Początek przygody ze skokami
Jarosław Krzak swoją przygodę ze skokami narciarskimi rozpoczął wiele lat temu. Po raz pierwszy na skocznię w Gilowicach zabrał go ojciec Grzegorz Krzak. - Stwierdziliśmy z tatą, że pojedziemy tam tak po prostu się pobawić. Nie wchodziłem na belkę na górze, bo się za bardzo bałem. Tylko z przejścia - tego rozpłaszczenia na rozbiegu - tata chwycił mnie za biodra i puścił stamtąd. Skoczyłem ok. 4 metry. To był mój pierwszy skok na skoczni - wspominał 20-latek.
Wówczas pomyślał, że skoro jego koledzy mogą grać w piłkę nożną w klubach, to dlaczego on nie nie może skakać na nartach. I tak zaczął jeździć na skocznię K14 w Gilowicach.
Henryk Pasko z KS "Olimpijczyk" Gilowice przyznał, że pierwsze skoki Krzaka były bardzo obiecujące. – Uwidoczniony był talent. Już w 2009 roku Jarek na ogólnopolskich zawodach został wicemistrzem Polski w swojej kategorii wiekowej - oznajmił.
Przerwa na naukę
Krzak postawił jednak na naukę. Nie poszedł do szkoły mistrzostwa sportowego, tylko wybrał technikum. Gdy ukończył szkołę, postawił wszystko na jedną kartę. Jak sam przyznał, w tym roku postanowił całkowicie poświęcić się skokom. – Będąc w kadrze narodowej, to już nie jest zabawa . To jest profesjonalny sport i trzeba się mu oddać na 100 proc. Treningi mamy cały czas, wyjazdy, zawody – oświadczył Krzak.
A jak na jego decyzję zareagowali rodzice? - Nie myśleliśmy, że do takiego momentu dojdzie. Przypominam sobie taki epizod ze skoczni w Gilowicach, gdy jeden z rodziców powiedział, że też będziemy jeździć do Szczyrku. Pomyślałem sobie, gdzie my tam do Szczyrku będziemy jeździć, tutaj poskaczemy i skończy się przygoda – wyjawił Grzegorz Krzak.
Gdy zobaczył syna z godłem na ramieniu, pękał z dumy. - Moi rodzice musieli się bardzo poświęcić. Szczególnie na początku kariery. Gdy mój tata mówi, że spełniam jego marzenia z dzieciństwa, to zawsze robi mi się ciepło na sercu - dopowiedział skoczek.
Jarosław Krzak o planach na przyszłość
I tak mogliśmy podziwiać debiutanta podczas Pucharu Świata w Wiśle . Na tym nie koniec. W przerwie pomiędzy treningami Jarosław Krzak znalazł chwilę, by opowiedzieć nam o swoich planach na przyszłość. Przy okazji zdradził, że to dzięki ciężkim treningom udało mu się znaleźć w kadrze narodowej.
- To trenerzy decydują, czy się po prostu nadaję, więc cieszę się, że dostałem tę możliwość – przyznał. - Skokami na poważniej zacząłem się interesować w 2-3 klasie technikum. Widziałem wtedy możliwość rozwoju i perspektywy. Wziąłem się wtedy za siebie tak naprawdę - dodał.
Dla młodego sportowca to zaszczyt rywalizować z czołowymi skoczkami. Jak sam przyznał, nie ma idola. Stara się obserwować wszystkich, by wyciągnąć jak najwięcej wniosków.
– Chciałbym się rozwijać. Nie stawiam sobie zbyt wysokich celów, bo nie chcę potem zawieść się na sobie. Nie ma co na siebie nakładać niepotrzebnej presji. Z sezonu na sezon chciałbym osiągać coraz to lepsze wyniki. Nie ma co się z tym spieszyć. Wszystko na spokojnie - wyjaśnił.
A jak poradził sobie z opanowaniem strachu podczas zawodów? - Nie można od razu wejść na Wielką Krokiew czy skocznię w Wiśle-Malince i skakać bez żadnego strachu. To jest coś, co trzeba wytrenować przez lata. Gdy po raz pierwszy miałem możliwość skoczenia na takiej skoczni, to się niesamowicie cieszyłem. Bałem się oczywiście, ale ekscytacja przeważała - skwitował.
Trzymamy kciuki za młodego sportowca!
Zobacz całą rozmowę ze skoczkiem w naszym materiale wideo: Jarek Krzak nowy skoczek w kadrze polskiej
Zobacz także:
Wyjątkowość polskich dialektów. Dlaczego śląski i góralski zaczynają się odradzać?
Gdy ktoś zaginie, oni ruszają z pomocą. Jak wygląda praca ratowników?
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Autor: Dominika Czerniszewska
Reporter: Bartek Bandoła