Zobacz też:
Te nastolatki chciały się zabić. Jak poznać, że twoje dziecko chce popełnić samobójstwo?
Rodzina Caleba Wilde'a od dziewięciu pokoleń zajmuje się branżą pogrzebową
Caleb Wilde wychowywał się w rodzinie, która prowadziła zakład pogrzebowy.
Dla mnie jako dziecka to było zupełnie normalne. Nie znałem innego świata, natomiast dla moich znajomych to było wyjątkowe. Kiedy zapraszałem ich do siebie, mogli po raz pierwszy zobaczyć zwłoki. Zdarzało się, że bawiliśmy się w chowanego między trumnami. Czasem gasiliśmy światło, żeby było jeszcze bardziej ekscytująco - opowiedział Caleb Wilde w rozmowie z Katarzyną Jaroszyńską.
Jak wielu członków rodziny Caleba pracuje w branży pogrzebowej?
Wszyscy albo prawie wszyscy! Obaj moi dziadkowie mieli domy pogrzebowe, więc zdarzało się, że kiedy siedzieliśmy w pokoju i jedliśmy rodzinną kolację, za ścianą leżał ktoś martwy w trumnie. To sprawiało, że jako dziecko bardziej rozmyślałem nad moją śmiertelnością (...) Nie pamiętam takiego etapu w życiu, żebym nie wiedział czym jest śmierć. Odkąd pamiętam, miałem styczność z martwymi ludźmi. Mogłem obserwować ich twarze, ich ręce - powiedział Caleb.
Śmierć nie była dla mnie przerażająca do momentu, w której poznałem ideę piekła. Myśl o wiecznym potępieniu sprawiła, że śmierć zaczęła mnie przerażać. Oczywiście, teraz jako dorosła osoba, już nie wierzę w piekło.
Sprawdź też:
"Chciałem zostać pastorem lub księdzem"
Caleb początkowo nie chciał wchodzić w branżę pogrzebową.
Chciałem zostać pastorem lub księdzem. W moim przekonaniu te zawody były pochwałą życia. Śmierć była dla mnie całkowicie negatywna i mroczna. Jedyną szansą na zostanie w rodzinnym biznesie, było dla mnie szukanie piękna w śmierci. I ono istnieje!
Mimo że Caleb na co dzień ma styczność ze śmiercią, nie radzi sobie z tym tematem najlepiej.
Chodzę do terapeuty, który zdiagnozował u mnie zespół stresu pourazowego. Większość śmierci to dobre śmierci, ale jest też dużo traumatycznych, takich które zdarzyły się za wcześnie. Chodzi na przykład o śmierci dzieci, które zginęły w wypadkach samochodowych. Takie rodzaje śmierci bardzo mnie dotykają. Jako pracownik domu pogrzebowego jestem bardzo skupiony na rodzicach tego dziecka. Często jestem tak skupiony, że zapominam o zadbaniu o samego siebie.
Zobacz też:
Zaburzenia psychiczne. Do kogo się zgłosić? Jak leczyć?
Czy Caleb chciałby, żeby jego dzieci również pracowały w branży pogrzebowej?
Tylko jeśli same tego by chciały. Mój syn już dla mnie pracował. Wydaje mi się, że zaczął w wieku czterech lat. To był jego wybór. Kupiłem mu garnitur, wystroiłem i podczas pogrzebu otwierał ludziom drzwi. Kupiłem mu w podzięce lody (...) Jeśli dzieci będą chciały tak pracować, będą miały moje pełne wsparcie.
Więcej: Depresja u dzieci i młodzieży – objawy i leczenie
podziel się: