Marek Torzewski szczerze o swoim 40-letnim małżeństwie i chorobie nowotworowej. "Nie byłem sobą"

Małżeństwo na dobre i na złe
Źródło: Dzień Dobry TVN
Małżeństwo na dobre i na złe
Małżeństwo na dobre i na złe
Patrycja Markowska wraca do korzeni
Patrycja Markowska wraca do korzeni
Nowy singiel i nowa Ania Karwan
Nowy singiel i nowa Ania Karwan
Shaggy o nowym projekcie ze Stingiem i… Sinatrą
Shaggy o nowym projekcie ze Stingiem i… Sinatrą
Papa Dance i Artur Rojek połączyli siły
Papa Dance i Artur Rojek połączyli siły
Dzień Polskiej Muzyki
Dzień Polskiej Muzyki
Jan Lisiecki – wirtuoz pięknych wspomnień
Jan Lisiecki – wirtuoz pięknych wspomnień
Muzyka inspirowana naturą
Muzyka inspirowana naturą
Leśna muzyka Dawida Podsiadło
Leśna muzyka Dawida Podsiadło
Barbara i Marek Torzewscy są od 40 lat razem. Na dobre i złe. W Dzień Dobry TVN w poruszającej rozmowie - u boku yorka Nikity - opowiedzieli o najtrudniejszym okresie w małżeństwie, chorobie, niezwykłej miłości i wsparciu. - Gdyby nie Basia, Agata, Nikita, nie wiadomo, czy byśmy dzisiaj tutaj rozmawiali - podkreślił śpiewak operowy. W naszym studiu wykonał dla ukochanej żony refren utworu "Lucio Dalla".

Marek Torzewski o chorobie nowotworowej

Barbara i Marek Torzewscy poznali się w Łodzi, w Domu Aktora. Od 40 lat tworzą szczęśliwe małżeństwo, a owocem ich miłości jest córka Agata. Gorące uczucie musiało stawić czoła chorobie śpiewaka operowego.

- Gdyby nie Basia, Agata, Nikita [yotk - red.], nie wiadomo, czy byśmy dzisiaj tutaj rozmawiali. [...] Choć z perspektywy czasu, to się wydaje proste, ale było bardzo nieciekawie. To był nowotwór i on jest nadal. Na razie jest wszystko dobrze, ale czy on wróci, tego nie wiem - przyznał Marek Torzewski w Dzień Dobry TVN.

U artysty zastosowano eksperymentalną metodę. - Procedura jest taka, że najpierw chemia, później radioterapia, operacja. Później znów radioterapia i chemia. Ze względu na to, że wiązałoby się to z niemożnością wykonywania zawodu, Marek nalegał na to, żeby szukać dalej, innego sposobu - wyjaśniła Barbara Romanowicz-Torzewska.

Barbara i Marek Torzewscy - małżeństwo na dobre i złe

Choroba nowotworowa Marka Torzewskiego wpłynęła na życie całej rodziny.

- Nie byłem sobą. Wszystko mi było obojętne: ludzie, rzeczy, świat. Tylko Nikita mnie obligowała do tego, żeby wstać z łóżka. I udało się. Wszystkim państwu - za pośrednictwem stacji TVN - dziękuję bardzo, że możemy być u państwa w domach i możemy podzielić się tym, co nas tak strasznie dotknęło - podkreślił nasz gość.

- Szanowni państwo, dbajmy o swoich najbliższych. Powiem z punktu widzenia faceta, który był chory - my jesteśmy chorzy, bierzemy leki, mamy opiekę, natomiast ci, którzy się nami opiekują, nie mają nic. Dlatego tym dwóm kobietom [żonie i córce - red.], temu małemu [ psu - red.] będę zawsze wdzięczny - zapewnił śpiewak.

Barbara Romanowicz-Torzewska wspominała, że w tym trudnym czasie jej mąż w ogóle nie chciał mówić. - To było coś strasznego, co pierwszy raz przeżyłam w naszym małżeństwie, rodzinie. Trzeba było milczeć, nie można było pokazywać emocji, podzielić się z rodziną, przyjaciółmi. Marek był po prostu w takim marazmie i nie chciał tego pokazać, że jest słaby - zaznaczyła aktorka.

Marek Torzewski podziękował wszystkim i w studiu Dzień Dobry TVN zaśpiewał ukochanej żonie refren utworu "Lucio Dalla" Caruso. Zobacz ten wzruszający moment w materiale wideo.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki znajdziesz na platformie Player.pl.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości