Piotr Beczała to tenor, którego zna każdy fan opery na świecie. Polak na co dzień występuje na deskach Metropolitan Opera, w tym sezonie pojawi się jednak na warszawskiej scenie. Nam opowiedział o kulisach swojej wielkiej sławy oraz o tym, co sprowadza go do Polski.
Piotr Beczała w Polsce
Covid umożliwił mi to, że jestem w Warszawie. Właściwie powinienem być już tydzień po premierze "Aidy" w Metropolitan Opera, ale cały sezon został odwołany. Dowiedziałem się, że premiera Wertera też została przesunięta na październik. Tak od słowa do słowa i mam radość i szczęście zaśpiewać dla warszawskiej publiczności
Kariera – jak wyglądała droga na szczyt?
Wyglądało to tak, że krok po roku zbliżałem się do tego wielkiego świata. Po prostu uznałem to za swoje miejsce. Jako student akademii muzycznej w Katowicach śpiewałem na ulicy, dorabiając sobie do studenckiej kieszeni. Nawet na początku mojej tak zwanej kariery, kiedy jeszcze śpiewałem w Austrii w małym teatrze, przyjeżdżałem do Wiednia na spektakle. Nie było to dla mnie planem zagościć na tych scenach, to było poza moimi marzeniami. Tak krok po kroku te sceny stały się moim domem, a wielcy śpiewacy, których kiedyś podziwiałem, stali się moimi kolegami