Koniec ze śmieciówkami? Eksperci ostrzegają: "To niebezpieczne"

umowy cywilnoprawne
Richard Drury/East News
O potrzebie likwidacji umów zlecenia i o dzieło mówi się już od jakiegoś czasu. O zmianach dyskutuje się podobno także wśród polityków partii rządzącej. Tymczasem eksperci biją na alarm, że elastyczność zatrudnienia jest, szczególnie teraz, bardzo potrzebna pracodawcom.

Umowy śmieciowe: dlaczego są korzystne dla pracodawcy?

Umowy cywilnoprawne są rozwiązaniem niekorzystnym dla pracowników, jednak, szczególnie w dobie pandemii dla wielu pracodawców stały się jedyną możliwością na utrzymanie zatrudnienia w firmach. Pomysł likwidacji umów zlecenia czy o dzieło jest więc nie usunięciem problemu, a jedynie jego skutków. Pracodawcy sięgają po taką formę zatrudnienia ze względu na obniżenie kosztów składek ubezpieczeń społecznych i opodatkowania. - Celowe byłoby ujednolicenie zasad oskładkowania. (...)To należałoby zrobić w ramach szerszej reformy, która wraz z ujednoliceniem zasad podlegania systemowi pozwalałaby na rzetelne i systemowe planowanie obniżenia kosztów zatrudnienia i uelastycznienia umów o pracę – przekonuje prof. Paweł Wojciechowski, były minister finansów, główny ekonomista Pracodawców RP.

– Plotka o likwidacji umów cywilnoprawnych, która od dłuższego czasu krąży w mediach, jest szkodliwa. Jeżeli rząd zdecydowałby się na to, prawdopodobnie mówiłby o konieczności poważnego uporządkowania rynku pracy. Argumentowałby, że jedni mają lepsze warunki, a inni nieco gorsze. Ale wtedy należałoby konsekwentnie reformować, czyli znieść też przywileje sektorowe, w tym np. emerytury mundurowe czy górnicze – wskazuje Zbigniew Żurek, wiceprezes BCC, ekspert ds. rynku pracy i dialogu społecznego.

Zmiany na rynku pracy: dziś to pracodawcy dyktują warunki

Jeszcze przed pandemią mówiło się, że to pracownicy dyktują warunki pracodawcom. Wiele firm zmagało się z brakami kadrowymi, jednak te czasy odeszły w zapomnienie. – W Polsce rynek pracownika zmienił się w rynek pracodawcy. Dziś już mniej niż 20 proc. firm sygnalizuje braki kadrowe. Każda nadmierna regulacja, zwłaszcza w trudnych czasach, może przynieść skutki zupełnie odwrotne do zamierzonych, np. zwolnienia czy ucieczkę w szarą strefę – podkreśla profesor Wojciechowski.

Taka sytuacja rodzi obawę, że drastyczna zmiana prawodawstwa nie tyle poprawi sytuację pracowników, co ograniczy ich zatrudnienie, a to niestety szybko doprowadzi do zwiększenia bezrobocia - tu eksperci wskazują, że argument ten pojawia się za każdym razem, kiedy wprowadzane są regulacje na korzyść pracownika. Jak do tej pory jednak wskaźnik bezrobocia utrzymuje się na stabilnym poziomie.

– Ingerencja państwa w stosunek łączący pracodawcę z pracownikiem może być kłopotliwa. Dziś orzecznictwo dopuściło do zmiany przez ZUS umowy cywilnoprawnej w umowę o pracę, choć tylko w zakresie ubezpieczeń społecznych. (...) Oznacza to w praktyce kilka problemów. Dla przykładu, płatnik opłaca pełną składkę za "pracownika", ale ten nie może nadal korzystać z prawa pracowniczego do urlopu. Rozbudowując władztwo ZUS, wcale nie poprawiliśmy zatem sytuacji ubezpieczonych (...). System musi być stabilny ekonomicznie i przewidywalny, a nie zależny od bieżącej polityki organu – stwierdził prof. Paweł Wojciechowski.

Zobacz wideo: Sejm za dalszymi pracami nad projektem "Tak dla rodziny, nie dla gender"

Zobacz wideo:

Autor: Katarzyna Lackowska

Źródło: money.pl

podziel się:

Pozostałe wiadomości