Tragedia w Przewodowie
We wtorek 15 listopada około godz. 15:40 rakieta spadła na wieś Przewodów. Do zdarzenia, w wyniku którego śmierć poniosły dwie osoby, doszło nieopodal szkoły podstawowej. W budynku placówki nie było już uczniów, znajdowali się tam jedynie pracownicy.
16 listopada w szkole odwołano lekcje. W zamian za to pojawili się psychologowie, by pomóc dzieciom i mieszkańcom poradzić sobie z traumatycznym zdarzeniem.
Wojna w Ukrainie
- W dniu dzisiejszym skorzystała z tej pomocy jedna rodzina. Czworo dzieci i rodzice. Podejrzewam, że inni rodzice zadecydowali o tym, że po tak wstrząsającym wydarzeniu jeszcze nie pozwolą dzieciom przyjść do szkoły - powiedziała Ewa Ryba, dyrektorka publicznej szkoły podstawowej w Przewodowie. - Jutro zaczniemy od takich zajęć typowo wspierających przy współpracy z poradnią psychologiczno-pedagogiczną i później zobaczymy. Spróbujemy również rozpocząć normalne zajęcia dydaktyczne - dodała.
Reporter Uwagi! TVN spotkał się z mieszkańcami Przewodowa. Opisali, jak wyglądały pierwsze chwile po uderzeniu pocisku.
- Mnie w pewnym momencie zagłuszyło. Uszy zatkałam. Myślałam, że to butla gazowa u sąsiada wybuchła. Przykucnęłam i patrzę w górę, kiedy mi sufit spadnie na głowę. Po małej chwili córka leci z pokoju i krzyczy: "Mamo! Wojna, strzelają". Wyskoczyliśmy, patrzymy, a to właśnie tak, jak to od nas tutaj widać z Przewodowa, zaczęły po polu kłęby dymu. Tak to wszystko do nas w tę stronę szło. Wszystko żeśmy widzieli. Jakaś rakieta, jakiś pocisk, coś poleciało - powiedziała mieszkanka Przewodowa. - Dzisiaj każdy do nas wydzwania. Jedna córka w Niemczech, druga jest w Holandii. Mówią, żeby uciekać stąd, żeby być przygotowanym. Telefony wszystko mamy mieć naładowane i być w gotowości - dodała.
Inny z mieszkańców miejscowości znał mężczyzn, którzy ponieśli śmierć w wyniku wybuchu rakiet. - Jeden był traktorzystą i kombajnistą, a drugi był magazynierem tutaj u nas - przekazał.
Pierwsza rozmówczyni reportera Uwagi! TVN dobrze znała jednego ze zmarłych mężczyzn. Była jego sąsiadką. - Tyle ludziom pomagał. Tymi uchodźcami się zajmował. Ludzie mieszkali z Ukrainy na suszarni. I sam od tego zginął - wyznała.
Mieszkańcy Przewodowa mówią o tragedii
Dyrektorka szkoły podstawowej w Przewodowie poinformowała, że wychowawcy kontaktowali się z rodzicami i rozmawiali o tym, jak w tej sytuacji czują się uczniowie. - Sytuacja jest naprawdę trudna. Dzieci ciągle do tego tematu wracają i pytają o kwestie bezpieczeństwa. Pierwsze pytanie zadawane rodzicom, to czy na przykład rodzic wróci bezpiecznie do domu, jeśli pójdzie do pracy. Tego typu pytania się nasuwają w tym momencie - przyznała Ewa Ryba.
Ryszard Cebula zapytał Patrycję Dawidowską, psycholożkę i psychotraumatolożkę, kto bardziej przeżywa taką traumę - rodzice czy dzieci? - Dzieci, aczkolwiek to też zależy od tego, jakie zasoby daje rodzic. Jeżeli rodzic spokojnie podchodzi do tematu i daje przestrzeń na emocje i na zadawanie pytań, dziecko lepiej to znosi. To jest ważne, żeby w takich trudnych wydarzeniach się jednoczyć i nie pozostawać samemu - powiedziała Patrycja Dawidowska.
Jak psycholog może teraz wesprzeć rodziny z Przewodowa? - Pierwszą fazą, w której w chwili obecnej wszyscy się tutaj znajdują, jest faza ostrej reakcji na stres. To trwa do 48 godzin. To jest ten czas, żeby zapewnić bezpieczeństwo, żeby zapewnić podstawowe kwestie. Żeby zadbać o to, by osoba skrzywdzona zjadła posiłek, zdrzemnęła się, żeby mogła odpocząć, żeby mogła mieć siłę na dalszą walkę - pokreśliła Dawidowska.
Grzegorz Drewnik, wójt gminy Dołhobyczów, pojechał na miejsce tragedii i widział szkody, jakie wyrządziła rakieta. - Usłyszałem pierwszy wybuch, potem drugi wybuch. Na początku myślałem, że nic wielkiego się nie dzieje. Jednak po chwili, gdy otrzymałem kilka telefonów od osób znajomych, które widziały jakieś smugi na niebie, słyszały gwizd, postanowiłem przyjechać. Jak zobaczyłem to, co tutaj miało miejsce, to byłem przerażony. Głęboki lej, wszędzie porozrzucany gruz na odległość kilkudziesięciu metrów nawet. Wszędzie służby. Ofiary były okryte czarnymi workami - powiedział Drewnik.
Czy po tak traumatycznej sytuacji, mieszkańcy miejscowości będą mogli żyć tak, jak wcześniej? - Społeczeństwo naszej gminy, zwłaszcza gminy sąsiedniej, jest przyzwyczajone do stresu, bo my od 24 lutego przechodziliśmy falę uchodźców i naprawdę musieliśmy bardzo się sprężyć i starać, żeby uchodźców przyjąć. Żyliśmy w wielkim stresie. Później te wybuchy po drugiej stronie granicy. To nasze społeczeństwo się przyzwyczajało do tego, co się wydarzyło wczoraj. Oczywiście, przyzwyczaić do końca się nie da, ale myślę, że jesteśmy dosyć twardzi i jesteśmy w stanie to wszystko znieść dzięki temu - podkreślił wójt.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Artykuły 4 i 5 NATO - czego dotyczą? W jaki sposób chronią Polskę?
- Rakiety uderzyły w Przewodowie. Prezydent: "To nie był atak na Polskę"
- Schrony w Polsce - w jakim są stanie i ile ich jest?
Autor: Justyna Piąsta
Źródło zdjęcia głównego: Player.pl