu mody, pracowanie z supermodelkami i zamknięcie pokazu, będąc tak naprawdę debiutantką? Nie mogłam sobie tego lepiej wyobrazić.
SZ: Czy ktoś jest dla ciebie wzorem do naśladowania? A może udało ci się już poznać osoby, które podziwiasz?
MS: Dla mnie ikoną zawsze była Kate Moss, ale tak naprawdę rok temu zauważyłam holenderską modelkę Jill Kortleve, która ma podobną figurę do mojej. Pracowała z najlepszymi markami świata i to ona tak naprawdę stała się moją inspiracją. Miałam nawet okazję jej to powiedzieć osobiście podczas pokazu. Poza tym było tam mnóstwo modelek, które widziałam wcześniej, jak supermodelka Kristen McMenamy czy Adut Akech, która była modelką roku na British Fashion Awards 2019. Każda z nich wniosła coś do mojego życia, jako taka mała inspiracja.
SZ: Jak wygląda twoja codzienność? Trzymasz dietę, chodzisz na treningi czy raczej skupiasz się na studiach?
MS: Mieszkam w Londynie, bo tu mam uniwersytet. Staram się jakoś połączyć pracę ze studiami i myślę, że jedno nie wyklucza drugiego. Każdy mój dzień się w sumie różni, bo w tej branży jest dużo wyjazdów - czasami na ostatnią chwilę, ale takie typowe dni, to miks wszystkiego. Skupiam się na studiach. Nie mam żadnej konkretnej diety, bo zawsze odżywiałam się tak naprawdę zdrowo, więc to nie jest dla mnie problem. Trenuję boks tajski w klubie uniwersyteckim i ćwiczę jogę w domu rano lub wieczorem. Ostatnio mam trochę więcej castingów i sesji w ciągu dnia.
SZ: Co chciałabyś jeszcze zrealizować? O czym marzysz?
MS: Myślę, że zawód modelki nie jest na całe życie, więc nie chcę się zachłysnąć tym, że przede mną jakaś wielka kariera. Studia zawsze były dla mnie bardzo ważne, a także zdobycie dobrego dyplomu. Myślę też, żeby zrobić magisterkę - jestem w trakcie aplikacji. Co do modelingu - kocham to robić i chciałabym jak najdłużej się tego trzymać. Nie mam oryginalnych marzeń. Super byłoby się zobaczyć na okładce jakiegoś ważnego magazynu czy wziąć udział w jakichś kampaniach dla wielkich domów mody. Zbliżają się też fashion weeki, więc mam nadzieję, że uda mi się pójść w kilku pokazach.
Zobacz także:
- Maffashion o tęsknocie za pokazami mody. "Moje życie mocno się przewartościowało"
- Moda na stok, czyli jak ubrać się na narty i snowboard? Sprawdź, na co zwrócić uwagę
- Mężczyzna, który na co dzień nosi spódnice i szpilki. "Córki są moimi największymi fankami"
Autor: Sabina Zięba
Źródło zdjęcia głównego: Instagram @mayasieron, Materiały prasowe Valentino