"Czarno na białym". Krzysztof Krawczyk we wspomnieniach bliskich
Śmierć Krzysztofa Krawczyka wstrząsnęła całą Polską. Przez długie lata swojej kariery muzyk występował na wielu scenach w kraju i za granicą. Spotykał mnóstwo osób, chętnie współpracował z innymi muzykami. Nie narzekał też na brak zainteresowania ze strony płci przeciwnej. - Ten jego wygląd – te skórzane spodnie, ta rozpięta koszula - i ten głos. To było rzeczywiście magiczne. On był naprawdę super sexy – podkreśliła Maryla Rodowicz w programie "Czarno na białym". Wokalistka poznała Krawczyka w Poznaniu podczas Targów Estradowych. - Cała sala wyła z zachwytu i ja razem z nimi – przyznaje.
Jednym z wieloletnich przyjaciół Krzysztof Krawczyka jest Marian Lichtman. Obaj byli członkami zespołu Trubadurzy. Lichtman wyjawił, że jego relacje z Krawczykiem zacieśniły się po śmierci taty Krzysztofa. Wokalista bardzo to przeżywał. – Sypiał u mnie przez pierwsze dwa tygodnie, bo bał się do domu wejść. Nie chciał zobaczyć tego pokoju, gdzie jego tata przebywał – wspominał artysta. Czas zaleczył rany, a pomoc przyjaciela okazała się być nieoceniona.
W 2000 roku ukazała się płyta "Daj mi drugie życie", którą Krzysztof Krawczyk nagrał z gwiazdą bałkańskiej estrady, Goranem Bregovićem. Album odniósł niebywały sukces, a panowie zostali dobrymi przyjaciółmi. - Takich ludzi jak on się nie spotyka. Może jestem za długo w show-biznesie, może znam zbyt wielu ludzi. Ale spotkanie z nim jest jedną z najpiękniejszych pamiątek z mojego życia. On był tak daleko od show-biznesowych stereotypów. Spędziliśmy ze sobą fantastyczny czas – opowiadał Bregović w "Czarno na białym".
Krzysztof Krawczyk – nie tylko jasne strony
Kiedy Krzysztof Krawczyk postawił na karierę solową, wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Po latach przyznał, że to właśnie wtedy dopadły go cienie kariery. Uzależnił się od leków, które pomagały mu zachować dobrą kondycję w czasie wyczerpującej trasy koncertowej. – To jest najgorsza rzecz, jaka mogła mi się przydarzyć – przyznał Krawczyk w programie "Miasto kobiet" w 2006 roku. Z lekomanii wyciągnęła go ukochana żona, Ewa. – To mój anioł, który się mną opiekuje i mnie chroni – mówił artysta.
- Mam wrażenie, że Krzysztof dał się namówić na powrót do Polski dlatego, bo chciał pokazać Ewie, jaką jest gwiazdą - zdradził Andrzej Kosmala, manager i przyjaciel Krzysztofa Krawczyka. Tak też się stało. Kiedy Krawczyk wrócił do kraju, okazało się, że Polacy wciąż go kochają.
W życiu wokalisty nie brakowało jednak także trudnych momentów. 28 czerwca 1988 roku we wsi Buszkowo pod Bydgoszczą doszło do wypadku samochodowego, w którym ucierpieli Krzysztof Krawczyk, jego żona i 15-letni syn z pierwszego małżeństwa. – Wtedy Krzysztof zmienił swój stosunek do życia i śmierci. Zrozumiał, że życie jest tutaj. Jest darowane tylko raz i jest największym dobrem i trzeba je po prostu chronić – podkreślił Maciej Świtoński, lekarz i przyjaciel wokalisty.
Od tamtej pory Krawczyk zwrócił się ku Bogu. Zaczął też publicznie wyznawać, że nie wszystko, co robił w życiu, było właściwe. – Żal mi mojego syna, bo tak naprawdę nie miał ani matki, ani ojca, bo znał go tylko z fotografii. Jedyna rzecz, która mi się nie udała to jest ojcostwo – wyznał Krawczyk w rozmowie z Pauliną Młynarską w 2006 roku.
Największym szczęściem muzyka była jego żona Ewa. – Udowodniła mi, że monogamia jest możliwa – mówił wokalista będąc gościem Dzień Dobry TVN w 2009 roku. – Wystarczy mi, że wita mnie moja cudowna żona Ewcia. Tym uśmiechem, który jest jedynym na świecie i tym, że jest najpiękniejszą kobietą dla mnie i do końca moich dni tak będzie – oznajmił z kolei w 2015 roku.
Reportaż z programu "Czarno na białym" można obejrzeć w TVN24 GO .
Zobacz wideo: Krzysztof Krawczyk: Żałuję kretyńskiej poligamii. Monogamia jest fantastyczna
Zobacz także:
- Filip Mountbatten: najdłużej panujący książę małżonek. Przypominamy sylwetkę księcia Edynburga
- Nie żyje aktor z serialu "Niania". Miał zaledwie 38 lat
- Sylwia Bomba zdradziła, jak poznała męża. "To było jak grom z jasnego nieba"
Autor: Kamila Glińska
Źródło: TVN24