Chłopca szukał cały Internet
Staś położył się na asfalcie, aby podejrzeć przebieg Rajdu Polski. Do sieci trafiło jego zdjęcie, a kiedy Robert Hundla, pilot rajdowy, zobaczył je, w pierwszym momencie pomyślał, że w trakcie zawodów wydarzyła się jakaś niebezpieczna sytuacja.
- Nie ukrywam, że byłem pełen obaw o zdrowie tego dziecka. Jednak po chwili analizy i uzmysłowieniu, o co tak naprawdę chodzi, ogarnęła mnie potworna złość i frustracja jako człowieka, zawodnika, ale przede wszystkim ojca. Złość skierowana w stronę organizatora oraz osób odpowiedzialnych za przygotowanie tej części Rajdu Polski. Jako czynny zawodnik, mający na koncie ponad 240 startów w zawodach, tak rangi RSMP jak i Mistrzostw Świata, było mi po prostu wstyd. Poczułem niepohamowaną chęć rekompensaty dla tego młodego fana sportu rajdowego - wyjaśnia Hundla.
Wówczas postanowił zamieścić wpis w mediach społecznościowych. Poszukiwania chłopca się rozpoczęły. Internauci zaczęli udostępniać wiadomość. Po kilku godzinach kilkadziesiąt tysięcy ludzi podało dalej post Roberta Hundli.
- Moja złość początkowo przerodziła się w post, który miał być manifestem mojego niezadowolenia z zaistniałej sytuacji. Jednak po jakiejś chwili postanowiłem zaangażować swoje skromne siły w odnalezienie chłopca i pokazanie tej strony rajdów, która ma go do tego sportu zachęcić. Wydaje mi się, że trafiłem w dosyć czuły punkt wielu moich rajdowych przyjaciół oraz fanów naszej dyscypliny - wyjaśnia nasz rozmówca.
Magia mediów społecznościowych
Po raz kolejny okazało się, że media społecznościowe mają moc. Akcja zataczała coraz szersze kręgi. I tak udało się odnaleźć Stasia oraz jego brata bliźniaka, Tadzia.
- Dzisiaj w wielu miejscach, w których się pojawiam olbrzymia rzesza ludzi pyta mnie o powodzenie akcji i cieszy się wraz ze mną z jej pozytywnego zakończenia. Tak, jak napisałem - nie ma rzeczy niemożliwych, więc finalnie pocztą pantoflową, z ust do ust, z postu na post informacja szła w świat. Rodzice chłopców otrzymali przez znajomych informację, że być może ich dzieciaków szuka połowa Polski. Kiedy mama chłopców napisała: "To chyba moich pociech Pan szuka…", ciężko było mi w to uwierzyć, ale po krótkiej rozmowie telefonicznej mogłem z duma powiedzieć - UDAŁO SIĘ!!! - wspominał Robert.
Bardzo szybko doszło do pierwszego spotkania. - Umówiliśmy się rodzinnie - ja też mam dzieciaki, więc pierwsze spotkanie minęło w doskonałych nastrojach przy lodach i lemoniadzie. Dzieciaki od razu znalazły wspólny język, a rodzice mogli wymienić się całą historią widzianą z rożnych stron - była kupa śmiechu i miłych chwil - zdradził nasz rozmówca w rozmowie z Darią Pacańską, redaktorką dziendobry.tvn.pl.
Fani sportu rajdowego ruszą na Rajd Rzeszowski
Robert Hundla w poście napisał, że jeśli znajdzie chłopca ze zdjęcia, to chce zaprosić go na jedną z pozostałych rund. W sierpniu odbywa się Rajd Rzeszowski i to właśnie tam wspólnie się wybiorą.
- Myślę, że to będzie super wyjazd - Rajd Rzeszowski to moja ulubiona runda RSMP i w wielu aspektach jestem niezmiernie szczęśliwy, że to właśnie tam wspólnie pojedziemy. Tata chłopaków to zapalony fan motorsportu, wiec tym bardziej cieszę się, że trafiłem na podatny grunt i będę mógł zaprosić ludzi, którzy kochają rajdy, tam, gdzie jest ich miejsce - na trasę odcinków specjalnych, abyśmy wspólnie mogli przeżywać to rajdowe święto - tłumaczy poruszony Robert Hundla.
Pilot rajdowy na spotkanie z chłopcami przywiózł kilka prezentów związanych z rajdami. Jednak jeden był niezwykle osobisty i ważny dla rajdowca.
- Podarowałem chłopcom jeden z moich najcenniejszych pucharów rajdowych, który otrzymałem za zwycięstwo właśnie w Rajdzie Rzeszowskim - podsumował Robert Hundla, pilot rajdowy.
Zobacz wideo: Rafał Sonik i jego przygotowania do Rajdu Kazachstanu
Zobacz także:
Wakacje 2021. Jak płacić bonem turystycznym?
Autor: Daria Pacańska