Wraz z czwórką dzieci marzy o większym mieszkaniu: "Oby było bez wilgoci, pleśni i żeby było ciepło"

Uwaga! TVN
Pani Monika samotnie wychowuje czworo dzieci. Cała rodzina gnieździ się w 37-metrowym wynajmowanym mieszkaniu. Mimo że kobieta złożyła wniosek o większy lokal socjalny, urzędnicy odrzucili jej prośbę, twierdząc, że nie spełnia kryteriów. W ich ocenie obecne lokum pani Moniki jest... za duże. Czy urzędniczy absurd jest ważniejszy niż człowiek?

Mieszkanie komunalne

Monika Gallera wielokrotnie zwracała się do ZBM w Suwałkach o przydział mieszkania dla siebie i dzieci. O pomoc prosiła też prezydenta Suwałk. Niestety, nic tego nie wyszło. Dlaczego? Zdaniem urzędników 37 metrowe mieszkanie, które wynajmuje pani Monika jest za duże. Rodzina przekroczyła kryterium powierzchniowego, czyli to, ile metrów mieszkania przypada na osobę. Rodzina ma za dużo o niespełna metr kwadratowy.

- Za każdym razem moje podania są odrzucane, ponieważ przekraczam powierzchnię o 71 cm – ubolewa Gallera.

Dzieci marzą o własnym kącie i swobodnych warunkach do nauki. Tymczasem w świetle przepisów, sytuacja rodziny jest patowa.

- W jednym pokoju jestem ja, Staś i Jureczek. Dzieci odrabiają lekcje w fatalnych warunkach. Zdarzało się, że jeden z chłopców musiał je odrabiać lub uczestniczyć w lekcjach w ubikacji – mówi pani Monika.

- Jest zbyt ciasno, jeżeli chodzi o naukę. Czasem muszę iść do toalety. Biorę słuchawki, zeszyt, książkę i idę na lekcje do toalety. Kiedy nauczyciel wymaga ode mnie odpowiedzi, to idę do pokoju – mówi Maciej Gallera.

Rodzina zajmowała wcześniej mieszkanie socjalne przydzielone przez inną gminę. Jednak ze względu na fatalne warunki, pani Monika zdecydowała się na wynajęcie stancji w Suwałkach. Niestety koszt wynajmu pochłania połowę miesięcznego budżetu rodziny.

- Mieszkaliśmy w mieszkaniu socjalnym w miejscowości Giby, to wioska pod Suwałkami. Dostaliśmy od wójta przydział na rok. To było bardzo zimne mieszkanie. Przyszły mrozy, chłodne dni, nie mogliśmy nawet otworzyć okna, żeby wywietrzyć – mówi Gallera.

- Marzę o jakimkolwiek mieszkaniu, byle było nasze – dodaje pani Monika.

- Nie oczekujemy zbyt wiele. Oby to było mieszkanie bez wilgoci i pleśni, żeby było ciepło – mówią synowie pani Moniki.

Urzędniczy absurd

Rodzinie starali się pomóc pracownicy socjalni. Jednak wymiana pism między urzędami nie przyniosła skutku.

Czy to możliwe, aby niespełna metr kwadratowy stanowił realną przeszkodę w uzyskaniu wsparcia oraz polepszeniu sytuacji rodziny? O pomoc w tej sprawie jeszcze raz poprosiliśmy urzędników przydzielających lokale.

- Jedyne, co mogę, to funkcjonować w obrębie uchwały, która obecnie obowiązuje. Ale na wniosek kilku radnych prowadzone są prace nad zmianą uchwały dotyczące m.in. zmiany kryterium, jakim jest metraż. Radni proponują zwiększenie metrażu z 5 m kw. na 7 – mówi Edyta Kimera-Lange z Zarządu Budynków Mieszkalnych w Suwałkach.

Wobec bezsilności matki, dzieci postanowiły napisać list do prezydenta miasta z prośbą o pomoc.

- Chciałabym, żeby dzieciaki miały swój kąt, ciasny, ale własny – kwituje pani Monika.

Zobacz także:

Joanna Koroniewska nie dostała wolnego, by pożegnać się z umierającą mamą: "Odeszła w samotności"

Niedziela Palmowa w pandemii. Sprawdzamy, jakie obowiązują obostrzenia

Czy powtarzanie klasy może być zaletą? "To temat, który jest stygmatyzowany w naszym społeczeństwie"

Autor: Katarzyna Oleksik

Źródło: Uwaga! TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Serowe arcydzieła na talerzu Andrzeja Polana
Materiał promocyjny

Serowe arcydzieła na talerzu Andrzeja Polana