Kaciaryna Andrejewa – dziennikarka skazana na dwa lata kolonii karnej
Dziennikarka Kaciaryna Andrejewa i operatorka Daria Czulcowa z białoruskiej telewizji Biełsat zostały skazane na dwa lata kolonii karnej za relacjonowanie jednego z protestów odbywających się w Mińsku. Kobiety zostały oskarżone o "kierowanie zamieszkami".
One robiły transmisję na żywo, a streamy protestów są dla władzy najgorsze, ponieważ obnażają przemoc, którą stosuje policja. To jest dla władzy niewygodne, bo ludzie widzą wszystko na żywo. (…) Kacia zadzwoniła do mnie kilka minut przed zatrzymaniem. Powiedziała, że stoją już za drzwiami i za chwilę będzie aresztowana. Nasze połączenie się zerwało. To nie był pierwszy raz, kiedy ją zatrzymali. Za każdym razem do pracy szykowała się jak na wojnę. Pakowała do plecaka apteczkę medyczną, zabierała różne rzeczy – bieliznę i artykuły higieniczne na wypadek aresztu. Za każdym razem, kiedy odprowadzałem ją do pracy, zdawałem sobie sprawę, że może z niej nie wrócić
- powiedział Ihor Ilyash, mąż skazanej dziennikarki, którego także aresztowano i zamknięto na 15 dni.
Mężczyzna zaznacza jednak, że rozumiał wybór swojej żony. Wiedział, że to świadoma decyzja.
- Za każdym razem, gdy wychodziła robić niedzielny stream, każda niedziela była dla mnie trudnym przeżyciem. Gdybym sam nie był dziennikarzem i nie rozumiał jej motywacji, to dużo trudniej byłoby nam przeżyć ten etap – wyznał.
Niestety tym razem Kaciaryna Andrejewa i Daria Czulcowa zostały skazane na dwa lata kolonii karnej.
- Kacia ze słyszenia wie, jakie tam są warunki. Na pewno nie ma pełnego obrazu jak tam jest. Dopóki tam się nie znajdzie, możemy tylko spodziewać się co ją tam czeka. Kolonie karne to kompleks budynków, w których są osadzeni. Jest tam specyficzny reżim i trudne warunki higieniczne. Raz w tygodniu jest prawo do prysznica. Jeśli znajdą u ciebie cukierka, może to być traktowane jako naruszenie reżimu i mogą cię zamknąć w karcerze. Wszyscy w kolonii muszą pracować. Są prawa do widzenia, ale odbywają się bardzo rzadko. O ile się nie mylę, raz na pół roku. Nie ma żadnej łączności telefonicznej, tylko listy – opowiedział Ihor Ilyash i dodał, że głęboko wierzy w to, że w przeciągu dwóch lat reżim Łukaszenki upadnie.
Reżim Łukaszenki
Czy faktycznie reżim Łukaszenki ma szansę upaść w przeciągu dwóch lat? Opowiedział o tym Sciapan Puciła – białoruski dziennikarz i bloger.
- Teraz ta rewolucja jest kontynuowana, chociaż reżim zrobił ogromne represje. Takiego terroru nie było przez te 26 lat. Skazują ludzi, którzy przechodzą obok, czy nawet zostali w domach. Mimo tego ludzie cały czas wychodzą. Jestem przekonany, że reżimowi kończą się pieniądze. Wszystko zależy od Rosji. Jeżeli będą dawać pieniądze, kredyty, to może potrwać jeszcze parę lat. Ale nie ma innej możliwości jak odejść - powiedział.
Sciapan Puciła jest poszukiwany listem gończym za ujawnienie bogactw prezydenta Białorusi. Co znalazło się w jego filmie i jaki jest Alexander Łukaszenka? Zobaczcie całą rozmowę:
Zobacz też:
Rewolucja kobiet na Białorusi. "Wyszłyśmy, pokonałyśmy swój strach, walczymy z nim codziennie"
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Autor: Anna Korytowska
Reporter: Bianka Zalewska