Do redakcji "Superwizjera" trafiły materiały zabezpieczone dwa lata temu przez policję, badającą sprawę rozlania kwasu masłowego w kieleckim salonie masażu. To zdjęcia, internetowe chaty i wiadomości głosowe.
"Uwaga!" TVN. Mroczne oblicze branży tajskich i balijskich masaży. Kim jest Norbert R.?
Właściciel telefonu to Norbert R., 37-letni mieszkaniec Kielc. Razem z żoną Moniką prowadzi działającą w całej Polsce sieć salonów tajskiego i balijskiego masażu. Reporterzy programu skontaktowali się z osobami, które współpracowały z małżeństwem. Żadna z nich nie zgodziła się na ujawnienie swojego wizerunku i personaliów.
- Od kilku miesięcy żyję w strachu, bo nie spodziewałam się, że zadam się z tak bezwzględnym człowiekiem i że będę musiała obawiać się o swoje życie, zarówno swoje, jak i swojej rodziny – usłyszeliśmy od jednej z osób.
- Norbert R. jest to po prostu przestępca, który jest powiązany z poważnymi grupami przestępczymi. Taka grupa jak pseudokibice Cracovii, czy też jest związany z maszynami hazardowymi, z narkotykami – mówi kolejna z osób. I dodaje: - Na pewno w Nisku postrzelił człowieka z broni. Miał pseudonim Stalin.
Prokuratury w całym kraju wiążą Norberta R. z działalnością różnych grup przestępczych zajmujących się handlem narkotykami i nielegalnym hazardem.
Kwas masłowy rozlany w salonie masażu
W Kielcach prowadzono sprawę związaną z rozlaniem kwasu masłowego w salonie masażu tajskiego należącym do byłych wspólników Norberta R. i jego żony.
- Zamaskowany napastnik wtargnął do salonu i zaczął rozlewać substancję po ścianach, po biurku. Siedzieli też klienci, którzy rykoszetem zostali oblani tym kwasem – mówi nasza rozmówczyni. I dodaje: - Wznowiliśmy działalność i po trzech tygodniach zdarzyła się taka sama sytuacja po raz drugi.
Zdaniem osoby, z którą rozmawialiśmy, spowodowało to wykluczenie z rynku.
- Musieliśmy przeprowadzić remonty, nie mogliśmy przyjmować klientów. Zostaliśmy po prostu zamknięci - słyszymy.
Kielecka prokuratura po kilku miesiącach umorzyła sprawę zlecenia i rozlania cuchnącej substancji. Mąż właścicielki lokalu zeznał jednak, że Norbert R. groził mu użyciem kwasu masłowego. Powodem miały być spory przy podziale majątku wspólnie prowadzonej firmy. Krótko przed zdarzeniem Norbert R. ponownie miał grozić mężczyźnie. Dlatego też oskarżono go o stosowanie gróźb karalnych. Pokrzywdzonemu, Komendant Wojewódzki Policji w Kielcach przyznał policyjną ochronę. Norbert R. przed sądem odpowiadał z wolnej stopy.
Za grożenie byłemu wspólnikowi sąd nieprawomocnie skazał Norberta R. na pół roku więzienia. Wtedy też ujawniono materiał dowodowy, którego ważnym elementem była zawartość telefonu Norberta R. Dzięki niej można odtworzyć jak wspólnie z żoną i jeszcze jednym pracownikiem budowali własną sieć salonów masażu. Największym wyzwaniem była rekrutacja pochodzących z Azji kobiet. Pokazuje to rozmowa dyrektora sieci Filipa P. z kandydatką do pracy w Polsce.
- Wykonujesz masaż gorącymi kamieniami?
- Tak.
- Dobrze, a głęboki masaż tkanek?
- Tak.
- A masaż dla kobiet w ciąży?
- OK, masaż dla kobiet.
- A jak długo pracujesz w ciągu dnia. Osiem, dziesięć godzin?
- Jeden dzień.
Salon masażu orientalnego, według publikowanych kilka lat temu danych, przynosił od kilkudziesięciu do ponad 100 tysięcy złotych miesięcznie. Jedna azjatycka masażystka, to dane z telefonu Norberta R., wypracowywała 20 tysięcy złotych. Sama zarabiała cztery, do pięciu tysięcy, wliczając w to 5-procentową prowizję. W telefonie znaleźliśmy też nagrania wypowiedzi zatrudnionych w salonie masażystek.
