Czy praca po 16 godzin dziennie to gwarancja sukcesu? "To nie są warunki do budowania rodziny"

Zosia Ślotała-Haidar, Olga Legosz
Czy praca po 16 godzin dziennie to gwarancja sukcesu?
Źródło: Dzień Dobry TVN
Po ostatnich słowach prof. Marcina Matczaka, prawnika, a prywatnie ojca rapera Maty nie cichną dyskusje. Czy faktycznie 16-godzinny dzień pracy to gwarancja sukcesu? Z tym pytaniem w Dzień Dobry TVN zmierzyły się Olga Legosz, specjalistka branży HR oraz Zosia Ślotała-Haidar, projektantka mody, stylistka.

16-godzinny tryb pracy

"Wątpię, aby tacy ludzie (młodzi o lewicowych poglądach - przyp. red.) byli gotowi pracować po 16 godzin na dobę, żeby osiągnąć sukces" - takie słowa prof. Marcina Matczaka przytacza "Polityka". I tu pojawia się pytanie, czy musimy pracować po kilkanaście godzin dziennie, by później zbierać owoce?

Olga Legosz, która współprowadzi program "Miasto kobiet", w przeszłości korporacyjnej pracowała po kilkanaście godzin dziennie i zdarzało jej się nocować w firmie.

- Specjalizowałam się w negocjacjach ze związkami zawodowymi przy zwolnieniach grupowych, więc do wieczora to robiłam. (...) Ja osiągnęłam sukces finansowy. Myślę, że w tej wypowiedzi tego zabrakło. W tym czasie rozwiodłam się, miałam dwie opiekunki do tego, by siedziały z moimi dziećmi. Niestety, doba ma 24 godziny, jak pracujesz przez 16 godzin i załóżmy, że 6 godzin śpisz, to zostają ci 2 godziny na wszystko: prysznic, jedzenie i kontakt z dzieckiem. To nie są warunki do budowania rodziny, więc zwyczajnie nie promujmy ich jako standard - tłumaczyła specjalistka branży HR.

Olga zwróciła też uwagę, że są osoby, które pracują po 16 godzin dziennie i wcale nie osiągnęły sukcesu, np. finansowego. Jako przykład podała pracę pielęgniarek, które niekiedy muszą pracować na dwa etaty, by się utrzymać.

- Praca po kilkanaście godzin, to nie jest coś, co się nie zdarza. Jak te osoby muszą się czuć, które pracują po kilkanaście godzin, a za nimi nie stoi ten sukces finansowy. Jestem zdania, nie demonizujmy, bo znamy wiele osób, które tak pracują, ale nie łączmy tego z sukcesem życiowym - podkreśliła nasza rozmówczyni.

Praca a efektywność

Zosia Ślotala-Haidar uważa, że liczy się zaangażowanie, a nie 16-godzinny dzień pracy. - Wszystko, co robimy, musimy w to włożyć zaangażowanie. Jeśli to jest, to wtedy czas pracy może być krótki, dlatego że te godziny przepracowane są wydajne. Bez sensu jest siedzieć 16 godzin, z czego 4 idziesz na kawę, itp. - tłumaczyła.

Jako stylistka i projektantka potrafi spędzić kilkanaście godzin dziennie na planach zdjęciowych, ale ma świadomość tego, że na tym ta praca polega. Natomiast jako szefowa dba o komfort swoich pracowników.

- Uważam, że musi być komfort w pracy, atmosfera, która sprzyja wszystkiemu. Pracownik, który jest zadowolony, który nie jest zmęczony potrafi zrobić o wiele lepszą robotę. Jeśli ja mam styczność, głównie z paniami, które są krawcowymi, a one muszą być skupione na tym, co robią, dla mnie ważne jest też to, by sobie krzywdy nie zrobiły przy maszynach, zawsze zwracam na to uwagę - mówiła projektantka.

I dodała, że sporadycznie zdarza się, np. przed świętami, że pracownice zostają dłużej. - Kiedy mamy bardzo dużo zamówień, wtedy są nadgodziny, ale mam tak cudowny team w pracy, że dziewczyny same chcą zostać i wiedzą, w jakim stopniu mają siłę, by móc więcej pracować - podkreśliła.

Olga Lagosz na koniec zwróciła uwagę, że jest różnica pomiędzy stałymi nadgodzinami a sporadycznymi. - Pamiętajmy, że praca po 16 godzin w długim okresie jest po prostu pracą niezdrową. Mamy też na to badania. Oddzieliłabym sytuację, że ktoś sporadycznie pracował 16 godzin od sytuacji, że ktoś po 16 godzin dzień w dzień - podsumowała.

Posłuchaj całej rozmowy z naszymi gościniami w materiale wideo.

Zobacz też:

podziel się:

Pozostałe wiadomości