Roman Wawrzyniak to 69-letni emeryt ze Szczecina. W lipcu tego roku, podczas wakacji w Kołobrzegu mężczyzna wybrał się do samoobsługowego sklepu jednej z sieci marketów. Podczas robienia zakupów zauważył śliwki w czekoladzie sprzedawane na wagę. Odruchowo wziął jednego cukierka i go zjadł. Wtedy do mężczyzny podszedł jeden z pracowników sklepu i zwrócił mu uwagę, że to co zrobił jest kradzieżą. Pan Roman uznał to za nadinterpretację i kontynuował sprawunki.
>>> Zobacz także:
- Jerzy Stuhr wygrał ze Skarbem Państwa proces o smog
- Białystok. Rok więzienia za pomoc w porwaniu Amelki i jej mamy
- Białystok. Proces apelacyjny nauczycielki oskarżonej o naruszenie nietykalności uczennic
Sprawa w sądzie
Gdy zapłacił za swoje zakupy i chciał wychodzić ze sklepu, podszedł do niego ochroniarz i zaprosił na zaplecze. Tam kazał opróżnić panu Romanowi torbę i kieszenie, by sprawdzić, czy nie wynosi on czegoś bez uregulowania należności. Następnie zarzucił emerytowi kradzież cukierka, a gdy ten zaprzeczył, ochroniarz wezwał policję, która po przybyciu na miejsce spisała dane pana Romana. Następnego dnia emeryt dostał wezwanie na komendę, ale ze względu na badania lekarskie, nie mógł się stawić, o czym miał poinformować policjantów telefonicznie.
Zaoczny wyrok nakazowy
Po powrocie do Szczecina policja już się z nim nie skontaktowała, więc zapomniał o sprawie. Przypomniał sobie o niej, kiedy w październiku tego roku otrzymał list, a w nim wyrok nakazowy, w którym zarzuca mu się kradzież śliwki w czekoladzie o łącznej wartości 40 groszy. Za ten czyn sąd wymierzył emerytowi karę miesiąca ograniczenia wolności "z obowiązkiem wykonywania nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin".
Pan Roman nie zgadza się z wyrokiem i zamierza się od niego odwołać.
Uważam, że ten wyrok jest nieadekwatny do popełnionego wykroczenia. Sędzia chyba niezbyt skrupulatnie pochylił się na tą sprawą. Jestem osobą o nieposzlakowanej opinii, niekaraną.
- uważa pan Roman.
Autor: Filip Yak