- Mam na imię Sasinam i pochodzę z Tajlandii. Tęsknię za moją rodziną w Tajlandii - słyszymy w jednym z nagrań.
- Można pozyskać pracownika z zagranicy, można też pozyskać pracownika z Polski, z innego salonu – zdradza nasz rozmówca.
- Wtedy się płaci właścicielowi tego salonu? – dopytuje reporter.
- W najlepszym przypadku tak, jeśli wyrazi na to zgodę – pada w odpowiedzi.
- Bez wiedzy pracownika pozyskuje się korzyści majątkowe przez to, że można go gdzieś odkupić, sprzedać – opowiada kolejna osoba.
Odsłuchiwane rozmowy dotyczące sposobu zarządzania pracownikami, wymiany, czy też udostępniania ich innym salonom, szokują brakiem poszanowania dla woli pracujących Azjatek.
- Sitiwata do nas, czyli byśmy mieli pięć sztuk i tę jedną Balijkę ze Szczecina albo którąś naszą czy też przyszłą Balijkę wymienimy za Tajkę i też ją damy do Szczecina, na przykład tak, żeby dać im cztery Tajki i dwie Balijki do Szczecina – mówi Filip P.
- Ustal tysiąc dwieście netto od jednej dziewczyny, że tyle mają płacić miesięcznie. Będą następne, to następna tysiąc dwieście, będzie mniej, to minus te tysiąc dwieście netto, dobra? Tak jest ustalone – mówi Norbert R.
- Sprzedaż odbywa się w ten sposób, że masażystka nie wie o tym, że dwie firmy umówiły się na odkupienie jej, że tak powiem, z firmy do firmy. Bywają i takie sytuacje, że jest postawiona przed faktem, że ma się spakować i ktoś ją następnego dnia odbierze. I wyjeżdża w nieznane i tak naprawdę nie wie, gdzie się znajdzie. Przekazywana jest gotówka z ręki do ręki i taka osoba wyjeżdża. I gdzieś zaczyna pracę – zdradza osoba, z którą rozmawialiśmy.
Salony nie tylko wymieniają się masażystkami, czy wręcz sprzedają cennych azjatyckich pracowników. Dochodzi też do ich podkupowania i namawiania do zmiany miejsca pracy.
Słowacka wiza pracownicza
Norbert R. nie chciał rozmawiać o sposobach zdobywania wiz dla pracownic salonów masażu. Tymczasem kilka miesięcy przed przejęciem przez policję jego telefonu w wiadomościach głosowych pojawiają się informacje o otwarciu nowego szlaku sprowadzania azjatyckich masażystek. Powodem był wybuch afery wizowej w Polsce i związane z tym utrudnienie w szybkim sprowadzaniu pracowników. Nowy patent był prosty. Masażystki aplikują o wizę pracowniczą w Republice Słowackiej. Z kolei firma słowacka pożycza Azjatki do pracy w polskiej sieci salonów masażu.
Norbert R. w rozmowie z reporterem "Superwizjera" zapewniał, że prowadzony przez niego biznes jest całkowicie legalny. Podkreślił, że jest osobą niekaraną. Jak sprawdziliśmy, z trzech wyroków skazujących wymierzonych przez sądy, dwa są nieprawomocne, a trzeci uległ zatarciu. Dlatego też mężczyzna faktycznie ma czystą kartę karną. Prokuratura, która w związku z aferą wizową postawiła zarzuty żonie Norberta R., nie stwierdziła, aby dochodziło do handlu ludźmi w sieci jej salonów masażu.
Zobacz także:
- Zawinął martwą koleżankę w dywan i woził w samochodzie. Dlaczego jest na wolności?
- Lokatorzy czują się oszukani. "Dziewięć miesięcy mija, a my nadal bez kluczy"
- Co dzieje się na elbląskim SOR-ze? "Chcemy przestrzec innych"
Autor: wg/dc
Reporter: Maciej Kuciel
Źródło: "Uwaga!" TVN
Źródło zdjęcia głównego: "Uwaga!" TVN.