"Jestem chora, mam bardzo duże problemy". Monika Miller chodziła od lekarza do lekarza, by usłyszeć diagnozę

MILLER_LEKARZELECZENIE
Monika Miller zmaga się z różnymi chorobami, jednak o jednej z nich nie wiedziała przez kilka lat. Cierpi na Hashimoto, czyli autoimmunologiczne zapalenie tarczycy. Zanim poznała diagnozę, konsultowała się z wieloma lekarzami, odbijała się od drzwi do drzwi gabinetów. Żaden endokrynolog nie potrafił rozpoznać, co jej dolega.

Monika Miller ma Hashimoto

Kiedy jesienią 2019 roku Monika Miller brała udział w programie tanecznym, zaczęła zauważać, że mimo wielogodzinnych treningów, nie traci na wadze. Podczas gdy reszta jej znajomych chwaliła się kolejnymi straconymi kilogramami. Ona jako jedyna zaczęła tyć. Nie nabierała masy mięśniowej, nie poprawiała się jej koordynacja ruchowa, miała bardzo obniżoną odporność i problemy hormonalne.

Monika zaczęła niepokoić się swoim stanem zdrowia, więc zrobiła badania krwi. Pojawiły się podejrzenia, że może zmagać się z insulinoopornością i hiperglikemią. Zastanawiała się, co się z nią dzieje, jednak lekarze twierdzili, że to objawy niedoczynności tarczycy, na którą już się leczyła. Dopiero, gdy udała się do dietetyczki i pokazała swoje USG tarczycy, ta zauważyła, że wynik badania sugeruje, że ma Hashimoto.

- Byłam u naprawdę dobrych endokrynologów. Pokazywałam im wszystkim swoje wyniki, pokazywałam USG (tarczycy - przyp. red.), ale przez to, że miałam je tak kiepsko zrobione, a diagnoza była napisana maleńkim drukiem na drugiej stornie, spowodowało, że większość lekarzy nawet nie przeczytało tego, tylko na odwal powiedziało, że mam niedoczynność, biorę leki i mogę zrobić badania krwi, może coś innego wyjdzie - wspomina Monika w rozmowie z Justyną Piąstą z dziendobry.tvn.pl.

Po konsultacji z dietetyczką, Monika udała się do kolejnych lekarzy, by sprawdzić, czy na pewno ma autoimmunologiczne zapalenie tarczycy. Dopiero wtedy, gdy pytała o tę konkretną chorobę, specjaliści stwierdzili, że wyniki badań są bardzo typowe dla Hashimoto.

Monika Miller zachęca do badań

Choroba Hashimoto jest nieuleczalna. Można przyjmować leki, które łagodzą jej objawy. Monika jest obecnie w trakcie leczenia, ale upłynie jeszcze dużo czasu, zanim poczuje ulgę.

- W moim przypadku jest tak, że jeśli spotkam kogoś, kto ma zwykłe przeziębienie, to ja to złapię od razu. Ta choroba powiększa problem. Mimo że przyjmuję teraz bardzo dużo suplementów, biorę 16 tabletek rano, to wszyscy lekarze mnie ostrzegają, że będę je brać przez około rok. Dopiero wtedy zacznę widzieć różnicę, bo jednak ciało bardzo długo przystosowuje się do zmian. To nie jest choroba, która ustępuje, można się leczyć, ale jeżeli w trakcie zachoruje się na coś innego, to wszystkie objawy Hashimoto się wzmagają. Jestem chora, mam bardzo duże problemy, jestem też astmatykiem. Małe przeziębienie może zamienić się w zapalenie oskrzeli, płuc, w bezdech senny. Nie będę ukrywać, jest mi ciężko - podkreśla Miller.

Monika zachęca wszystkich, do regularnych badań i szukania przyczyn złego stanu zdrowa i samopoczucia. Usłyszenie diagnozy przyniosło jej ulgę, choć droga do tego nie była prosta.

- Wiem, że ciężko jest chodzić po lekarzach. To potrafi być deprymujące w pewnym momencie, ale naprawdę warto zadziałać, zanim ukryte choroby zaczną wywoływać skutki, które będą nieodwracalne. I tak jak w moim przypadku, jeśli ktoś ma depresję, dwubiegunówkę, napady lękowe, to warto szukać różnych powodów złego samopoczucia, które mogą być połączone z inną dolegliwością. To bardzo pomaga. Mówi się, że zdrowe ciało, zdrowy duch. To jest jak najbardziej prawdziwe - zauważa Monika.

Zobacz także:

Autor: Justyna Piąsta

Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości