Robert Makłowicz o tym, co go rozczula
W świątecznym wydaniu "Drugiego śniadania mistrzów" na antenie TVN24 gośćmi Marcina Mellera byli Magda Gessler, Michał Rusinek, Andrzej Grabowski i Robert Makłowicz. Temu ostatniemu skutecznie udało się rozczulić wszystkich już na samym początku programu, kiedy zdradził, że tym co go roztkliwia jest pewne zwierzę.
-
Najbrzydszym zwierzęciem na świecie jest najprawdopodobniej diabeł tasmański, ale to przecież nie jest jego wina, że jest tak potwornie brzydki
- no po prostu taki jest, więc zawsze jak widzę diabła tasmańskiego, to się niezwykle wzruszam. I mu współczuję, że wszyscy uważają go za najbrzydszego. Choćby nie wiem, co robił, to się nie zmieni. Taki jest i taki będzie, z dziada pradziada - zaznaczył Makłowicz.
Taką odpowiedzią dziennikarz z pewnością przywrócił o poranku szeroki uśmiech na niejednej twarzy. Dodajmy, że Robert Makłowicz to postać niezwykle popularna nie tylko wśród fanów gastronomii, ale też internetowych koneserów "memów" - anegdota o diable tasmańskim z pewnością będzie krążyć po sieci jeszcze przez dłuższy czas. Czułość nie była jednak jedynym wątkiem, jaki został poruszony przez Mellera i jego gości. Wspominali również swoje tradycje rodzinne i dzielili się opowieściami z czasów dzieciństwa.
Jak wyglądały święta u Makłowicza?
Robert Makłowicz podczas rozmowy odniósł się do swoich wspomnień z dzieciństwa. Zdradził m.in., że mówienie "smacznego" u niego w domu uchodziło za niegrzeczne i stroniło się od używania takiego zwrotu. - Proszę zwrócić uwagę na konotacje tego zwrotu; we wszystkich innych językach życzy się "dobrego apetytu" - wyjaśnił. "Smacznego" brzmi jego zdaniem tak, jakbyśmy zakładali, że podane na stół jedzenie może okazać się niesmaczne.
Co jeszcze ze swoich rodzinnych tradycji zdradził Robert Makłowicz? - Nie wolno było do mojej babuni mówić "babcia", gdyż jak twierdziła "babcie są w klozetach". Istniała wówczas instytucja babci klozetowej, która siedziała w lokalach publicznych, przy wejściu do toalety - wspomniał.
U Makłowiczów panował jeszcze jeden ciekawy zwyczaj. - Rodzice z dziadkami rozmawiali po francusku, żebyśmy nie rozumieli. Pamiętam zwrot "les enfants écoutent" (fr. dzieci słuchają - przyp. red.), jak ktoś poruszał temat wrażliwy - wyjawił Robert.
To nie wszystkie ciekawostki i anegdoty, jakimi podzielił się na wizji dziennikarz wraz z innymi gośćmi Marcina Mellera - jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, obejrzyj całość odcinka tutaj, na stronie TVN24.pl. A Ty, czy również masz swoje rodzinne tradycje związane z Wielkanocą?
Zobacz wideo: Za co internauci kochają Makłowicza?
Zobacz też:
Aby być piękną, nie musisz robić wiele. "Jesteśmy zmęczeni sztucznie wykreowanymi ideałami"
Dieta oczyszczająca organizm. Co jeść po świętach?
Autor: Ola Lipecka