Do tragedii doszło 20 sierpnia 2018 roku. Jak informowały media, tego dnia rodzina poszła na spacer do Parku Praskiego. W pewnym momencie rodzice z 6-miesięczną Lilianną w wózku zatrzymali się, aby odpocząć. Gdy usiedli na ławce runął na nich potężny konar klonu, który ich przygniótł. Dziewczynka i jej matka zostały w ciężkim stanie przewiezione do szpitala. Po tygodniu dziecko zmarło. Do szpitala trafił też ojciec dziewczynki.
Zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych
Jak poinformował PAP rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa - Praga prokurator Marcin Saduś, zarzuty w tej sprawie usłyszały trzy osoby - dwie ówczesne pracowniczki Zarządu Zieleni m.st. Warszawy oraz były dyrektor - Marek P. Kobiety były zatrudnione na stanowisku głównego specjalisty oraz starszego specjalisty ds. ogrodnictwa w zespole ogrodniczym Zarządu Zieleni m.st. Warszawy.
"Usłyszały zarzut nieumyślnego niedopełnienia obowiązków służbowych, nieumyślnego spowodowania śmierci półrocznej dziewczynki oraz spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu jej matki, a także spowodowania obrażeń, skutkujących rozstrojem zdrowia powyżej siedmiu dni ojca tegoż dziecka" - przekazał prokurator Marcin Saduś.
Dodał, że niedopełnienie obowiązków polegało na braku właściwego nadzoru nad powierzonym terenem Parku Praskiego, poprzez brak zlecenia prac pielęgnacyjnych lub zakwalifikowanie do wycinki drzewa, które runęło na rodzinę. "Chodzi tu o ten konkretny klon pospolity, zainfekowany pasożytem żagwi łuskowatej" - powiedział prokurator Marcin Saduś.
Zaniedbania miały miejsce od października 2017 roku do 20 sierpnia 2018 roku. "Wskutek tych zaniedbań doszło do zdarzenia polegającego na powaleniu tego drzewa" - zaznaczył rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa - Praga.
Urzędnicy nie przyznają się do winy
Z kolei byłemu dyrektorowi Zarządu Zieleni m.st. Warszawy - Markowi P. prokuratura zarzuciła umyślnie niedopełnienie obowiązków służbowych, polegających na nienależytej organizacji i podziale zadań pracowników, na nie wdrożeniu jednolitych standardów utrzymania i oceny drzewostanu, a także na niewłaściwym nadzorze w tym zakresie.
Urzędniczki nie przyznały się do winy i odmówiły składania wyjaśnień. Marek P. również nie przyznał się winy. "Złożył wyjaśnienia, z których wynika, ze nadzór był sprawowany w sposób prawidłowy" - poinformował prokurator Marcin Saduś.
Urzędniczkom grozi do 5 lat więzienia, a byłemu dyrektorowi do 3 lat więzienia.
Jako pierwszy o postawieniu zarzutów urzędnikom poinformował portal tvnwarszawa.pl.
Autor: Bernadetta Jeleń
Źródło: PAP