Martyna Kaczmarek walczy o równość
Martyna Kaczmarek zasłynęła w 11. edycji programu "Top Model". Choć nie wygrała show, spełniła swoją misję. Zależało jej przede wszystkim, by zwiększyć reprezentatywność na wybiegu. Jak mówi, każde ciało zasługuje na to, by je pokazywać. Swoją postawą, a właściwie byciem naturalną, przypłaciła kilka kontraktów.
- Miałam poczucie przez jakiś czas, że ta branża się zmienia, ale jednak wkurza mnie ta sztuczność. Jestem zmęczona idealnymi, udawanymi obrazkami. Powiedziałam "nie" i postawiłam granicę, kiedy usłyszałam, że nie mogę chodzić bez makijażu np. na ściankę. Przecież nie idę przejść się po wybiegu, tylko jako influencerka - ogólnie mówiąc. Mam prawo wyglądać tak, jak chcę. Usłyszałam, że jak będę wychodzić na ścianki bez makijażu, klienci nie będą chcieli ze mną pracować - opowiadała modelka.
- Traci się kontrakty przez to, że nie udaje się, że tych pryszczy nie ma. Usłyszałam wprost, że mam retuszować swoje zdjęcia. Rozmawiam z dziewczynami z tej branży, mówią, że mają takie sytuacje i np. ktoś dotknął je tam, gdzie nie powinien, ale nie zrobią nic z tym, bo boją się, że stracą pracę - podsumowała.
Martyna Kaczmarek o pieniądzach
Martyna Kaczmarek jest dzisiaj jedną z najbardziej popularnych modelek w polskim show-biznesie. Modelingiem zajmowała się jeszcze przed udziałem w "Top Model", ale nie było to jej jedyne zajęcie. Zanim zaczęła odnosić sukcesy w świecie fshion, zajmowała się pracą biurową. O zarobkach mówi otwarcie i nie kryje, że życie influencerki często opiewa w lukratywne kontrakty.
- Lubię zwracać na siebie uwagę. To skomplikowane i wynika z przeszłości, np. rozwodu rodziców. Długo zabiegałam o atencję mojego taty. Nie mówiłam nigdy o tym, ale zrzuciłam bagaż jego oczekiwań, gdy okazało się, że w wieku 23 lat zarabiam więcej od niego. Odpuścił wtedy. Cieszył się, wiem, że chciał, bym miała dobre życie. Kiedy przerobiłam tematy z przeszłości, to dzisiaj daje mi możliwość, by mówić o ważnych sprawach - powiedziała Martyna Kaczmarek.
Martyna Kaczmarek i jej "Ciałokochanie" oraz złamana kariera
"Miałam 7 lat, właśnie w tym wieku po raz pierwszy pomyślałam źle o swoim ciele. A ty?" - pyta Martyna Kaczmarek we wstępie swojej książki, której premiera niedługo. Dziś daje siłę innym, ale bywają chwile, gdy traumatyczne wspomnienia wracają. Przez kulturę diety i nieświadomość pedagogów, zaprzepaściła karierę siatkarską.
- Byłam najcięższa w klasie. Usłyszałam od pielęgniarki szkolnej, że jestem potężna. Bilanse w szkole i zderzenie się z tym, że moje ciało dawało mi świetne możliwości np. z graniem w siatkówkę, a z drugiej to porównywanie i mówienie, że ja byłam ta największa. W pierwszych klasach podstawówki wazy się ok. 30 kg., a ja ważyłam 45, pod 50... To ryje banie. Mam historie od obserwatorek, które zaczynały się odchudzać w wieku 6 lat. Są badania mówiące, że są nawet 4-latki, które myślą o diecie - zwierzyła się modelka.
- Pierwszą dietę miałam w pierwszej klasie gimnazjum. Moja trenerka pewnego dnia ni stąd, ni zowąd powiedziała, żebym schudła. Powiedziała, że stawy mi podziękują. Zniszczyła mi karierę. Byłam ambitna i poważnie traktowałam plany ze sportem. Odchudziłam się i moje ciało znalazło się w stanie nierównowagi i zaczęło wariować. Zaczęłam miewać ataki paniki na boisku. Zrezygnowałam... - dodała.
Martyna Kaczmarek o swojej wadze
Modelka nie zgadza się na szufladkowanie ludzi ze względu na rozmiar. Sama padła ofiarą tego systemu, a nawet zdarzyło się, że jej rodzice musieli mierzyć się ze złośliwymi uwagami.
- Kiedy byłam dorosłą kobietą już, mama powiedziała mi, że zaczęła się o mnie bać, że moje ciało nie będzie wpisywać się w kanon. To było, kiedy miałam 2 latka, wyglądałam jak 4-latka. Jakaś kobieta zapytała moją mamę, czy jestem niedorozwinięta, bo wyglądałam starzej, a nie mówiłam jeszcze... - opowiadała Kaczmarek.
- Od dziecka nas nauczono, że waga jest ważna. Na bilansach w szkole porównywaliśmy się przecież. Są teksty, że kobieta kończy się na 60 czy tam 50 kilogramach. Ja się skończyłam w takim razie w drugiej klasie szkoły podstawowej - podsumowała.
* "niedorozwinięta" - cytat z szydzącej wypowiedzi, zastosowany w celu pokazania skali problemu. Użyte sformułowanie nie ma na celu obrażenia nikogo. Autorka zdaje sobie sprawę z tego, że jest to słowo obraźliwe i nieodpowiednie do określenia osób z niepełnosprawnością umysłową lub jakąkolwiek inną.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Żołnierz Wojska Polskiego układa sobie życie u boku męża. "To nie jest skostniała instytucja"
- Helena Deeds chciała zostać zakonnicą, dziś żyje w luksusie. "Nie lubię biedy"
- Iranka walczy o wolność w swoim kraju. "Rób wszystko, żeby cię tylko nie złapali"
Reporter: Oskar Netkowski
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN Online