W Polsce zawody powszechnie nielubiane i obciążone negatywnym stereotypem to przede wszystkim te, które w jakiś sposób utrudniają nam życie: coś nam zabierają (np. komornik), kontrolują nas (np. kontroler biletów, pracownik urzędu skarbowego) lub oceniają (np. nauczyciele naszych dzieci). Jak zwraca uwagę Małgorzata Majewska, jest to związane z naszym podejściem do różnego rodzaju przepisów i opłat, które są na nas nakładane:
"— Nie ma w nas przekonania przekonania, że kupujemy bilety czy płacimy podatki, bo to rodzaj należącej się Państwu opłaty za usługę.
Zawody, przez które „wpadamy”
A zatem problemem nie jest dla nas to, że nie kupiliśmy biletów lub nie zapłaciliśmy VAT, ale kontroler biletów bądź urzędnik, który złapał nas na gorącym uczynku. W takich sytuacjach ignorujemy po prostu związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy nieprzestrzeganiem przepisów a spotykającą nas za to karą, a winą obciążamy tego, który nas „zdemaskował”.
Jak podkreślili nasi goście, jest w nas wciąż głęboko zakorzenione myślenie opozycją „on – my”, przesłaniające zrozumienie porządku społecznego. Stąd bierze się niechęć do zawodów takich jak hycel. Nie postrzegamy go bowiem jako tego, który zawiezie zagubionego psiaka do schroniska i w ten sposób pomoże mu znaleźć właściciela, ale jako tego, którego zawodem jest krzywdzenie niewinnych zwierząt.
Polska krajem o niskim zaufaniu społecznym
Jeszcze inną kwestią wpływającą na negatywne postrzeganie pewnych zawodów jest socjologiczny trend niskiego zaufania społecznego. Przejawia się on obawą, że jeśli nie będziemy dostatecznie uważni i nie „przypilnujemy” naszego usługodawcy, zostaniemy oszukani, „naciągnięci” bądź zmanipulowani. Wyrażają go konstrukcje językowe takie jak: „Chciał mi to wcisnąć, ale się nie dałem”. Przykłady takiego stereotypu? Chytry warszawski taksówkarz, który nieświadomego klienta z innej miejscowości przewiezie z Dworca Centralnego pod Pałac Kultury przez Białołękę. Pracownik call center, który dzięki psychologicznym sztuczkom zmanipuluje nas do tego stopnia, że kupimy od niego pakiet 200 darmowych SMS-ów i MMS-ów – mimo że w naszym abonamencie i tak są one nielimitowane.
Polak nie lubi być oceniany
Nie lubimy też oczywiście być oceniani. To dlatego nauczycieli oceniających nasze dzieci uważamy często za niekompetentnych i niedouczonych. Łatwiej jest nam zanegować trafność ich oceny, niż przyznać, że to nasze pociechy mają jakieś braki w wiedzy czy umiejętnościach. To zresztą kolejny problem związany z tym, że oceny wskazującej na nasze niedociągnięcia nie uważamy za cenną wskazówkę, ale za „wytykanie” nam niedostatków. Nie potrafimy oddzielić oceny naszych osiągnięć od oceny nas samych.
Jak zmienia się negatywne stereotypy?
Jakie są szanse na zmianę tych stereotypów – zwłaszcza tych najsilniej utrwalonych w języku? Kiedy taksówkarze przestaną być „złotówami”, kontrolerzy biletów „kanarami”, a nauczyciele „belframi”? Jak podkreślała Małgorzata Majewska, stereotypy te oczywiście wychodzą z języka, ale dzieje się to bardzo powoli, a cały proces musi zacząć się na poziomie doświadczenia. Najpierw musimy więc doświadczyć zachowań negujących nasze negatywne stereotypy, np. zetknąć się z miłymi urzędnikami czy sympatycznymi i uczciwymi taksówkarzami. Potem musi dojść do ich konfrontacji ze stereotypem i wówczas jest szansa na zmianę. Tak na przykład stało się ze stereotypem „dentysty-sadysty”, który obecnie właściwie już nie funkcjonuje.
Mimo to wielu z nas lubi trzymać się utrwalonych stereotypów. Jak zwrócili uwagę nasi goście, stereotypy dają nam poczucie bezpieczeństwa – stwarzają iluzję, że nie musimy kogoś dobrze znać, by móc szybko ocenić, z kim mamy do czynienia i jak powinniśmy o nim myśleć. Zmiana takich schematów myślowych wymaga od nas elastyczności, a tej nie możemy oczekiwać w zakresie globalnym.
Autor: Redakcja Dzień Dobry TVN